To
„Historia mojej rodziny nie jest czarno biała, mój dziadek był powstańcem wielkopolskim, a jego brat majorem Abwehry – zginął pod Stalingradem. Dlatego, że część rodziny w wyniku pierwszej wojny światowej się rozdzieliła. We wrześniu 1939, bracia się odwiedzili, była długa popijawa. Następnego dnia poproszono dziadka do Domu Żołnierza. Aby zorientować się kim jest, skoro odwiedza go oficer Abwehry.
Dziadek tam przyznał się, że ma brata w Abwehrze, a sam jest powstańcem wielkopolskim. Wylądował w Forcie VII. Brat nie chciał mu pomóc, nie chciał rujnować sobie kariery, za to pomógł mu sąsiad, z układami. Puszczono go. Sąsiada po wojnie powieszono. Okazało się, że był kapownikiem. Dziadka uratował bo razem pili często wódeczkę, i miał sympatię do niego…
[…]
Przed wojną w 1938 roku dziadek miał fantazję i kupił sobie Polskiego Fiata. We wrześniu 1939 roku Wojsko Polskie rekwirowało go wystawiając kwit, w którym stało że po wojnie mu samochód oddadzą. A więc dziadek po wojnie napisał do Bieruta, żeby mu oddali samochód. Przyszli smutni panowie. Popatrzyli, posłuchali i poszli.
Następnie przyszło pismo, w którym władza ludowa odpisała, że dziadek musi zwrócić się do rządu w Londynie, gdyż to oni zabrali mu auto, a więc niech oni oddają…”
Opowiadający widział odpowiedź pisemną władzy ludowej na własne oczy. A w stanie wojennym przychodziły paczki od niemieckiej części rodziny tkniętej wyrzutami sumienia, za postępowanie brata, majora Abwehry, który zginął pod Stalingradem.
Takie to losy…