Strach ma wielkie Google – Prawda o Google?

Od czasu do czasu oglądam program Planete, można tam obejrzeć dokument w dużej mierze niezależny i mówiący odrobinę inaczej o społeczeństwie i jego problemach. W przypadku tematów historycznych jest już z tym gorzej i również w tym programie można zauważyć relatywizmy i jaskrawe błędy, a także manipulacje, widoczne tylko dla fachowców dyscypliny.
Wracając jednak do zagadnień społecznych. W niedzielę ósmego sierpnia wieczorną porą miała miejsce premiera filmu o popularnej wyszukiwarce Google. W tym ciekawym dokumencie wypowiadali się pracownicy firmy, byli pracownicy, programiści tacy jak założyciel fundacji Electronic Frontier Foundation (fundacja ochrony wolności i prywatności w cyberprzestrzeni) Brad Templeton, czy dziennikarz David A. Vise.
Cóż dowiadujemy się o Google? Kto założył firmę? Byli to doktoranci Uniwersytetu Stanforda Larry Page i Sergey. Ich pomysł dotyczący utworzenia globalnej wyszukiwarki okazał się trafiony w 100 procentach. Obecnie sama wyszukiwarka to nie tylko urządzenie do wyszukiwania podanych fraz, to także 30 innych usług, takich jak: Google News, Gmail (poczta), czy Google Earth (identyfikacja naszego otoczenia). Firma dysponuje 450 tysiącami komputerów w 10-20 centrach obliczeniowych na całym świecie (dokładnie nie wiadomo). Jest to największa moc obliczeniowa na świecie. Google News dobiera wiadomości na bazie najczęstszego oglądania poszczególnych tematów, a więc te które są najpopularniejsze stają się najważniejszymi, lub na odwrót (dobór poprzez algorytmy, nie ludzi; dziennikarzy).
Cechą najważniejszą Google wg. występujących w filmie to wyszukiwanie permanentne wszystkiego (komodyzacja- podstawowe dane bez wartości, sprowadzone do rangi powszechnego towaru). Założenie Google: to dostęp do wszystkich możliwych zasobów, również tych objętych prawem autorskim ( próby skanowania całych bibliotek stanowych czy uniwersyteckich). Dogmat podstawowy Google: wszystko można zapisać cyfrowo, a więc wszystko możemy zlokalizować, przechować.
Cel: powiększanie zasięgu, ekspansja.
Termin „wyguglować” określa powszechność użycia wyszukiwarki, wkracza bezpośrednio w nasz język tym zwrotem firma i to co reprezentuje, z a pośrednictwem tego idiomu.
„Umieszczając w necie swoje dane żegnamy się z prywatnością”.
Istnieje też inna parafraza tego stwierdzenia: „Co raz umieścisz w sieci zostaje w niej na zawsze”.
Sam serwis zbiera wszelkie dane na temat użytkowników, oczywiście ułatwia im to dostarczenie produktu, który jest idealnie dopasowany do użytkownika. Oznacza to ponadto, że ilość zgromadzonych informacji na temat userów, to potężna baza danych. Można ją wykorzystać na różne sposoby… Serwisy typu Nasza-Klasa to bakteria przy Google ( używając porównań wielkościowych odnoszących się do świata przyrody).
Brad Templeton: „Wyszukiwarka zapamiętuje strony, na które wchodzisz”
A więc globalna permanentna inwigilacja!
Dawid Vise: „Jeżeli masz tajemnicę, którą chcesz, aby została w sekrecie, nie umieszczaj jej w komputerze, bo na pewno może być upubliczniona”

Jeszcze jednym problemem poruszonym w filmie jest ekspansja na rynek chiński i podległość cenzurze na tym rynku panującej. W wersji chińskiej Google przy wpisaniu hasła „Lhasa Tibet” nie dowiemy się o walce o niepodległość tej (obecnie) prowincji Chin, czy też wpisując Plac Tiananmen nie zauważymy czołgów i informacji o masakrze z 1989 roku, za to będą wiadomości o zespołach występujących na tym placu i jego historii…
W tym miejscu Google zdradziła samą siebie. Ograniczenie założone przez reżim w chinach na wolność dostępu do wszelkich zasobów stoi w jaskrawej sprzeczności z taktyką firmy. A jednak Google pojawiła się na rynku chińskim. Dlaczego? Pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Nie można bagatelizować rynku najpotężniejszego ekonomicznie państwa świata. I najliczniejszego. A więc moralność i etyka (w wydaniu Google pseudo-etyka) przegrały z materializmem i chęcią posiadania.
W Google można za darmo wyszukać to czego się najczęściej szuka. Słowa klucze, które wpisujemy uruchamiają cały system skojarzeniowy do entej potęgi. Klient musi mieć podane wszystko co może kojarzyć się z zadanym pojęciem.
Firmy wykupują słowa-klucze kojarzące się z rodzajem prowadzonych przez nie działalności. Wszystko zależy od popularności. Słowa klucze wystawiane są na aukcje, kto da więcej ten korzysta z pozycjonowania na 1-wszym miejscu skojarzeń danego słowa…
Na zakończenie sentencja często cytowana w filmie, w której mówi się że jeżeli posiądzie się te segmenty rynku ludzkich słabości posiądzie się dostęp do wszystkiego, kluczowe hasła wbijane w Google, najdroższe słowa, synonimy największych pieniędzy zdobywanych na tych produktach i Google to zrobiła, usidliła w cyberprzestrzeni kontrolę nad pragnieniami, czerpiąc z tej czynności krociowe zyski.
To trzy słowa: Pigułki, Porno i Poker. A więc: Leki, Porno i Hazard – trzy dziedziny, które przynoszą największy dochód….

piotrek

Obcy Element – Prywatne śledztwo Oficera KGB w Sprawie Katynia

W dniu 23 czerwca br o godz. 18.30 w CK „Zamek” w Poznaniu miało miejsce spotkanie autorskie z autorem i wydawcą książki „Obcy Element”. Oleg Zakirow opowiada dzięki wydawnictwu REBIS na kartach swojej książki o tym jak rozpoczął swoje prywatne śledztwo w sprawie pomordowanych w Katyniu.
Czytaj dalej Obcy Element – Prywatne śledztwo Oficera KGB w Sprawie Katynia

FILM „HUMAN EXPERIENCE”

FILM

THE HUMAN EXPERIENCE

który zdobył 30 nagród na różnych festiwalach na całym świecie

Bardzo chciałbym aby wokół tego filmu pojawiło się kilka wypowiedzi. Sam go nie widziałem ale dużo o nim od innych słyszałem. Czy możecie podzielić się opiniami? Prosiłbym o konstruktywne i wnikliwe wypowiedzi- nie muszą być długie. Np. CO jest tak pociągającego w tej pozycji?

Z góry dziękuję

Duch997


Medycyna naturalna – Lecz się sam

Książka Jana Młotkowskiego wydana osiemnaście lat temu nic nie straciła na aktualności, więcej, zyskała. W dobie genetycznie modyfikowanej żywności, nawozów sztucznych, wzrostu zachorowań na nowotwory, wielu innych schorzeń potrzeba powrotu do natury stała się niejako naturalna. Pomimo wydłużenia życia ludzkiego jakość tegoż nie zmieniła się diametralnie. Czy warto żyć, chorując przez połowę swojego życia? Przyjmując dziesiątki i setki preparatów chemicznych serwowanych nam przez koncerny medyczne? Przy tym wydając krocie jeżeli chodzi o koszty ich nabycia? Gdzie tu sens skoro pod nosem mamy olbrzymie zasoby naszego naturalnego środowiska? Ilość ludzi szukających właśnie w nim największej pomocy i nadziei wzrasta w naszym społeczeństwie. I nie tylko. Moda na naturę daje o sobie coraz mocniej znać.
W pozycji Młotkowskiego znajdziemy to wszystko. A nawet więcej. Poza licznymi przepisami herbatek ziołowych wskazanych na określone rodzaje schorzeń, są również ćwiczenia relaksacyjne. Ćwiczenia te oparte są o starożytną wschodnią naukę jogę. Co ciekawe autor był wierzącym katolikiem. Doskonale połączył Czytaj dalej Medycyna naturalna – Lecz się sam

Koontz – pisarz ulubiony

Na Koontza trafiłem już nie pamiętam z czyjego polecenia (dlatego bardzo cenię sobie polecenia innych czytających), ponad dziesięć lat temu. Jego książki pochłonęły mnie. Nie tylko warstwa związana z rozwojem akcji, ale wiele innych czynników o tym zadecydowało. Warstwa duchowa, emocjonalna jest doskonale trafiona i mistrzowsko wiąże się z całą resztą. Każdy znajdzie coś dla siebie jest i akcja sensacja SF czasami, akcenty rodem z horroru, miłość wreszcie a także przesłanie etyczno moralne. Człowiek pokazany jest z wielką nadzieją w jego dobro i miłość Zło pojawia się bardzo często w różnych postaciach, sekt, potworów, maniakalnych zabójców… Jednak (mimo chwilowych zwycięstw) zawsze Autor pokazuje efekt wejścia na złą drogę jako efekt z gruntu negatywny dla ludzkiej osobowości…

fragment bio:

„Dean R. Koontz urodził się 9 lipca 1945 roku. Przyszedł na świat i dorastał w Pennsylwani. Konntz miał bardzo ciężkie dzieciństwo. Jego ojciec, Ray, nadużywał alkoholu i bił go. Wkrótce uznano go za psychicznie chorego i został zamknięty w zakładzie specjalnym. Na domiar złego matka Koontza była bardzo chorowitą kobietą…”

Może właśnie doświadczenia dzieciństwa i młodości uczyniły go tak bardzo wrażliwym? Skierowały go na drogę pokazania Złych stron Zła. Niezłomnie  Autor staje za Dobrą stroną człowieka wierzy w nią. Daje Nadzieję. Brzydzi się ludobójczym charakterem rodzaju ludzkiego – chociaż doskonale jest w stanie opisać ten charakter z każdym detalem. Stopniuje wspaniale napięcie i powoduje że człowiek chłonie jego pozycje jak przysłowiową gąbkę.

W „Inwazji” opisuje plemię goblinów wykorzystujących ludzkie nieszczęście jako pożywkę, oczywiście celowo sprowadzających wypadki śmiertelne na ludzi aby żywić się cierpieniem i rozpaczą. Są jednak nieliczni, którzy ich rozpoznają…. Rozpoczyna się  walka… W tej pozycji jest wiele zaskakujących elementów rodem z dobrego SF. Np. pochodzenie goblinów.

Z kolei w  książce „ODD THOMAS” ukazuje nam sylwetkę człowieka może nieco ułomnego umysłowo ( czy naprawdę?), posiadającego jednak niezwykły dar widzi umarłych, czasami umarli zdradzają mu powód swojej gwałtownej śmierci, umożliwiając ukaranie winnych, czasami są natrętni, czasami przyjacielscy….

Niesamowite zdolności bohatera pozwalają odkryć przerażające przygotowania do zbrodni. Grupa satanistów przygotowuje masakrę w domu handlowym małego miasteczka. Masakrę która gdyby się udała spowodowałaby śmierć ponad tysiąca ludzi. Przygotowana ciężarówka wypełniona materiałem wybuchowym wjeżdża  do podziemnego parkingu, jeden z sadystów rozpoczyna rzeź niewinnych kupujących z broni maszynowej, ochrona została wymordowana… Jak pomoże naszemu bohaterowi owa niezwykła umiejętność poradzić sobie zwycięsko z ową zdegenerowaną bandą?

Polecam wszystkim lekturę książek KOONZA. TO prawdziwe studium duszy ludzkiej….


Snajper – POLOWANIE NA CZŁOWIEKA

Jakiś czas temu zakończyłem lekturę ciekawej pozycji autorstwa Andy Dougan;
Historia snajperów, w podtytule;  zaś tytuł główny, niezwykle wymowny: POLOWANIE NA CZŁOWIEKA.
Od tego czasu sen z powiek spędzała mi chęć chciałem  podzielić się moimi wrażeniami wywołanymi zawartymi w tej książce faktami.
Pomijając szczegółową analizę idei powstania strzelca wyborowego; autor sięga bardzo głęboko – mianowicie
np. do analizy skuteczności procarzy Hannibala w czasie II wojny punickiej, czy rozważań na temat łuczników i kuszników (w 1132 roku Papież Innocenty II zakazał jej używać pod groźbą ekskomuniki -uznano tą broń za bardzo niemoralną, niegodną szlachty).
Zwróciłem szczególną uwagę na wymowę etyczną i moralną zawartą w pozycji – szczególnie mocno akcentowana była
w opisach dotyczących działań podczas II wojny światowej, wojny wietnamskiej, a także opisach akcji terrorystycznych.
Jeden z ekspertów (będący w Wietnamie snajperem) komentujący akcję słynnych snajperów-terrorystów, (w zeszłym roku uśmiercono (Muhammad) jednego z nich w USA),  powiedział: „Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA wiem, że jest to kwestia posiadania władzy…Chyba najlepszym słowem byłoby tu- odurzające”.

Jest to przerażające odkrycie, które odkrywa przede wszystkim mroczne głębie ludzkiego ducha.
W książce pojawia się więcej wypowiedzi samych snajperów porównujących moment celowania do wroga, ( w zasadzie niczego nie spodziewającej się ofiary),  do wręcz boskiej decyzji jaką on – snajper podejmuje:  o życiu lub nie. Przerażająca i niezwykle niebezpieczna filozofia. Niezwykle nieetyczna i całkowicie  demoralizująca.
W książce znajdujemy opisy takich „gwiazd” snajperskich wyczynów jak Zajcew, czy jego niemiecki przeciwnik  Konings.
Z Wietnamu z kolei sierżant Hathcock, który miał na swoim koncie potwierdzonych 93 celów, a sam oceniał ilość  swoich ofiar, na dwukrotnie większą.

Ten „Super-snajper” potrafił zabić przeciwnika z 2300 metrów pojedynczą kulą z karabinu maszynowego.
Jego dewizą było hasło „Jeden strzał- jedna ofiara”.  Człowiek ten uwielbiał strzelać, dla niego nie było problemu z uśmierceniem kogokolwiek, nawet dziecka.
Jeżeli na jeden karabin szturmowy M16 średnio w Wietnamie wypadało 50 tys wystrzelonych z niego nabojów aby zabić jednego Wietnamczyka, w porównaniu snajper zużywał 1,3 naboju. Ta maksyma została powieszona w szkole snajperów i zwiadowców w Quantico z wyszczególnieniem opłacalności: różnica kosztów w tym przypadku wynosi 2300 dolarów za wystrzelone naboje z M-16 do 27 centów za 1,3 naboju z broni snajpera.
Podane dane zabitych przez snajperów w Wietnamie to zaledwie 2% 13 tys ludzi na 900 tys które zginęły.
Jest to jednak zupełnie innego rodzaju śmierć. Śmierć którą snajper widzi w okularze lunety. Przed jej zadaniem wie, w przeciwieństwie do ofiary, że ta za chwilę zginie.
Jest panem życia i śmierci. Gdzie miejsce na wyrzuty sumienia? Czy takowe się pojawiały? Założenie, że człowiek zabija nie czując wyrzutów sumienia, kiedy walczy w bitwie podczas wojny o swój kraj, rodzinę czy honor, czy też po prostu w obronie siebie samego, zostało obalone przez generała brygady, historyka wojskowości S.L.A. Marshalla, który przepytał czterystu ponad uczestników walk na Pacyfiku. Pytanie brzmiało: „Czy strzelaliście podczas bitwy?”
Okazało się, że na każdą setkę przepytanych strzelało do dwudziestu żołnierzy. Kryteria prowadzenia ognia też były bardzo dowolne. Wystarczyło strzelić w kierunku nieprzyjaciela, bez mierzenia czy nawet trafiania czegoś czy kogoś. Okazało się, że strzelał 1 na 5 biorących udział w bitwie!
Snajper kierował się inną zasadą- on musiał strzelać celnie. Każdy radził sobie z tym na swój sposób: Gary White w Wietnamie trafienie uznawał jak strzał do bramki podczas meczu. Ed Kugler cieszył się z każdego zabitego, chętnie opowiadając o swoich ofiarach, dodając sobie tym samym chwały i splendoru. U Josepha Warda zastrzelona ofiara wywoływała odrętwienie.
Wkrótce też, aby rozłożyć winę i zapewnić minimum komfortu psychicznego snajperzy otrzymali pomocnika, wspierającego ich działania, sprawdzającego przez lornetkę efekty strzału zbierającego dokumenty przy zabitych.
Na stronie 157 wydania, które czytałem, znalazło się stwierdzenie bardzo śmiałe i …, prawdziwe, pozwolę sobie fragment zacytować:” ..Od czasów Wietnamu Ameryka nadal pełniła rolę samozwańczego światowego policjanta….” Dalej następuje wymiana licznych rejonów na świecie gdzie walczyli żołnierze amerykańscy. Wśród nich byli snajperzy. Wg. autora to oni spełniali bardzo dużą i ważną rolę w tych potyczkach, głównie psychologiczną, jednakże i militarną.
Usuwali dowódców wojskowych, czy przywódców cywilnych, prowodyrów i postacie kluczowe w różnych aspektach działań. Byli swojego rodzaju najbardziej autonomiczną i myślącą bronią spośród dostępnych rodzajów uzbrojenia, ostatnim wojownikiem na polu walki, prowadzili rozpoznanie dla lotnictwa dokonującego nalotów, siali strach wśród zdezorientowanych oddziałów przeciwnika.

Zakończenie tej pozycji jednak doskonale pokazuje moc i możliwości tego rodzaju ludzkiej „broni”: śmierć w dniu 13 czerwca 2003 roku szeregowca Shawna Pahnke zastrzelonego przez irackiego snajpera. Strzał nachylony ominął płytę pancerną kamizelki kuloodpornej żołnierza, przebił podszewkę i dotarł do serca.W kilka minut później żołnierz nie żył. Wynika z tego brutalna prawda: nawet tak stechnicyzowana, super nowoczesna armia amerykańska, najpotężniejsza siła militarna na świecie, ulega maksymie, którą w pewnym sensie sama rozpowszechniła: jeden strzał- jedna ofiara…. A więc i oprawca staje się ofiarą- lub bardziej trywialnie: kij ma zawsze dwa końce…

POLOWANIE NA CZŁOWIEKA” wydawnictwo AMBER 2004 rok 165 stron
Książkę wypożyczyłem z filii nr 58 biblioteki Raczyńskich w Poznaniu (Grochowska) – jest tam dostępna, polecam.

ps

W książce jest poruszonych o wiele więcej aspektów i historycznych,  jak i technicznych, skoncentrowałem się głownie na kwestii która najbardziej mnie zaciekawiła moralno etycznej jak i odpowiedzialności snajpera za swoją „pracę”, rozumienia przez niego, tego co czyni…  Wytłuszczenie w tekście moje.

Strzelectwo ma wiele aspektów…

Inny materiał o snajperach: Gorzej niż w piekle