Coś co mną nieodmiennie wstrząsa i pogrąża w smutku. Stoi z jaskrawą sprzecznością czynów z poprzedniego mojego postu…
Ale i tutaj jest w pewnym sensie aktywna dewiza: ?Człowiek jest tyle wart ile może pomóc drugiemu?
Ci „ludzie” są… – nic nie warci. Oni po prostu nie pomagali drugiemu – tylko zabijali, bez litości.
Nie może być innej odpowiedzi. Nie mogą istnieć słowa określające ich jako „bohaterów”…
SS Galizien, UPA, OUN, i im podobnych.
To po prostu zbrodniarze.
„Żołnierze
Co powinniśmy zrobić? Jak to rozwiązać? Jak z nimi żyć? Czy pójdzie im wytłumaczyć jak nienormalne było to, co robili ich bohaterowie?
Czy to jest w ogóle do pojęcia i zrozumienia przez normalnego przedstawiciela gatunku ludzkiego?
A czymże jest owa normalność?
Czy nie kryje się w nas coś strasznego?
Strzeżmy się przed tym.
Cytat z: Prawie jak ludzie