Aż strach reagować – taka prawda. Ostatnio syn z żoną widzieli osobę z wilczurem, który wypróżniał się na trawniku. Dodam, że są właściciele psów zbierający odchody po swoich pupilach – innym zupełnie problemem jest brak odpowiednich miejsc do wyprowadzania zwierząt, lub mała ich ilość, ale na pewno brak odpowiednich koszów i folii do zbierania odchodów zwierząt.
Niemniej czy to zwalnia z obowiązku sprzątania po swoich psach?
Wiemy – szczególnie w centrum miasta – jakim problemem jest właśnie porządek po zwierzętach, ile razy chyba każdy z nas nadział się na „niespodziankę” na chodniku – i to pewnie i ci, którzy mają psy.
Czy to jednak zmienia ich postępowanie?
Skąd bierze się podejście pod tytułem: „…a mój piesek to mały jest, niewielką kupkę robi…” – i z takim poglądem się spotkałem. W ramach nie sprzątania po nim. Zadałem takie pytanie sąsiadce – czy sprząta po swoim psie? I otrzymałem powyższą odpowiedź.
Z kolei kiedy moi bliscy zwrócili uwagę właścicielowi wilczura, spotkali się z wrogim spojrzeniem. To i tak pół biedy.
Słyszałem o sytuacjach, kiedy to właściciele odgrażali się osobom zwracającym uwagę na nie posprzątanie po swoim psie…
I jak tutaj funkcjonować w określonej lokalnej społeczności?
W tym momencie normy niemieckie, gdzie nikt nie pozwoli sobie na wyrzucanie chociażby śmieci do niewłaściwych koszów, ponieważ jest narażony na zwrócenie uwagi przez sąsiada i KONSEKWENCJE – zgłoszenie tego czynu, a co za tym idzie mandat – wydają się czemuś służyć. Porządkowi i społecznemu dobru.
U nas tego typu działania są bez małą piętnowane… i jak tu mieć wypracowane właściwe reakcje obywatelskie na cokolwiek co dzieje się wokół nas?
Czy można np. zrobić zdjęcie takiej nie sprzątającej po swoim psie osobie, i dostarczyć straży miejskiej? Chociaż tyle?
Tym samym wydaje się pieniądze na plakaty, takie jak ten powyżej – ilustrujący tekst, ale co z tego wynika?
A może warto za te pieniądze zbudować kilka wybiegów z koszami dla psów?
Piotr Szelągowski
Niby jestesmy Europejczykami, niby nalezymy do Unii, a zyjemy i chcemy
zyc po polsku. Nie lubimy niewygodnych dla nas zasad i regul etycznych
czy chrzescijanskich. Przestrzegamy prawo w duzej czesci nie z przekonania,
tylko z niemozliwosci jego obejscia. A o jego egzekwowaniu przez sluzby
do tego powolane nawet nie wspomne. Samorzady miejskie albo nie wiedza
co nalezy do ich obowiazkow albo sobie z nimi nie radza albo je bagatelizuja.
To ja proponuje zobaczyc, jak radza sobie inni. Kara za niesprzatniecie
psiej kupy to 36€. We wszystkich austriackich miastach istnieja ogrodzone,
zopatrzone w poidla wybiegi dla psow. Wszedzie mozna spotkac automaty
z workami na odchody /bezplatnie!!!/. Nie oznacza to, ze jest idealnie
czysto, ale od czegos trzeba zaczac. Mysle, ze tabliczki z wizerunkiem
psa i napisem np. „10 psow to 600 kup w miesiacu” umieszczane na
trawnikach zmusilyby do refleksji.
Tutaj przyklad Wiednia. Prosze zobaczyc, ile jest wybiegow w kazdej
dzielnicy /od 1 do 23/, i jaka maja one powierzchnie:
https://www.wien.gv.at/umwelt/parks/hundezonen.html#eins
Tutaj przyklad z Niemiec i specjalne wybiegi dla chartow:
http://www.windhundhilfe.de/de/iwi/auslaufgebiete.php
Pozdrawiam wszystkich swiatecznie.
Cenny komentarz….Dziękuję!