Polskie MIG-29 „podrywają się” w reakcji na przelot rosyjskich samolotów. Czy to dobrze?

Zastanawiam się po co takie wiadomości są publikowane. Pojawia się informacja o przelocie rosyjskich samolotów i reakcji polskich MIG 29. Ile takich „poderwań się” zdarza się w roku jako rutyna? Może warto by wiedzieć?
W obliczu eskalowania polskich mediów sprawą wojny na Ukrainie taka wiadomość pełni po prostu określoną rolę jako socjotechnika.
Większość Polaków nie chce abyśmy angażowali się w konflikcie po jakiejkolwiek ze stron. Angażowanie się po stronie słabszej – ukraińskiej i do tego zupełnie zdemoralizowanej, a także niepewnej z racji swoich konotacji nacjonalistycznych (Swoboda, Prawy Sektor) nie wydaje się właściwe. I zagraża pozycji naszego kraju. Stara prawda i zasada mówi: jeżeli nie masz szans wygrać z przeciwnikiem, unikaj z nim jakichkolwiek zaczepek, czy prób walki.
Głupotą wielką – lub celowym działaniem – jest szereg prób nakierowania naszego społeczeństwa do niewłaściwego – bo negatywnego odbioru strony rosyjskiej w tym konflikcie.
Te kwestie powinniśmy traktować jako kwestie poza naszym zasięgiem. I oglądać się na obronność i bezpieczeństwo kraju.
Jak ostatnio się dowiedziałem Rosja ocenia naszą siłę na około 22 tys karabinów zdolnych do walki.
Z kolei nieoficjalna wypowiedź polskiego wojskowego ocenia nasze siły na 18 tys karabinów. A więc mniej niż zakładają nasi potencjalni przeciwnicy – jak chcę nam wpoić mainstreamowe medium naskakujące co rusz na Rosję. CO my z tym chcemy zrobić?
Oby nie wepchnięto nas do tego konfliktu – próbując wygrać nasze trudne stosunki – z Rosją i manipulując informacjami które umiejętnie będą podgrzewać nasze społeczne nastroje w kraju.
Takie informacje jak ta wyraźnie pokazują w którą stronę to zmierza: Rosyjska telewizja: Polska chce zająć Ukrainę
Po co dawać Rosjanom powody do takich twierdzeń? Co nam to da? Chcemy by nasi chłopcy ginęli za majdan?

Pamiętajmy o Rosji sowieckiej, KGB, Stalinie itp. Może i odnośmy się z dystansem do polityki Rosji, ale nie prowokujmy i trzymajmy się z daleka od jakiegokolwiek zaangażowania militarnego.
Jesteśmy na takie „machanie szabelką” za słabi. Nie reprezentujmy interesów innych sił politycznych tylko zajmijmy się swoimi problemami.
W końcu pokażmy, że mamy kręgosłup (swoje zdanie) i umiemy powiedzieć „nie”, reprezentowaniu obcych poglądów.
Nauczkę daje nam afera z tajnymi więzieniami CIA. I to jak USA potraktowały „wiernego psa” sojusznika (Polskę) – kopiąc go niejako w …”żyć”.
Przerabialiśmy to podczas II wojny św. Nie ma co wierzyć naszym „sojusznikom”.

Dobrym sposobem byłoby całkowite uszczelnienie granic na wschodzie – w obydwie strony, dla bezpieczeństwa naszych obywateli, co dałoby też do myślenia Ukraińcom. Niech w końcu rozwiążą swoje problemy wewnętrzne, zakończą konflikt, po to aby ruch turystyczny mógł normalnie działać.
To co w tych kwestiach czynimy pokazuje tylko naszą słabość.

A więc dystans i bez socjotechnik takich jak te informacje o „pobrzękiwaniu szabelką”. Nie chcemy konfliktu zbrojnego – tak blisko naszych granic w który bylibyśmy zaangażowani. I ten obraz popiera 100% osób z którymi na ten temat rozmawiam reprezentujących wszystkie nurty i sympatie polityczne.

STOP WOJNIE NA UKRAINIE.

Piotr Szelągowski

ps.; dobrze że nie funkcjonuje ACTA, gdyby nie to, mielibyśmy zamknięte usta.

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.