Czasopismo „Do Rzeczy” wręcza nagrody STRAŻNIK PAMIĘCI od czterech lat.
Nagrodą tą „dla AUTORÓW” zostali wyróżnieni twórcy filmu.
Cóż powiedzieć.
Żal tylko, że film ten nie jest uhonorowany przez WSZYSTKIE polskie dzienniki, media i organizacje.
W końcu przełamano zmowę milczenia. Jednak przed nami jeszcze daleka droga do normalności.
W tym temacie.
Dwadzieścia pięć lat zaniedbań, milczenia tutaj w Polsce, unikania tematu, blokowania, marginalizowania osób walczących o prawdę o zbrodni Ludobójstwa – wreszcie; pozwolenie Polski i całej Europy na budowanie etosu zbrodniarzy na Ukrainie – pod obłudnym określeniem; że nie można razić wrażliwości sąsiada, bez względu na to, kogo ów sąsiad uznaje za swoich bohaterów – doprowadziły do kuriozum; odnowienia się ruchów neo-nazistowskich i nacjonalistycznych. Wzmocnienia ich do takiego stopnia, że on sam w sobie zaczyna stanowić zagrożenie dla Ukrainy i być może krajów ościennych.
Czy te zaniedbania da się naprawić? Uda się usunąć niepomierne szkody, jakie wyrządziła ta kłamliwa gloryfikacja Ukraińcom?
Nie uduszono budowy tego zbrodniczego kultu neo-nazistowskiego w zarodku…
(foto: Piotr Szelągowski)
Posty poruszające temat „Wołyń”.
Wołyń
http://wsercupolska.org/wsp1/index.php/pastwo/7957-7957 – „POLSKA KILKA RAZY ODRZUCAŁA ZWROT NASZYCH KRESÓW
Oto największa tajemnica III RP – Wilno, Lwów, Stanisławów, Krzemieniec, Grodno i Tarnopol mogły od przeszło 20 lat być znów w granicach Polski. W 1989 roku było to możliwe! Należące do Polski przed II wojną światową wschodnie tereny, te same, które zabrał nam Józef Stalin w ramach porozumień jałtańskich, chciał nam oddać Michaił Gorbaczow tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego. Nie mamy ich tylko dlatego, że Solidarność ich nie przyjęła…
Rok 1989 r. był u nas gorący. Także w polityce. Dużo się wtedy działo. Wtedy właśnie Michaił Gorbaczow (na zdjęciu), ówczesny Przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR, zaproponował ówczesnemu prezydentowi Polski Wojciechowi Jaruzelskiemu zwrot naszych Kresów. Przedstawił dwie możliwości. Jedna była taka: ZSRR oddaje nam Wilno, Lwów i Krzemieniec z przyległymi ziemiami. W ramach drugiej wersji miały do nas wrócić: okręg grodzieński z Puszczą Białowieską (całą) i okręg lwowski z zagłębiem naftowym.
Generał Jaruzelski przyjął tę propozycję w imieniu Polski, ale, niestety, została ona zablokowana przez polityków solidarnościowych. Nie wiadomo, czy to tylko plotka czy też prawda, ale w różnych internetowych komentarzach powtarza się wiadomość, że wtedy właśnie Bronisław Geremek, Adam Michnik, Jacek Kuroń i Tadeusz Mazowiecki nie zgodzili się na to i pojechali do Moskwy, by odmówić Gorbaczowowi…….”
zresztą po co nam ta pustynia na Ukrainie??? i bandy nacjonalistów, które znów stałyby się Polakami, a jak przyszłoby co do czego zabijaliby ich tak samo jak ich dziadowie. Zbudować mur i nikogo z tamtąd nie wpuszczać wszyscy ci którzy mówią inaczej to agenci…
„W pracy tej Doncow ugruntował pogląd o „twórczej przemocy”, stanowiącej jeden z niezbędnych elementów nacjonalizmu. Ideolog twierdził też, że liberalna polityka etniczna charakteryzowała „słabe rasy”, a podczas walki o „samoutwierdzenie” nie powinny być zauważane „żadne kaprysy mniejszości narodowych”….
[…]
Zupełnie innymi kategoriami myśleli kształtujący się w Galicji Wschodniej pod wpływem idei Doncowa młodzi radykałowie. Ich intelektualną konstrukcję znakomicie obrazują słowa Stepana Bandery, wypowiedziane podczas procesu lwowskiego w 1936 roku. Przyszły lider OUN-B mówił:
OUN ceni wartość, ludzkiego życia, bardzo ją ceni, ale nasza idea jest tak wielka, że jeżeli mowa o jej realizacji, to nie jednostki, nie setki, a miliony ofiar należy poświęcić, aby ją zrealizować….”
http://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/09/12/dlaczego-naprawde-doszlo-do-rzezi-wolynskiej/ –
cd…
„…Tak naprawdę, to do czego nawoływali działacze OUN już się działo. Póki co, w niemal niezauważalny sposób. Jak wynika ze wspomnień krajowego działacza OUN Bohdana Kazaniwskiego, w 1937 roku oddział ukraińskich nacjonalistów zmusił do porzucenia dobytku polskich kolonistów mieszkających nieopodal wsi Dmytrowa. Polacy wyjeżdżali pod groźbą śmierci….
[…]
Witold Szabłowski niewątpliwie ma rację, gdy opisując losy tych, którzy na Wołyniu ratował swoich sąsiadów, pisze: Nie morduje nacja, ani religia. Mordować może człowiek i to człowieka należy winić. Należy winić człowieka jako twórcę ideologii, która wyobrażoną „naszą sprawę” postrzegała jako ważniejszą, aniżeli ludzkie życie.
Ideologią tą na pewno nie była ukraińska idea narodowa. Co więcej, sprzeciwiali się jej nawet niektórzy działacze OUN. Ale ideologią tą na pewno był destruktywny odłam ukraińskiego nacjonalizmu, który należy wiązać między innymi z nazwiskami Doncowa, Sciborskiego, Stećki, Kołodzińskiego i Bandery.”