Konflikty, walki o niepodległości, ciągłe straszenie zbliżającymi się końcami świata czy to przewidywanymi przez zaginione cywilizacje, czy też wizje różnych Nosterdamusów. Grożą nam też zderzenia z różnymi ciałami niebieskimi…Sam nie wiem jakie ciała są gorsze, czy te na podeście politycznych gierek, czy też te które przemierzają pustkę kosmiczną i być może doprowadzą do końca tej globalnej parodii…
Nie
Wirtualne pieniądze, trusty, korporacje, wykorzystywanie ludzi w krajach o niskim poziomie rozwoju, ale także i w tych gdzie się przelewa. Pytanie co…
Wszystko po to aby nikt nie miał czasu na nic, a szczególnie na myślenie, refleksję i… nie daj Boże! Bunt. I fajnie. Tylko nikt jakoś nie poddaje się dalsze refleksji. Bez względu na to kto rządzi czym, podlega prawom biologii, bez względu ile wydaje na lekarzy i jak dobre ma wyniki EKG i tak umrze. I nic tego nie powstrzyma. Może warto czasami pamiętać o tym. Odejście w niebyt wiąże się z niepewnością dotyczącą tego co zastaniemy po drugiej stronie. Oczywiście możemy pocieszyć się tym co przeżyliśmy do tej pory, i w jaki sposób. Czym lub kim rządziliśmy. I jak fajnie było. Ale co to da? Niektórym zależy na wiecznej pamięci w umysłach przyszłych pokoleń. I zrobią wszystko aby dostać się do owej pamięci zbiorowej ludzkości.
Szkoda, że wyobraźnia ludzka jest tak ograniczona. Żyjemy sobie na tym małym kawałku skały i wydaje nam się tak wiele. Nie bierzemy pod uwagę, przeszłości. Losu dinozaurów chociażby. Czy wielu innych sytuacji jakie mogą się nam przytrafić. Zamiast inwestować globalnie w rozwój nauki, podbój kosmosu wolimy obrzucać się przekleństwami i bombkami. Niestety, nie choinkowymi.
Zamiast szanować drugiego człowieka, widząc w nim siebie samego, śmiejemy się z niego i pomiatamy. Wykorzystujemy w imię swojej wiary- pieniądza.
Przez to deprecjonujemy wszelkie wartości. Każde. A także degenerujemy się umysłowo i degradujemy moralnie. Za cenę mamony, posiadania, przyjemności oddajemy nasze umysły, a ciała rzeźbimy kopiując wzorce ze starożytnej Grecji, chociaż wnętrze mamy gnijące. Siłownie, bieżnie, pływalnie – nieustannie sprawdzamy czy dobrze wyglądamy, aby być wystarczająco atrakcyjnymi dla płci przeciwnej. Tak bardzo upodobniliśmy się do bażantów i innych zwierząt, dla których gody stanowią sedno.
Brzmi to dobrze.(Ale nie dla nas) W szalonym kieracie wariackich szaleństw spełniamy narzuconą nam rolę. Rolę, którą napisali nam bogacze świata, ci którzy kreują system. W nim nie liczy się jednostka. Jednostka pełni rolę sługusa. Jest niczym. No może mrówką. Pracującą nieświadomie dla królowej (kilku Królowych i Królów). I tyle.
Jakaś refleksja?
Piotrek
„…trzęsienia ziemi, huragany i inne kataklizmy „nie są nigdy karą Boską”. Zaznaczył jednak, że są „ostrzeżeniem, w tym przypadku, by nie łudzić się, że nauka i technika wystarczą nam, by się uratować”. – a tak myślę, że by pasowało…