Spotkanie z profesorem Mieczysławem Rybą Polska-Ukraina; reminiscencje (relacja uczestnika). Poznań.


Otrzymałem mailem relację ze spotkania zeszłotygodniowego. Ponieważ mam zgodę piszącego zamieszczam ją w całości.
polonia_chrystiana_poznan_ryba

„Pod koniec zeszłego tygodnia w ramach spotkania Klubu Polonia Christiana ? mieliśmy w Poznaniu okazję wysłuchać wykładu Profesora Mieczysława Ryby z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

W związku z problemami natury komunikacyjnej, które przyczyniły się do spóźnionej obecności Profesora, na dłuższą chwilę jego miejsce zajął Piotr Szelągowski, którego wystąpienie spotkało się z żywą reakcją ze strony słuchaczy.
Za sprawą zgrabnego wstępu faktograficznego pierwszego z prelegentów mogliśmy dowiedzieć się o źródłach nacjonalizmu ukraińskiego (zwłaszcza o pisarstwie Dmytro Doncowa i jego broszurze politycznej „Nacjonalizm„) oraz ideologicznych motywacjach dla ludobójczych działań Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) pod postacią jej zbrojnego ramienia ? Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz SS Galizien.

Przedstawiony został także skład nowego rządu Ukrainy, w którym podkreślono przykrą i niepokojącą obecność banderowców, od których nie odciął się niestety ukraiński premier Arsenij Jaceniuk. Przypomniana została także jego wypowiedź z 2012 roku, w której oświadczył, że kierowana przez niego Batkiwszczyna pomimo bezprecedensowej rezolucji Europarlamentu w sprawie wzrostu nacjonalistycznych nastrojów na Ukrainie ? nie zrezygnuje ze współpracy z neobanderowską Swobodą. Preludium Piotra Szelągowskiego zostało następnie wsparte licznymi przykładami

Jego żywej relacji z wieloma Ukraińcami oraz wynikającymi z niej doświadczeniami. Skupiały się one na fundamentalnym problemie współczesnego państwa ukraińskiego, tj. korupcji oraz swoistym zacietrzewieniu znacznej części tego społeczeństwa ? nieumiejętności poradzenia sobie z własną historią i irracjonalnym antypolonizmie, który często nie pozwala na zaistnienie prawdy o ludobójstwie na Kresach. Fizyczne atakowanie traktujących o tym wystaw, wszczynanie burd podczas obchodów mordu w Hucie Pieniackiej, czy marsze ku czci Dywizji SS Galizien tylko oddalają rzeczywiste pojednanie między naszymi narodami.

Właściwą część spotkania Profesor Mieczysław Ryba rozpoczął od uprawnionej próby objaśnienia Wschodu poprzez odwołanie się do koncepcji wielości cywilizacji Feliksa Konecznego. Zaproponowana przez Konecznego charakterystyka cywilizacji turańskiej oraz zaliczenie do niej Rosjan i Kozaków, pozwoliło Profesorowi Rybie na wyjaśnienie okrutnych zbrodni dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów integralną część religijnego narodu ukraińskiego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Świat Wschodni to świat siły i nieustępliwości, która rodzi szacunek. Świat Wschodni to świat niegodziwości i zbrodni, które się wybacza. Charakterystyczna dla cywilizacji turańskiej nieprzekładalność religii i moralności na to, co ogólne i państwowe ? na sferę działań politycznych i sferę stosunków społecznych umożliwiła temu chrześcijańskiemu narodowi dokonanie zbrodni ludobójstwa, nierzadko przy błogosławieństwie i współudziale grekokatolickich duchownych.
Profesor pochylił się następnie nad współczesną Rosją i hipotetycznymi kulisami polityki rosyjskiej. Jego zdaniem powrót putinowskiej Rosji do prawosławia to tylko aberracja, makiaweliczny wybieg, kolejne po marksizmie-leninizmie oszustwo, mające na celu zebranie i wykorzystanie potencjału ludu rosyjskiego. Ta manipulacja ma uczynić Federację Rosyjską jakby jednym wielkim kościołem ? imperialną świątynią dla której nie będzie w słowiańskim świecie granic. Spekulacja Profesora Ryby nie zmienia jednak faktu, że to dzisiejsza Rosja występuje w obronie życia i chrześcijańskich wartości przeciwko wszelkiej maści deprawującym młodych ludzi ideologiom. To Rosja Putina poparła odwołanie Włoch do Trybunału w Strasburgu w spawie krzyży. Wreszcie to dzisiejsza Rosja jest gwarantem pokoju dla pewnej części świata i chroni choćby chrześcijan w Syrii ? o co apelował w specjalnym liście do Władimira Putina Papież Franciszek. Nie możemy tego nie widzieć! Wykazujmy się jako społeczeństwo krytyczną i refleksyjną postawą wobec Rosji i jej licznych nadużyć, jednak nie popadajmy w antyrosyjski amok (tak jak niektórzy popadli w amok pro ukraiński) i stawiajmy na polityków, którzy bez rusofobicznych resentymentów będą umiejętnie zabiegali o nasz interes narodowy, w tym oczywiście także o eksport jabłek czy mięsa.

W temacie polityki polskiej Profesor Mieczysław Ryba w sposób bardzo ogólny zaznaczył, że w naszym interesie leży niepodległa Ukraina za wschodnią granicą, bowiem zwiększa to możliwość gry geopolitycznej, którą możemy w tym wypadku prowadzić. Ta poniekąd oczywista myśl zdaje się leżeć także u podstaw zaangażowania polskiej klasy politycznej w kryzys na Ukrainie (jak powszechnie wiadomo polscy politycy nakręcali spiralę tego konfliktu), a nad tym już należałoby się w tej sytuacji pochylić ze szczególną atencją, ażeby zapobiec niejasnościom, które wypowiedź Profesora może wywołać. I tak, szereg wątpliwości a propos powyższej wypowiedzi otwiera taka moja uwaga, że jednoznaczne klasyfikowanie Ukrainy jako państwa podległego i niesuwerennego wydaje się być co najmniej wątpliwe. Ukraina nie jest oczywiście państwem w naszym tego słowa rozumieniu, bowiem przypomina raczej spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, której udziałowcami są poszczególni oligarchowie i ich klany, ale czy z tego powodu automatycznie przestaje być państwem niepodległym? Po drugie, Profesor dodał później do rozważanej wypowiedzi, że w przypadku najgorszego scenariusza, tj. gdybyśmy doczekali się za wschodnią granicą swoich własnych Talibów w postaci neobanderowców, to moglibyśmy wtedy grać na Moskwę.
Zatem w naszym zasięgu ? podług tego sposobu myślenia znajduje się następująca alternatywa: demokratyczna, antyrosyjska i propolska Ukraina lub względnie pomyślny sojusz z Rosją.
Z punktu widzenia logiki alternatywa jest prawdziwa, gdy choć jeden jej człon jest prawdziwy. W omawianym przypadku oba człony alternatywy zdają się jednak przeczyć oczywistym faktom. Zastanówmy się. Pierwsze owoce Majdanu, to banderowskie sympatie nowych władz Ukrainy (które jako pierwszy dobitnie naświetlił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski); to także wzrost politycznego znaczenia neobanderowców na Ukrainie pod postacią Prawego Sektora oraz Swobody i Tiahnyboka, który jest dziś oprowadzany po politycznych salonach i którego poparcie w nadchodzących wyborach niektórzy analitycy szacują nawet na 20%! Te owoce to także cofnięcie tzw. ustawy językowej, która umożliwiała posługiwanie się (pod pewnymi warunkami) językami rosyjskim, polskim czy węgierskim w przestrzeni administracyjnej poszczególnych regionów Ukrainy.
Ostatecznie cofnięcie to zostało uchylone, jednak popłoch wywołany wśród rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy wzmocnił obudzone już przez Majdan demony separatyzmu i został sprawnie wykorzystany przez Władimira Putina w orędziu uzasadniającym aneksję Krymu. Utrata Krymu z kolei jest jak do tej pory najbardziej wymierną konsekwencją kijowskiej rewolucji. Niegdyś myślenie kategoriami interesu narodowego i realizmu politycznego, którego próbowali uczyć Polaków główni ideolodzy obozu narodowego (tacy jak Dmowski, Balicki czy w Poznaniu choćby Prof. Edward Taylor), przegrało ze sloganami piłsudczyzny.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że dziś romantycznymi, populistycznymi i prometeistycznymi rękami ludzi takich jak minister Sikorski czy prezes Kaczyński (choć dotyczy to właściwie całej obecnej klasy politycznej) dokonuje się ponownie gwałtu na naszym interesie narodowym. Innymi słowy uważam, iż bardzo źle się stało, że państwo polskie (w przeciwieństwie do choćby Węgier Orbana) z arbitra stało się stroną konfliktu. Moskwa nam tego nie zapomni, a ja jako przedstawiciel młodego pokolenia (doceniając dziś właściwie tylko spójne i realistyczne komentarze polityczne poszczególnych liderów Ruchu Narodowego) oczekuję możliwego braku konfliktów z najbliższym otoczeniem i warunków, które pozwolą nam na ciągły i stabilny rozwój oraz oddolne budowanie narodowej tożsamości. Tymczasem realna groźba rozwijającego się za naszą wschodnią granicą nacjonalizmu i szowinizmu ukraińskiego jest nieustannie dopełniana przez realizowanie rękami polskich polityków interesów amerykańskiego globalizmu (sprzężonego z interesem Izraela) i tym samym ciągłe pogarszanie naszych stosunków z Rosją.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że rozwinięta powyżej wypowiedź Profesora Ryby pojawiła się także w kontekście Jego rozważań o niesieniu cywilizacji łacińskiej właśnie na Wschód, co mogłoby sugerować jakąś misję dziejową Polski względem Ukrainy i podpadać pod tzw. doktrynę Giedroycia, której liczne założenia należy dziś już uznać za fałszywe. Na końcu naszej dotychczasowej drogi na Wschód jest nie tylko Katyń, ale także Wołyń, o którym państwo polskie zapomina! Permanentna modyfikacja doktryny Giedroycia od 89 roku przyczynia się moim zdaniem do zdrady sprawy kresowej na wielu jej płaszczyznach.

Piotr Solarski”

Link do krótkiego materiału o spotkaniu: Spotkanie Polonia Chrystiana prof. Mieczysław Ryba KUL.

Dodam jako komentarz mój fragment wypowiedzi mailowej, w którym zawierają się słowa Polki, ukrywającej się przed UPA pod Krzemieńcem:
„…Na jednym ze spotkań w Warszawie, zaraz po zorganizowaniu ogólnopolskiej pikiety przeciw uznaniu Bandery bohaterem narodowym Ukrainy, gdzie zabrałem głos w obronie sprawiedliwych Ukraińców; podeszła do mnie starsza pani z Krzemieńca – i powiedziała że to wszystko ładnie brzmi, ale tak naprawdę oni (Rusini, wschód) honorują tylko brutalną siłę i przemoc i ukorzą się tylko przed silniejszym, a te wyjątki tylko potwierdzają regułę. Jak dodała: „oni nienawidzą nas i Rosjan, z tą tylko różnicą, że Rosjan się boją, a nami gardzą” – to praktycznie dosłowny cytat słów tej starszej Pani….”

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.