Przez ostatnich kilka lat zdarzyło się, że różne osoby zadawały mi pytanie o cel i sens prowadzenia blogu. Szczególnie w takiej dość specyficznej formie, jaką jest bezprzesady.com.
Przypadek sprawił, że moje spostrzeżenia dotyczące świata, pojawiły się w takiej formie. Chęć powiedzenia jak najszerszej grupie osób żyjących w Polsce i nie tylko o zbrodni dokonanej na Polakach przez OUN-UPA była determinantem i katalizatorem pierwotnym moich działań. Później pojawił się pomysł, że przecież tak ciekawa i dająca wielkie możliwości domena może pozwolić na teksty o najprzeróżniejszych tematycznie problemach czy też spostrzeżeniach.
(foto: Emilia Szelągowska)
Ponadto jest to też możliwość opisania moich zainteresowań, pasji, spostrzeżeń których dokonuję podczas kontynuowania swojego życia na planecie Ziemia. Znajdziecie tutaj i informacje na temat niektórych przeczytanych przeze mnie książek, obejrzanych filmów, ulubionej muzyki, filozofii życia, celów jakie próbuję osiągnąć – spostrzeżeń na temat innych osób, wydarzeń, nauki, a nawet kulinarii.
Innym powodem jest rozmawianie z przyjaciółmi czy też znajomymi o Ważnych Sprawach. Wielu z nich dostrzega ważkość wydarzeń, myśli i idei otaczających nas na co dzień. Jednak ilu z nich ma czas i możliwości o nich mówić, pisać czy nawet dłużej analizować? Staram się ich wyręczać, zapisywać fragmenty rozmów, przemyśleń, problemów o jakich słyszę, czy też czytam. Tworzę tym samym swoistego rodzaju kronikę, która być może pozwoli niektórym z Was drodzy Czytelnicy chociażby na krótką refleksję, a być może i na coś więcej.
TO co kiedyś spotkało mnie, kiedy czytając o Zbrodni na Kresach, postanowiłem „coś” zrobić. Zainicjowało to wielki splot wydarzeń, działań z mojej strony. Wyłoniłem się z mroku mimikry społecznej. Wydarzyło się już przez te ponad 10 lat tak wiele. Spotkałem tysiące osób, poznałem setki wspaniałych ludzi, zainicjowałem łańcuch zdarzeń, myśli i czynów. Wiem, że to trwa, rozwija się i będzie toczyło swoim życiem. Potęga słowa jest niewyobrażalna. Staram się, aby przekaz zawierał przede wszystkim wartości które są dla mnie szczególnie bliskie: miłość do drugiej istoty ludzkiej opartą na wielkich i najważniejszych słowach Boga-Człowieka: „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego” -tak nierozumianych i zaniedbywanych. Dokonała się niezwykła ewolucja w moim odbiorze świata i drugiego człowieka, zwiększenie stopnia wrażliwości, wyrwanie się z ustalonego biegu nurtu życia, który nie pozwalał zanadto na refleksje [czysto] etyczno-moralne dotyczące życia, stosunków międzyludzkich i samych ludzi.
Prawdziwy „efekt motyla”.
Świat pędzi i nie pozwala nam na czas na refleksję nie tylko nad sobą samym, ale też i swoim postępowaniem, stosunkiem do innych, czyś więcej co wymaga jednak czegoś więcej niż samych tylko kalkulacji dotyczących przeżycia, wykonywania czynności służących zarabianiu i przerwaniu. Po całym dniu niewielu z nas ma czas na refleksje innej natury niż tylko zastanowienie nad tym czy wszystko dobrze poszło tego dnia. I odpoczynek.
Być może udaje się mi części z Was, dawać tą małą szansę na chwilę refleksji jednak zdecydowanie odmiennej, niż codzienność.
Ostatnio szczególnie mocno utkwiły mi słowa pewnego Autorytetu mówiące o tym, że w dzisiejszych czasach następuje przekaz negatywny w mediach, mówi się tylko o wydarzeniach wstrząsających, pozwalających na eskalacje naszych emocji uczuć.
Szaleństwo i mrok. Brak koncentracji na tym, co w nas dobrego.
Potrzeba pojawiania się takich informacji jest wydaje się zrozumiała dla każdego z nas.
Zadacie pytanie: dlaczego w takim razie mamy tyle tych złych informacji wybieranych i przekazywanych nam.
Cóż, taka jest potrzeba – aby wzbudzać w nas emocje, które pozwalają chwile później koncentrować się na reklamach. I napędzać kierat zakupów.
Gdybyśmy byli zadowoleni, szczęśliwi, spokojni, czy koncentrowalibyśmy się w szczególny sposób na zdobywaniu substytutów braku szczęścia?
Jest to moja dywagacja, rodzaj intuicji opartej na obserwacji i analizie, również i wielu wypowiedzi osób, prawników, socjologów, psychologów na które natknąłem się wciągu lat swojego życia i które (na różne sposoby i w różnych zakresach) zawierały elementy faktów pozwalających mi na takie właśnie wnioskowanie.
Tak więc jednym z celów jaki obecnie sobie stawiam, jest mówienie więcej i częściej o nas ludziach, naszych potrzebach dotyczących miłości, poczucia czegoś więcej niż tylko zdobycia środków na dalsze istnienie. Szukajmy tego co jest w nas dobre. Próbujmy to wydobyć na zewnątrz, na światło dnia ziemskiego, aby obdarować nim nie tylko sowich najbliższych, ale też i zupełnie obce osoby.
Dlatego też kilka miesięcy temu odnalezione na kartoniku tektury słowa jeszcze mocniej uświadomiły mi potrzebę, która mogłaby zmienić w nas wszystkich stosunek do drugiego człowieka.
Proste słowa, w których tak trudno dostrzec coś zdecydowanie mocniejszego i cenniejszego niż tylko wartościowanie według potrzeb etyczno-moralnych.
Każdy musi przyjąć te kilka słów indywidualnie, pojąć i dopasować do życia, które chce przeżywać.
Dziękuję wszystkim, dzięki którym mogłem i mogę być lepszy i bardziej wrażliwy na drugiego człowieka.
Przepraszam za niedoskonałość przekazu.
Przepraszam też za moje niedoskonałości, jestem tylko jednym z Was.
„Człowiek tyle jest wart ile może pomóc drugiemu”
Piotr Szelągowski