Problemy poznańskich barów mlecznych…i pomocy potrzebującym przez MOPR.

W ostatnim dniu marca w barze mlecznym „Muszelka” na Wildzie, gdzie zaszedłem aby kupić sobie co nieco do jedzenia (lubię bary mleczne i serwowane w nich potrawy), musiałem czekać prawie pół godziny aby kupić cokolwiek. Chociaż przede mną była tylko jedna osoba. Za mną w tym czasie odeszły 3 osoby z kolejki…
bar_mleczny_muszelka
Jak to możliwe? Co było powodem?

Przede mną Pani realizowała tylko… 14 bonów MOPRU. Jednorazowo. Brała poza obiadem, w kilku wersjach, całą gamę wyrobów cukierniczych.
Jakim cudem? Skoro jeden bon jest przeznaczony na obiad dla jednej osoby? Ostatni dzień miesiąca… i nawarstwienie bonów? Odkładała je na czarną godzinę? Jak możliwa jest realizacja tak dużej ilości bonów przez jedną osobę?
A może kupiła je na czarnym rynku – bonów? Kto je sprzedaje? Uprawnienie do ich otrzymywania – alkoholicy. Tym samym miasto podtrzymuje ich nałóg.
Tak to wygląda. Oni potrzebują na alkohol, mimo tego, że kwalifikują się do otrzymywania bonów na jedzenie.
System się nie sprawdza.
Pomijam już jego ograniczone możliwości. Do tego wydający posiłki na bony, nie zwracają uwagi właśnie na takie dziwne szczegóły jak realizacja przez jedną osobę 14 porcji obiadowych. W ostatnim dniu miesiąca. Ta ilość bonów to prawie połowa miesięcznego limitu. TO jednak nie stwarza problemu.
Osoby, które chciały skorzystać z usług baru musiały długo czekać, część odeszła z kwitkiem. Niestety, nie odmówiono pani realizacji tak dużej ilości bonów jednorazowo.
Kosztem zwykłych klientów, którzy chcieli zjeść obiad, przed lub po pracy…
Wątpię, aby kobieta realizująca te bony była klientką MOPRU.
Kupiła je zapewne od klienta MOPRU.
Nasza rzeczywistość, jest orwellowska…

Piotrek

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.