Od lat zauważam, że jakoś tak za dobrze o Polakach w samej Polsce się nie mówi, a wiele działań nastawionych jest niejako podskórnie aby obniżać nasze poczucie wartości.
Rozdrabniać naszą historię i godność. Potwierdzeń można znaleźć sporo, o ile tylko ktoś chce ich szukać i ma na to czas.
Jednakże jakoś tak jest, że korporacje, które dają pracę Polakom w Polsce, raczej starają się abyśmy nie mieli tego czasu zbyt wiele…
Pozwolę sobie zacytować fragment materiału na jaki natrafiłem przypadkiem, a jaki najmocniej do mnie dociera:
„…skutek popularnie pojmowanej przez nasze elity doktryny Giedroycia ? spora część polskich polityków oraz intelektualistów tłumaczy sobie, że trzeba przymknąć oko na wszelkie przewiny mniejszych narodów, gdyż są to nasi potencjalni sojusznicy…”
Czasami słyszę: „wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem”.
Abyśmy się nie zapędzili z tymi teoriami za daleko; na przykład tak daleko, że ów potencjalny „przyjaciel” wbije nam nóż w plecy…
Tym bardziej że gloryfikowanie „przyjaciół” z pod znaku miłośników kultu Bandery na Ukrainie, pozwala niejako na przejście do porządku dziennego nad efektami zbrodni Bandery i jemu podobnych z OUN-UPA i zmarginalizowaniem żądań grup, które starają się upamiętnić zbrodnie tychże, jak np. miejsce pamięci o zbrodniach band UPA pod Zieloną Górą w Łężycy: Łężyca 6 października pod pomnikiem Ofiar Ludobójstwa ? Dzieciom Kresów?
W tej optyce, niezbyt dobrze wygląda zwrot: „wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem”.
Jako osoba, która od 9 lat zajmuje się tematem zbrodni OUN-UPA i dziwaczna polityką w kraju przemilczania ich (dopiero po licznych działaniach kilku grup propagujących informacje o tej zbrodni i organizacji w zeszłym roku obchodów centralnych, to odrobinę się zmieniło – nie mogły być te działania niezauważone przez media…), moge po części podpisać się pod fragmentem tekstu z artykułu:
„…W przypadku niepodległej Ukrainy ten proces nie był tak jednorodny, ponieważ neobanderowcy zajęci byli głównie działaniami indoktrynacyjnymi wobec własnych rodaków w centrum i na wschodzie kraju. Pseudohistoryczna antypolska propaganda także powstawała, ale niejako w ramach ?wolnego czasu? i na razie mniej ważnego frontu.
Cokolwiek jednak antypolskiego w byłych republikach nacjonalizmy nie stworzyły, polskie placówki dyplomatyczne albo były głuche, albo ich reakcja nie przebijała się do opinii publicznej. O takich zdarzeniach słyszały tylko jednostki, dowiadując się o tym od przyjeżdżających do kraju tamtejszych Polaków. Można wręcz odnieść wrażenie, że nacjonaliści dostali od polskich rządów nieme pozwolenie, aby naszych rodaków szykanować…
Niestety, takie właśnie odczucia rodzą się w umysłach osób na stałe przyglądających się tym zagadnieniom i problemom.
Oby jednak zmiana szła w dobrą stronę i tym samym zostało zdemaskowane prawdziwe oblicze nacjonalistów, gloryfikujących zakazanych w europie nazistów.
Piotr Szelągowski
Cytaty pochodzą: antypolonizm mile widziany