Efekt Motyla w Historii czy go dostrzegamy…?

Nie dawało mi spokoju, to co wyczytałem w informacji o piosence zespołu z Niemiec nawołującego do strzelania do Polaków. Stąd poniższy tekst:

Ponoć określa się też nasz naród jako „gówniany”. Temat jakoś nie za mocno nagłaśniany. Jak wiemy w Niemczech o tym że jadąc do Polski odnajdzie się swój samochód chodzą już legendy, podano tą informację na tysiące różnych sposobów. Przebijają się obecnie tematy poważniejsze takie jak „Polskie obozy koncentracyjne”, Niemcy po cichu zdejmują odium odpowiedzialności ze swoich barek… A więc ciąży, ciąży i to tyle lat po wojnie…

Pomysły takich kapel jak owa nacjonalistyczna grupa wyśpiewująca obelgi pod naszym adresem, plus zachęta do wystrzelania nas oznaczają frustrację. Czy będziemy umieli ZMUSIĆ niemieckie władze do odpowiedniej reakcji? Taka jest właśnie rola MSZ-u. W ten właśnie sposób to ministerstwo pokazuje jak bardzo władzom zależy na wizerunku kraju, jego polityki, ludzi tam żyjących, – szacunku do samych siebie. O ile działania będą niewystarczające może to się też odbić na traktowaniu nas w Unii.

Wyobraźmy sobie Niemca czy Belga, czy kogokolwiek z unijnych obywateli, który słyszał ową piosenkę, nie doczekał się oficjalnej reakcji naszych władz i spotkał naszego rodaka gdzieś na swojej drodze… Czy będzie miał szacunek taki jak do innych narodowości jak np. amerykańskiej czy rosyjskiej?

Wątpię…

Zwracam uwagę na jeszcze jeden aspekt, brak reakcji, lub za słaba reakcja w tego typu sprawach ciągle i bez przerwy podkopuje nasz wizerunek międzynarodowy.

Tymczasem powinno być tak, że stale powinniśmy podkreślać rolę Niemiec w takiej, a nie innej rzeczywistości z jaką obecnie się musimy zmierzyć, powiedzmy ponowoczesności, świecie zupełnie innym niż z przed 1 września 1939 roku… Przykro to powiedzieć, ale efekt motyla jest aż nadto widoczny. Jak by nie tłumaczyć lawinę wszczęli synowie Germanii… Trudno będzie sie im przez wieki z tym uporać. Naszym zadaniem, wszystkich krajów doświadczonych w walkach II wojny światowej jest im stale to przypominać. Ponieważ jak widać kiedy owo przypominanie zaczyna zawodzić, szwankować powstają piosenki, później tu i ówdzie ktoś zostanie pobity, zdemoluje się taki czy inny sklep, może ktoś w końcu zginie… lawina zacznie się rozpędzać…

Nie jestem źle nastawiony do Niemców, mam kilkoro znajomych w Berlinie i nie tylko (Niemców), chodzi jednak o to, że oni sami powinni być strażnikami tych spraw, pamięci o tym co się zdarzyło… Nie byłoby Wołynia w 1943, nie byłoby obozów koncentracyjnych (tak dla mnie Polaka właśnie w takiej kolejności, ponieważ „Nachtigall”, był gotów wkroczyć już w 1939 roku, i ponieważ Ludobójstwo najokrutniejsze na moich rodakach właśnie tam się odbyło…, bez Hitlera i II Wojny Światowej, nie miałoby miejsca…)

Rozumiem że obecnie żyjący mają niewiele wspólnego z fizyczną częścią tego co stało się kilkadziesiąt lat temu, jednakże dziedziczą spuściznę, wszystko co dzieje się obecnie wyglądałoby zupełnie inaczej gdyby nie czas pomiędzy 1 września 1939, a 9 maja 1945.

Świadomość tego jest na pewno przytłaczającą. Współczuję im, jednak to nie moi dziadowie postanowili zmienić rzeczywistość. Być może bym nie istniał gdyby nie ta zmiana, lecz równie dobrze może żyłbym w zupełnie innej Polsce, z zupełnie innymi elitami, gdyby nie działania może nawet i bezwolne, czy niechętne, – dziadów tych, którzy żyją obecnie niecałe 200 kilometrów na zachód.

Zadaniem nas wszystkich jest kultywować o tym pamięć – Polaków, Niemców, Rosjan, i innych narodowości…

To nasza wspólna trauma.

Piotrek

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.