Czasami
W efekcie otrzymała mandat-opłatę za brak opłaconej strefy.
Okazało się, że po zaparkowaniu podszedł do niej mężczyzna (osobnik) usłużnie informując że parkomat nie działa, ale on oczywiście popilnuje samochodu i jak pani mu da 10 zł to wręczy przechodzącemu i kontrolującemu opłaty strefy pracownikowi.
Resztę łatwo przewidzieć.
Oczywiście nie wręczył i zapewne udał się spokojnie na piwo, zafundowane przez łatwowierną Poznaniankę.
Oczywiście służby miejskie, policja, straż miejska i wszelcy inni „szeryfowie” – są bezradni. Niska szkodliwość społeczna czynu – jeżeli w ogóle uda się doprowadzić do zatrzymania „osobnika” na gorącym uczynku. Prewencyjnie policja może tylko legitymować…
Jedynym rozwiązaniem jest ustanowienie parkingu zamkniętego dla petentów UM, z barierką i czytnikiem kart parkomatowych, – najlepiej darmowego dla mieszkańców, którzy przybyli załatwić jakąś sprawę w urzędzie.
Takie rozwiązanie ukróciłoby podejrzane praktyki naciągaczy.
Piotr Szelągowski