Przeczytałem w krótkiej notce o następnej pomyłce sędziego, w długim ich ciągu, historii piłki nożnej… Ponoć sędzia Gil, przyznał się do błędu Kamińskiemu, po meczu z Legią. Chodziło o faul Miroslava Radovicia tuż przed strzeleniem bramki Lechowi.
I jak to jest? W hokeju od dawna są kamery, można zatrzymać tercję, obejrzeć, przeanalizować.
W piłce nożnej czasami zdarzają się takie pomyłki, które widzi publiczność: kibice na trybunach stadionu i przed ekranami telewizorów, a nie widzi sędzia: jeden, drugi, trzeci…
Jak to jest i czemu (może) służyć?
Wszystko wskazuje na to, że te pomyłki podczas meczów po prostu mają być i basta.
Czy można coś zmienić po takim sprawiedliwym wyznaniu? Nic…
I pozostaje tylko świadomość prawdy po naszej stronie: „…Przegrywamy
Można by rzec, że fakt istnienia tych wszystkich pomyłek w sporcie sankcjonuje inne pomyłki w życiu dookoła nas.
Wszyscy widzą jak jest, ale nikt nic zrobić nie może.
Te przykłady przenoszą się w życie realne, to dookoła nas. Można naśladować skoro przyzwolenie jest…
I zaczynają się logiczne i uzasadnione sformułowania tłumaczące sytuację która była (mogła być) pomyłką:
„…Żeby popchnięcie przeciwnika było przewinieniem, to musi być ono dokonane w sposób uznany przez sędziego za nieostrożny, nierozważny lub z użyciem nieproporcjonalnej siły….”
Aha, i jeszcze jeden, mały cytat: „…Dyskusje rozpoczęły się po meczu, kiedy wszędobylskie kamery pokazały mające miejsce popchnięcie…”
Kamery, paskudne kamery, jak mogły być takie niefajne i być wszędzie tam, gdzie nie powinny.
Cóż…
Cytaty pochodzą z materiałów:Kamiński: Gil przyznał się do błędu
Szef arbitrów: Sędzia Gil się nie pomylił. Nie było faulu na Kamińskim