Silnik na sprężone powietrze? A przecież powietrze mamy za darmo – no to już wiemy dlaczego takiego silnika nie ma…
w masowej sprzedaży, ponieważ… on ISTNIEJE…
I znów Polacy maczali w tym palce:
„Twórca samochodu i szef francuskiej firmy na początku był wyśmiewany przez francuskich inżynierów i tamtejszą prasę. Na początku chciał zbudować konwencjonalny samochód o możliwie najmniejszej emisji spalin, jednak porzucił ten pomysł, gdy zetknął się m.in. z wynalazkiem z przed 136 lat opracowanym przez polskiego inżyniera – Ludwika Mękarskiego, który był twórcą eksperymentalnych linii tramwajowych…”
Dlaczego ten silnik nie jest wdrażany masowo?
Powód jest prosty: jak „kasować” za powietrze?
Dodatkowo: istnieje możliwość przy np. zbudowaniu dodatkowego zbiornika na sprężone powietrze w takim samochodzie, że podczas jazdy jest ładowany właśnie ten drugi zbiornik, co daje w pewnym sensie (silnik może być jednocześnie sprężarką) rodzaj pracy ciągłej na dłuższy czas.
A co za tym idzie: uniezależnienia się całkowitego od lobby sprzedającego ropę…
A więc:
Wiemy czym to im grozi… gwałtowny spadek dochodów…
Jak się tłumaczą (poprzez zaprzyjaźnionych dziennikarzy):
„Gdy pojawiły się informacje na temat aut na sprężone powietrze, często dziennikarze stawiali zarzuty, że wprawdzie nie spalają paliwa, ale i tak energia potrzebna do napędu sprężarki pochodzi z elektrowni spalającej paliwa kopalne, tak jakby nie słyszeli o bateriach słonecznych, wiatrakach i innych niekonwencjonalnych źródłach energii. Firmy, zakłady, które wykorzystywać będą tego typu pojazdy mogą zamontować na dachach swoich budynków baterie słoneczne lub/i postawić wiatrak. Powietrze tak zgromadzone w stacjonarnych zbiornikach ciśnieniowych może być wykorzystywane również w czasie gdy nie ma wiatru lub słońca, tzn. przy bezwietrznej pogodzie lub w nocy. Takie rozwiązanie mogłoby znaleźć zastosowanie w miejskiej komunikacji wykorzystującej autobusy napędzane sprężonym powietrzem. Czyli rozpowszechnienie tego typu pojazdów na pewno sprzyjałoby rozwojowi elektrowni bazujących na alternatywnych źródłach energii. W porównaniu do samochodów elektrycznych (a nawet spalinowych) pojazdy takie są lżejsze (waga akumulatorów). dysponują większym zasięgiem od większości produkowanych aut elektrycznych, tankowanie ze stacji trwa tylko 3 minuty, a z wykorzystaniem gniazdka elektrycznego 4 godziny, co też jest o połowę krócej niż w pojazdach elektrycznych (choć odbywa się nie bezgłośnie). Po wyeksploatowaniu samochodu nie trzeba martwić się o utylizację akumulatorów, w których występują różne niebezpieczne związki ołowiu, elektrolity itp., co przy masowej produkcji pojazdów elektrycznych mogłoby się stać dużym problemem. Wadą jest jednak duże ciśnienie zbiorników z powietrzem, co w przypadku kraksy np. z tirem mogłoby się skończyć ich wybuchem, ale tę samą wadę maj pojazdy na benzynę lub wodór, które są dodatkowo substancjami palnymi. Jednak w pojazdach szczególnie miejskich powyższe rozwiązanie może mieć dobrą przyszłość.”
Źródło cytatów; ze strony: Darmowa Energia – SAMOCHODY NA SPRĘŻONE POWIETRZE
I inny pożyteczny link: Genewa 2009: MDI AirPod ? historia auta na sprężone powietrze
Dziękuję Wojtkowi za pomoc w poszukiwaniu źródeł informacji i inspirację dla tematu.
Piotrek