Różnica między sklepami w Polsce – poszukiwania pasty do butów.

Jakoś tak wszedłem ostatnio na tematy konsumpcyjne… Samo się ułożyło… Ostatnio szukałem pasty do butów, czarnej, powód: skończyła się mi i chciałem podnieść stan wizualizacji moich butów…

Ruszyłem na poszukiwania:

Lidl

Pasta firmy M5 z gąbką (może plus ale ja mam z 2 gąbki do pastowania plus jakieś 7 szczotek różnych kolorów i rozmiarów)
cena 4,99 zł
Na pytanie o zwykłą, prostą pastę usłyszałem: mamy tylko jedną.
Cóż, taka polityka firmy.
O ile pamięć mnie nie myli na początku lat 90-tych Lidl nie był jakąś taka siecią „super-hiper” w Niemczech, raczej zaopatrywali się tam klienci o cienkich portfelach… Np na HAUPTBANHOFF był jeden taki sklepik, widziałem kto tam kupuje, głównie różnej maści żebracy i bywalcy tzw. EAST-SIDE, który znajdował się nieopodal…
Teraz jest to poważna sieć ale nastawiona raczej na produkty bez wielkiej różnorodności.

NETTO

Pasty (jakiejkolwiek) brak.

SPOŁEM

Wchodzę i pytam o pastę. Pani odpowiada: „Pierwszy regał przy oknie, tak pod koniec, półka na samym dole.”
Idę zgodnie z instrukcją: Jest dokładnie w opisywanym miejscu. Słyszę jeszcze głos Pani: „Jest tam gdzie mówiłam?” Potwierdzam krótkim: „Tak!”
Zszokowany (bez mała- zachowaniem i wiedzą obsługującej pracownicy) wracam do kasy, (cena też niezła 2,85 zł).
Stwierdzam: „Zna Pani sklep na którym pracuje”…
Pani skromnie kiwa głową i się miło uśmiecha.
Grzecznie dziękuję i się żegnam.

Cóż, czy zastosowanie do tej sytuacji ma przysłowie: „Obce chwalicie, swego nie znacie”?

Zapewne tak…

Dodam jeszcze, że penetrowałem sklepy, w trójkącie (góra) 400x400x400 metrów.

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.