Ile kamienic w Poznaniu jest zagrożonych ruiną lub zawaleniem?

O tym przy okazji wydarzeń na Stolarskiej nikt się nie zająknął. Kamienice w Poznaniu (i nie tylko w Poznaniu) popadają w coraz większą ruinę. Przepisy uniemożliwiające ściąganie (skuteczne) czynszów zamykają drogę do remontowania kamienic ich właścicielom. Ile osób na Stolarskiej płaciło regularnie czynsze? A ile nie? Tego nie dowiadujemy się z wiadomości prasowych i innych. Wyławiany jest tylko temat społeczny
Krzywdzeni są na pewno ci, którzy uczciwie płacili, pytanie tylko ilu ich jest? Nikt nie mówi o właścicielach którzy z kolei są krzywdzeni przez NIE PŁACENIE czynszów. Tym samym mają jakąś własność, nieruchomość, a jej nie mają, nie mogą o niej decydować, nie posiadają pieniędzy na remont.
Zawsze są dwie strony medalu, dlaczego jednak poruszana jest tylko jedna?
Słyszałem o najmujących na podstawie przydziału z miasta, którzy mają domy za Poznaniem, jednak mieszkań z przydziału nie oddają ze względu na niskie koszty, dobrą lokalizację. Tym samym oszukują miasto, i tych dzielnych anarchistów stających w obronie krzywdy ludzkiej.
Nie wiem dokładnie czy dotyczy to sprawy Stolarskiej, jednak w Poznaniu takie przypadki są częste. Najemcy z przydziału bardzo często drwią sobie z właścicieli, którzy są bezradni. Cóż mogą uczynić. Komornik, eksmisja? Procedury długotrwałe i zawodne. Zawsze należy znaleźć lokal zastępczy na który muszą zgodzić się wyprowadzani. Miasto nie oferuje takich lokali. A jeżeli to w bardzo małej ilości w stosunku do zapotrzebowania. Trzeba czekać latami na przydziały.
Znam taką sytuację, w której osobą z przydziału jest matka, która może i nawet chce się przeprowadzić, niestety jej synowie (recydywiści) nie dadzą się skutecznie usunąć z zajmowanego mieszkania. A i pogrozić też potrafią…

Rzeczywistość kamieniczników. Około 1500 kamienic w Poznaniu wymaga remontów (ocena ilościowa jednego z właścicieli firm remontowo-budowlanych). I to kapitalnych.
Na przeszkodzie stoi brak funduszów i bzdurne przepisy związane z zachowaniem stanu oryginalnego w stosunku do planowanego remontu. A więc miejski konserwator zabytków – ten udzielny pan na włościach od którego zależy „być albo nie być”.
I tutaj problem się znów zapętla.
TO co konserwator nakaże jest święte. Nawet kamienice będące w posiadaniu miasta zawalają się pod wpływem niemożliwości obejścia jego zakazów. Ponieważ jaki głupiec (przepraszam za kolokwializm) kupi kamienicę nawet dwukrotnie przecenianą, jeżeli i tak będzie musiał na renowację zgodną z zaleceniami konserwatora wydać na przykład około 25 milionów złotych.
To i kamienica stoi i się zawala. A przy okazji giną ludzie…

Czy warto dbać o swoją własność?
Właścicielowi lepiej jest udawać że coś robi, coś remontuje niż wykonywać jakiekolwiek prace.
Po pierwsze: ponieważ nie ma na to pieniędzy, po drugie; cóż z tego że cokolwiek wykona skoro i tak (jak się później okazuje) nie robi tego dla siebie… Kuriozum. Niestety, jednakże jeżeli nie może wymusić nawet tego co mu się bezsprzecznie należy – a więc czynszów, to cóż ma czynić? Jest właścicielem czy nie jest?
Lepiej jest zostawić tak jak jest. Niech się zawali… (w końcu dosyć mnie to pieniędzy i nerwów kosztowało…).
Mamy to co nam zostawiła w spuściźnie komuna. Nie chroni się praw własności prywatnej w zadowalający sposób. Jest całkowite wymieszanie, i bałagan prawny i administracyjny w tej działce. Komu zależy aby to zmienić?
Konsekwencje dotykają nas wszystkich, a sprawne manipulowanie informacjami pokazywanie tylko części prawdy i granie na ludzkich emocjach zniekształca prawdziwy obraz.
Ci którzy nie mają nic do stracenia, nie posiadają nic, a do tego są na bakier z prawem (jakie by nieudolne nie było), dyktują warunki tym którzy starają się coś mieć i być za to odpowiedzialnym w miarę uczciwie (chociażby nie wiem jak się starali całkiem uczciwie się w tym kraju nie da).
I tworzą się takie sprawy jak Stolarska.

Jak powinno być?
Powinny być honorowane zdania i prawa wszystkich zainteresowanych. To tylko nieudolne przepisy powodują i wymuszają to co dzieje się przy Stolarskiej i w wielu innych miejscach miasta czy kraju. A światełka w tunelu nie widać. Czy w ogóle będzie szansa na nie kiedykolwiek?
Czy kiedykolwiek będzie lepiej w tym temacie i wielu innych w tym kraju? I to bez względu na to kto rządzi. Każdy pilnuje swego interesu. A więc zmiana na stołku niczego nie gwarantuje. W każdym razie zmiana obecnie wybieranych.
Kiedy interesy właścicieli będą właściwie rozpatrywane? Kiedy uczciwi najemcy będą mogli spokojnie mieszkać nie będąc doświadczanym przez tych nieuczciwych?
W tym momencie może i anarchia WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH jest jedynym rozwiązaniem.
System, który się nie sprawdza powinien być zlikwidowany.
Czy jednym ze sposobów jest rozwiązanie w myśl cytowanych na stronie anarchistów słów znanego żydowskiego filozofa z USA?:
Anarchia, tak jak ja ją rozumiem, to skłonność do takiego myślenia i działania, które próbuje rozpoznać struktury władzy i dominacji, domaga się, by wykazały swoją prawomocność, a jeśli nie może tego zrobić, stara się władzę ominąć.
Noam Chomsky

Może jednak powinny to być działania bardziej radykalne, likwidujące system niewydolny, który szkodzi obywatelom?
Raczej na demokratyczne mechanizmy liczyć nie możemy…chyba żeby cud się stał…? Ale jaki?

Jaka jest właściwa odpowiedź?

Piotrek

Ps: różne linki z netu starające się moderować na swój sposób temat kamieniczników (dla potrzeb społecznych…?):

http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3580-stolarska-sruba-powstrzymany-po-raz-kolejny

http://poznan.naszemiasto.pl/tag/piotr-sruba-poznan.html

http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/1028369,kamienicy-na-starym-miescie-grozi-katastrofa-budowlana,id,t.html

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.