Dziś porozmawiałem sobie z Ukrainką mieszkającą od 3 lat w Polsce.
Ciekawa rozmowa to była.
Tak, przyjechała za pracą, bo biednie na Ukrainie. Wojna.
Kuzynowie też, i inna część rodziny.
Ale przyjeżdżają popracują i wracają z pieniędzmi do kraju.
Oczywiście – potwierdziła, że całe zło to władza i oligarchowie. Jednocześnie – tym samym pokazała że naród jest bezradny.
Stwierdziła, że Poroszenko jest dogadany z Putinem.
Korupcja panuje na całej Ukrainie i nic tego nie zatrzyma.
Co ciekawe: stwierdziła, że na samym początku powstania Ukrainy w latach 90-tych zeszłego wieku, Ukraina była
najpotężniejszym państwem Europy.
Sugerowałem Niemcy, stwierdziła że to niemożliwe, przy okazji zastanawiała się, czy Niemcy były pod okupacją sowiecką…
Nie miała żadnej wiedzy o NRD…
Bardzo sympatyczna, otwarta, bardzo dobrze mówiąca po polsku – stwierdziła że uczyła się na polskich bajkach.
Pokazałem jej wizytówkę mojego dawnego znajomego z Ukrainy z pewnego państwowego urzędu – zrobiła na niej wrażenie, zaskoczyła mnie:
Stwierdziła że taki urzędnik to dla nich nieosiągalne bogactwo „oligarch”.
Jeżeli u nas by tak było – to … pracownicy CBA musieliby być milionerami u nas.
Oczywiście pytałem o Banderę. Była zaskoczona czemu wszyscy tutaj mówią o Banderze w kontekście wojny na Ukrainie.
Zupełnie nie rozumiała że mówimy w kontekście minionej wojny.
Powiedziałem jej, że nie lubimy Niemców – faszystów (specjalnie, ponieważ obawiałem się że może nie zrozumieć terminu: nazizm)
Zapytała: że to znaczy że się Niemców boimy…?
Ciekawa konotacja nieprawdaż?
Jeżeli się kogoś nie lubi to znaczy że się tego kogoś boi – dla Ukraińców?
Nie lubią Rosjan – a więc boją się ich?
Ciekawa rozmowa…
Cóż…
Ilustracja: screen Google wyszukiwarki – mapa Ukrainy.