Elektrownia atomowa w Japonii i Panika na całym świecie

Co > nam niesie atom? Zagładę czy też dobro i nadzieję na lepsze jutro? Pamiętam taki fragment z „Dzienników Gwiazdowych” Lema, podróż ósma, gdzie Ijon Tichy został delegatem Ziemi w Organizacji Planet Zjednoczonych:

Fragment ten mówi dosadnie do czego ludzkość używa gównie energii atomowej. Nasz bohater zapytany czy energią atomową dysponujemy jako ludzkość radośnie odpowiada, że jak najbardziej od 6 sierpnia 1945 roku.
Dalej jest już odrobinę gorzej, pojawiają się wnikliwe pytania, czy była to stacja energetyczna?….
Odpowiedź naszego pocącego się ze stresu bohatera brzmi że niekoniecznie, była to bomba atomowa, która zniszczyła Hiroszimę…
Cóż, kosmita przepytujący bohatera lemowskiej opowieści nieobeznany za bardzo z nazewnictwem miast, sądzi, że był to może jakiś meteoryt zagrażający Ziemi… Po odpowiedzi zażenowanego ziemianina, że chodzi o miasto, chwilę medytuje, a następnie odpowiada niejako sam sobie: „Lepiej nic nie mówić”.
Ten fragment poza tym, że śmieszy i bawi, również i smuci. W kocu czym możemy się jako ludzkość poszczycić? Głównie ciągłymi konfliktami zbrojnymi, hekatombami ofiar wywołanymi tymże, ciągłymi kłótniami,
a jeżeli chodzi o energię atomową, to raczej pasmem mniejszych lub większych niepowodzeń. Jak zwrócił uwagę Lem w swojej opowieści początek był fatalny, pierwsze użycie tej energii na pewno chluby nam przynieść nie może.
Wypadki w elektrowniach jądrowych kończące się katastrofą ekologiczną, też do rzadkości nie należały. Polecam w tym celu poczytanie pozycji „Alarm w NORAD”, gdzie wspomina się usterki w elektrowniach, awarie atomowych okrętów podwodnych, „zgubienia” bomb atomowych i termojądrowych, wypadki nosicieli tej broni (chociażby hiszpańskie wybrzeże Palmores), a także i nieszczelność magazynów tej broni.

Przejmujemy się niesamowicie wydarzeniami w Japonii, która niejako po raz trzeci dotknięta jest fatum złowieszczej niewidzialnej śmierci w postaci promieniotwórczości, dwukrotnie jako bezpośredni skutek eksplodujących bomb atomowych, a obecnie jako opad radioaktywny wywołany poważnymi uszkodzeniami elektrowni atomowej. Cały świat wstrzymuje oddech. Na CNN debaty specjalistów od energii atomowej z USA ciągnące się w nieskończoność. Omawianie potencjalnych zagrożeń dla kontynentów Bez mała wszystkich.
Zapominamy jednakże o tym, że do końca lat 70-tych ubiegłego wieku na świecie wybuchło w atmosferze kilkaset bomb atomowych i termojądrowych odpalanych na atolach Pacyfiku i innych poligonach atomowych świata przez praktycznie wszystkie główne potęgi atomowe. Wyobraźmy sobie tylko jaki to skutek miało dla naszej atmosfery, naszego zdrowia i życia. Właśnie wyobraźmy sobie. Ci którzy godzili się na te eksperymenty nie mieli takiej wyobraźni. Nie myśleli o przyszłych pokoleniach. Detonowali tylko ładunki nuklearne jeden po drugim zamieniając w pustynię atole, i powodując nie tylko lokalną radiację na owych „pustkowiach” ale dostający się do atmosfery szkodliwy opad radioaktywny i podwyższając promieniotwórczość. Ładnie można część tych eksperymentalnych wybuchów obejrzeć na filmie dokumentalnym pod tytułem: „The Atomic Bomb Movie – Trinity and Beyond” wydanym w USA.
A więc po co rozdzierać szaty? I tak gorzej być już nie może. No może nie do końca. Mogą ulec uszkodzeniu wszystkie elektrownie atomowe na świecie. Może jacyś szaleni terroryści detonują kilka ładunków nuklearnych. Może jednak dojść do wojny, bo znajdzie się jakiś szaleniec jak w słynnym „Doktorze Stenglove”. Ale my, ludzkość nie przejmujemy się. Tłuczemy się i zwalczamy na wzajem co dzień rano wstając i psiocząc na polityków, sąsiadów, obgadując przyjaciół jakby nigdy nic. I myśląc, że pożyjemy wiecznie… Tymczasem nasze życie może skończyć się bardzo szybko.
Może więc chwila refleksji, głęboki wdech i z naszej strony większa wyrozumiałość dal ograniczonych tego świata nie dostrzegających ulotności ludzkiego życia?
Pożyjmy trochę, ciesząc się tym co mamy.
W końcu co nam innego zostaje?

Piotrek

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.