Zmarł jeden z obrońców Przebraża:
Przebraż, wołyńskie Westerplatte
O pułkowniku na jednej ze stron internetowych:
„Wystąpienie płk Mirosława Łozińskiego z 27 Dywizji Wołyńskiej Armii Krajowej, przybliżyło zebranym wydarzenia tamtych dni, a także ukazało rozmiar tragedii Polaków na ziemiach wschodnich. Pułkownik apelował, aby system szkolnictwa na każdym poziomie, odnosząc się do wydarzeń z Kresów Południowo-Wschodnich, nauczał zgodnie z prawdą historyczną. Wskazał także na potrzebę szerokiej debaty społecznej, na podstawie której Parlament Polski dokonałby rozstrzygnięć legislacyjnych i przyjął uchwałę upamiętniającą zbrodnię na Wołyniu za fakt historycznych (jako element ludobójstwa). Taka idea wzmacniałaby wartość naszej kulturowości oddając cześć i hołd bezlitośnie zamęczonym Polakom.”
Cytat ze strony: http://niemodlin.pl/aktualnosci.php?id=13
Z materiału „Przybijali do ścian gwoździami”:
„W Józefinie schwytanych ludzi przybijali do ścian kuźni gwoździami. Konali oni w straszliwych męczarniach. Na koniec upowcy podpalili kuźnię, by zwiększyć cierpienia swych ofiar i zatrzeć za sobą ślady.
Prowadząc ?podwójną grę? z Niemcami kierownictwo ośrodka w Przebrażu postanowiło zaatakować garnizon pilnujący majątku w Trościańcu. Miał on przekonać Niemców, że Polacy z nimi zgodnie współpracują i razem z nimi walczą z bandami. Było to konieczne, żeby ci tolerowali rozwój samoobrony w Przebrażu. Koncepcja wyglądała następująco: oddział samoobrony silnie uzbrojony zaatakuje niemiecki garnizon w Trościańcu, liczący 60 osób, a gdy ten wezwie pomoc z Kiwerc, to drugi oddział z Przebraża uda się razem z nią do Trościańca i będzie walczył z bandą.
-Scenariusz był ryzykowny, ale w razie powodzenia mógł przynieść dla Przebraża bardzo ważne korzyści ? podkreśla Mirosław Łoziński. ? Okazało się, że jego autorzy ?Lew?, ?Harry? i ?Orzech? strzelili w dziesiątkę. Garnizon niemiecki w Trościańcu mocno przyduszony ogniem, wezwał pomoc z Kiwerc. Oddział, który z nich wyruszył, nie był zbyt liczny. Składał się zaledwie z 30 ludzi. Zatrzymał się on w Przebrażu, gdzie po skontaktowaniu się z Ludwikiem Malinowskim otrzymał wsparcie oddziału samoobrony. Jej kilkunastoosobowy oddział szedł odrębną kolumną, ubezpieczając Niemców z prawej strony. Gdy hitlerowcy podeszli do Trościańca, przywitał ich grad kul z karabinów maszynowych polskiego oddziału, który na nich czekał. Niemcy zalegli na polu, mając zabitych i rannych. Wtedy zjawił się polski oddział samoobrony, który ku zdziwieniu Niemców ruszył brawurowo do kontrataku z okrzykiem ?hurra!?, odpierając napastników. Owocem tej ?bojowej współpracy? było 8 zabitych i 7 rannych Niemców, w tym dowodzący nimi oberleutnant. Rannym natychmiast udzielono pomocy lekarskiej i zebrano do Przebraża. Do niego przywieziono także zabitych Niemców. Wkrótce do Przebraża przybył też dwustuosobowy silnie uzbrojony oddział niemiecki, jadący na samochodach i pancerkach. Pozostali przy życiu Niemcy z garnizonu w Kiwercach zeznali, że gdyby nie pomoc samoobrony z Przebraża, to wszyscy by zginęli. Niemcy byli bardzo wdzięczni i dostarczyli dla przebrażan sporą ilość potrzebnych lekarstw i papierosów. Przede wszystkim jednak samoobrona w Przebrażu została przez Niemców uznana za lojalną wobec nich i wykorzystującą przekazaną jej broń do walki z bandami, które atakują także Niemców…
[…]
-Pamiętam m.in. akcję na Trościaniec, gdzie mieściła się szkoła podoficerska UPA ? wspomina Mirosław Łoziński. ? Została ona podjęta po informacji otrzymanych od dwóch ukraińskich chłopów mieszkających w tej miejscowości: Sydora Olchowicza i Nikifora Klimczuka. Przybyli oni do Przebraża z białą płachtą i bronią. Opowiedzieli oni, że garnizon upowski w tej miejscowości szkoli się do ataku na Przebraże i stale powiększa. Decyzja kierownictwa Przebraża była jednoznaczna: rozbić i rozpędzić garnizon upowski. Nasza kolumna marszowa prowadzona przez tych dwóch Ukraińców dotarła do Trościańca. Zgrupowanie ukraińskie zostało tam rozbite i rozpędzone.
[…]
-Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że nacjonaliści nie pozostawią Przebraża w spokoju ? wspomina Mirosław Łoziński. ? Stanowił on zbyt duży polski ośrodek, by mógł spokojnie istnieć. Jednocześnie był zbyt silny i zbyt dobrze zorganizowany, żeby zabierać się za jego likwidację z byle czym. Zaczęli ściągać siły z dalszych rejonów, zbierając też nowe kurenie i sotnie, ściągając do nich wszystkich, którzy chcieli po prosu się obłowić.”
Spisał: Marek A. Koprowski
Źródło: Przybijali do ścian gwoździami