Morsy – hartowanie to zdrowie…


Ale mądrze…
Mnie zawsze pociągało – ale jeszcze brakuje mi ostatecznego kroku – wyskok na śnieg po saunie owszem….
Ale dalej nie poszedłem…
Jeszcze wyjście z ciepłej wody na lodowaty wiatr ze śniegiem…:-) – wielokrotne…
Dodam że sam fakt regularnego uczęszczania na basen w zimie pewnego roku ustrzegł mnie przed chorobą (jakąkolwiek), a nawet najmniejszym katarem…
Ale byłem na basenie nawet 5 razy w tygodniu :-).
Taką miałem wkrętkę…

Przede mną jeszcze te ostateczne sprawdzenie się.
Kolega Krzyś ze studiów (zachodniomoporskie) już od 5 lat morsuje. Ostatnio uratował tonącego człowieka z psem dzięki temu hartowaniu się.
A więc jest to i pożyteczne – jak to określił.

Linki do FB morsów:
Morsy Poznań runningteam

Morsy Poznań Kiekrz

Morsy Ostrołęka

„Morsy” w całej Polsce. A w Kołobrzegu nawet V Światowy Festiwal Morsowania

Morsy w Poznaniu – idziemy kąpać się w przerębli

Być morsem. Co to znaczy? Czy to tylko zewnętrzna powłoka dotycząca mokrych i lodowatych kąpieli? Chart ciała? Czy może też i hart ducha? I co to nam daje w sensie cielesnym?

Poniżej fragment wypowiedzi lekarza medycyny,m specjalisty:
„…To bardzo silny bodziec termiczny, w wyniku którego dochodzi do skurczu powierzchownych naczyń krwionośnych. Krew wycofuje się do naczyń położonych głębiej, poprawiając krążenie w wewnętrznych narządach i tkankach organizmu. Po wyjściu z wody i ponownej rozgrzewce, już w normalnej temperaturze, dochodzi do reakcji odwrotnej – silnego ukrwienia skóry (staje się mocno zaczerwieniona), stawów skokowych, kolanowych, kończyn górnych. W ten sposób poprawia się ich odżywienie i regeneracja. Zimowe kąpiele działają więc silnie bodźcowo, wzmacniając odporność organizmu na chłód i wirusy.
To prawda, że morsy bardzo rzadko zapadają na przeziębienia, czy grypę. Takiej zaprawy mogą próbować tylko osoby w młodszym wieku i zdrowe, które nie chorują na serce czy inne choroby układu krążenia….”

(Dr med. Jerzy Lewko, specjalista rehabilitacji medycznej)

Wypowiedź zaczerpnięta ze strony internetowej: Morsy Tarnów

W Poznaniu też mamy taka grupę. Każdy kto chciałby spróbować może odwiedzić stronę internetową:
Morsy Poznań

Przyznam się szczerze, że rozważam sam możliwość podjęcia takiego wyzwania, miałem swego czasu doświadczenia związane z „suchą” kąpielą na śniegu – porządnym wytarzaniem się a następnie rozgrzewającym biegiem i ciepłym ( nie gorącym) prysznicem. I faktycznie było to coś bardzo stymulującego, czułem się jak „nowo narodzony” (niestety nie trwało to tak długo jak bym sobie tego życzył- a więc jak najdłużej…:-) )
Od kilku lat bez względu na porę roku uczęszczam regularnie na pływalnię. To znacznie poprawiło moją odporność. Tak więc efekt kąpieli na powietrzu, może być bardzo pozytywny. Na początek na pewno spróbuję wskoczyć do wody raczej na bardzo krótką chwilę. I oczywiście w tzw. „pełni sił”, bez obecności żadnej choroby…
Samo bycie morsem, sam czyn wskoczenia do takiej przerębli (jak na zdjęciach umieszczonych na stronie morsów poznańskich) jest o zapewne też swoistego rodzaju sprawdzian bez mała odwagi.., przełamania samego siebie, niechęci do nieprzyjemnego wstrząsu termicznego jaki występuje przy takiej kąpieli. Z tego wniosek element psychologiczny również się pojawia. Zobaczymy czy się uda do wiosny zmobilizować się.

Piotrek