Gdzie zmierza Europa?

Nadesłane z wysp, kolega podesłał.

„Stara Europa jest opanowana przez złudzenia. Obudź się, zanim będzie za późno

Zachód żyje w krainie fantazji, gdzie wszystko jest za darmo. Nasi przyjaciele patrzą na to z przerażeniem, nasi wrogowie z radością.

Matthew Syed

Niedziela, 8 grudnia 2024, 12:01, The Sunday Times

To, co najbardziej zdumiewać będzie przyszłych historyków, to jak głośno dzwoniły dzwony alarmowe. Francja, Wielka Brytania i Niemcy — wielkie filary starego porządku europejskiego — rozpadają się. Reszta świata (a mam rodzinę i przyjaciół niemal w każdym zakątku, w tym w krajach o najszybciej rozwijających się gospodarkach) dostrzega to, mówi o tym i, szczerze mówiąc, jest tym zaskoczona.

Po upadku koalicji Scholza, wyrzuceniu Michela Barniera i absurdalnym wznowieniu kariery Sir Keira Starmera w zeszłym tygodniu, zauważyłem, że jeden z użytkowników X napisał: „To jak oglądanie upadku Rzymu, ale z Wi-Fi”. Oczywiście to trochę przesadzone, ale to, co zdumiewa tego komentatora obserwującego z wnętrza budowli, to jak niezdolni są ludzie starej Europy do zdiagnozowania gnicia, nie mówiąc już o jego rozwiązaniu.

Francja jest doskonałym przykładem. Słuchałem debaty z udziałem trzech ekspertów, w tym dziennikarza z Le Monde, którzy próbowali zrozumieć upadek premiera i możliwy koniec Emmanuel’a Macrona, a cała rozmowa przypominała fragment „Alicji w Krainie Czarów”. Z spokojem (i nie bez inteligencji) mówili o porządku konstytucyjnym, polaryzacji i wzroście „skrajnych” partii, ale nie zdawali się dostrzegać ani nawet przeczuwali prawdziwej przyczyny problemów. To nie ma nic wspólnego z lewicą czy prawicą, Macronem czy Le Pen, Piątą Republiką czy podziałami społecznymi. Problem leży w ludziach we Francji — w demos, jeśli chcesz.

• Jak Francja się rozpadła: gorzko, napuchnięta i obwiniająca Macrona

Francja, widzisz, miała rządy lewicowe, prawicowe i wszelkie pomiędzy, a przez pięć dekad realizowała polityki zadziwiającej spójności. Od 1974 roku państwo prowadziło deficyty fiskalne każdego roku. A powód tego jest oczywisty dla wszystkich, oprócz, jak się zdaje, tych żyjących w świecie marzeń. To trwała i niezmienna wola Francuzów, by żyć ponad stan; cieszyć się rosnącym dobrobytem, wydatkami socjalnymi i dotacjami, jednocześnie opierając się wyższym podatkom, dłuższym godzinom pracy i odkładanym emeryturom, które są potrzebne, by je sfinansować. Dług publiczny wynosi teraz 120 procent PKB.

Jest na to słowo, i to właśnie to, co starali się przekazać tacy historycy jak Spengler i Gibbon w swoich opisach dynamiki upadku cywilizacji: złudzenie. Plan budżetowy Barniera, dość anemiczny, zakładał jedynie obniżenie deficytu z 6 procent do 5 procent PKB, ale nawet to wywołało gromy oburzenia. Parlamentarzyści — mówiący w imieniu elektoratu, który w każdej części popadł w stan chronicznego poczucia uprawnień — odpowiedzieli gromkim „non!”. Więc dług będzie rósł, populacja będzie się starzeć, stosunek zależności będzie się kurczyć, a dowiemy się, jak głęboka jest ta królicza nora dopiero, gdy nieuchronny kryzys długu wybuchnie, z potencjalnie katastrofalnymi konsekwencjami dla Francji, Europy, a jeśli do tego czasu wojna z rewansjonistycznymi mocarstwami stanie się nieuchronna, także dla świata.

Elektorat brytyjski jest, jeśli nie bardziej, to równie oderwany od rzeczywistości. Podobnie jak Francuzi, my lubimy obwiniać „bezużytecznych” polityków, system wyborczy czy członkostwo w różnych blokach handlowych, ale to głównie rozproszenie uwagi od faktu, że wyborcy stali się coraz bardziej oderwani od empirycznej rzeczywistości; wyborcy, którzy (jak konsekwentnie pokazują badania) domagają się skandynawskich usług publicznych przy amerykańskim poziomie opodatkowania, lśniącej nowej infrastruktury energetycznej, ale nie w moim podwórku, nowych mieszkań, ale przy zachowaniu prawa do weta na poziomie lokalnym, i potrójnie zabezpieczonych emerytur, ale nie rachunku. Spójrz na nasz słaby wzrost, przerażająco drogie rachunki za energię i rosnące płatności odsetek od długu przewyższające wydatki na obronę, i podziwiaj cud demokracji. To logiczna konsekwencja wyborów wyborczych — cecha naszego systemu, a nie wada.

Niemcy mają ten sam podstawowy problem, choć z niemieckim akcentem. Naród Bismarckowskiego realizmu przez 30 lat oszukiwał Amerykę, państwo, od którego zależy jego obrona, jednocześnie kolaborując z państwem, które najbardziej zagraża jego bezpieczeństwu: z Rosją. Kolejni przywódcy obejmowali ten strategiczny schemat Ponziego, ponieważ pozwalał im manipulować danymi o wzroście, zlecając koszty ochrony, jednocześnie opierając się na tanim rosyjskim gazie, który Putin bezwzględnie wykorzystał, by osłabić europejską determinację w obliczu coraz bardziej haniebnych aktów przemocy. Upadek koalicji Scholza nie jest przyczyną problemu; to tylko objaw. Podobnie jak Francja i Wielka Brytania, Niemcy to stary naród (choć zjednoczony dopiero pod koniec XIX wieku), który popadł w świat marzeń.

A oto co widzi świat patrząc na nas: cywilizację, która utraciła te cechy, które napędzały jej wzrost. Etyka pracy. Realizm. Inspirujące ukierunkowanie na przyszłość. Dziś Wielka Brytania przewodniczy coraz większej liczbie osób korzystających z renty inwalidzkiej, podczas gdy niemal nie debatuje się o (nie)przystawalności tego rozwiązania. Statystyki Światowego Banku sprzed kilku lat (choć kontrowersyjne) sugerują, że Europa ma 10 procent światowej populacji, 30 procent gospodarki i 58 procent wydatków na ochronę socjalną.

Czytając niedawno o związkach zawodowych sektora publicznego, które ogłaszają „prawo” do czterodniowego tygodnia pracy mimo spadającej produktywności (a nasi wrogowie pracują ciężej i dłużej), nie mogłem nie zastanowić się nad pracami historyka i generała Sir Johna Glubba. W „Losie imperiów” zauważył on, że to właśnie w chwili szczytowej wrażliwości kalifatu Abbasydów w IX-wiecznym Bagdadzie — po przejęciu władzy przez wojsko i groźbie bankructwa — ludzie zażądali krótszego tygodnia pracy.

Patrzenie na resztę świata tylko potęguje poczucie narastającego nierealizmu w starej Europie. Indie mogą być biedne i sparaliżowane przez niesprawiedliwy system kastowy, ale budują jak szalone i są zdecydowane stać się dominującą potęgą. Wietnam to państwo jednopartyjne, ale przyciągające ogromne inwestycje technologiczne i rozwijające się szybciej niż Anglia w XIX wieku. Polska i Rumunia były przez wieki zapadłymi dziurami, ale czują, że ich czas nadchodzi. Jedziesz do tych krajów i słyszysz, jak ludzie mówią nie o prawach i przywilejach, ale o odpowiedzialnościach i obowiązkach — i obronie. Nie patrzą w lusterko wsteczne ani nie chowają się w zbolałej winie za dawne historie, ale odważnie sięgają w przyszłość, w sposób, który jest tak namacalny, że można to poczuć.

Chciałbym dodać trzy dodatkowe uwagi, które ze względu na ograniczoną przestrzeń nie mogą być szerzej omówione. Niekontrolowana imigracja — legalna i nielegalna — pogłębiła problemy Europy, ale ta polityka nie była wolą ludu. Całkowita porażka w kontrolowaniu granic nie była wyrazem demokracji, lecz jej największym nowoczesnym zdradzieckim czynem — i będzie miała swoje konsekwencje przez dekady. Warto także zauważyć biurokratyczne nadmierne ingerencje instytucji UE oraz coraz bardziej widoczne oznaki korupcji — tego również nie można pominąć w żadnej analizie europejskich trudności. Nie można również pominąć coraz bardziej bezczelnego transferu majątków superbogatych, którzy wykorzystują instytucjonalną wartość Europy, aby zabezpieczyć ogromne bogactwo, jednocześnie uchylając się od swoich zobowiązań podatkowych.

Mam nadzieję, że możliwe jest dostrzeganie tych problemów i głębokie rozmyślanie nad tym, jak się z nimi zmierzyć, a jednocześnie zrozumienie głównej myśli tego artykułu. Stara Europa pozostaje wielką potęgą i (moim zdaniem) najlepszym miejscem na świecie do życia, ale jej mieszkańcy popadli w świat marzeń, z którego muszą się obudzić, inaczej świat wyprzedzi nas. A my zostaniemy — z naszą winą, wojnami kulturowymi i filmikami z kotami — zastanawiając się, jak to możliwe, że do tego doszło.”

Tłumaczenie: Chat GPT

Źródło:

https://www.thetimes.com/article/153f0f46-3be6-4b90-8131-e8d0315a9f90?shareToken=e83f3cc6ca69b4f90a5150bb1354aa47&fbclid=IwY2xjawHCxQVleHRuA2FlbQIxMQABHU6p3k5Ys0ah7Dai-Wv5joLIu89llFtjCW9l4RgtfCFwMHiPIZQrOod0fA_aem_p1296FSyuhhl50dLJetm9g

Ilustracja – Bez mała jedna z wizji SF… Kto wie co się wydarzy…

Pomnik w Zielonej Górze – Pamięci Wołynia…?

Tak, pytanie zasadne, co wyjaśnię poniżej.

Cieszy jedno: że pomnik powstał. Ale czy bryła pomnika mogłaby być inna? Bardziej nawiązywać do tematu upamiętnienia?

Tak wygląda pomnik:

Zanim przeczytacie poniższe, puśćcie drodzy Czytelnicy, wodze wyobraźni i spróbujcie zinterpretować wygląd pomnika, co Wam może owa bryła przedstawiać według Waszych rozważań…

A tymczasem przedstawia:

Drzewo, rozpadające się, w planie krzyża (drastycznie podcięte formy kamienne – krzyż je porządkuje [?] …) – ma to symbolizować rozpad dawnego świata kresowego – jak sądzę…? Jego wygląd był opisywany podczas odsłonięcia, nawet rozumiem dlaczego: już po uroczystości zamieniłem kilka zdań z niektórymi zebranymi pod pomnikiem osobami; stwierdziły one, że gdyby nie było wyjaśnienia wyglądu to; niektóre z nich nie dostrzegłby krzyża, inne zaś nie dostrzegłyby wizji drzewa i w ogóle nie zrozumiałyby przesłania zawartego w bryle pomnika… Wprost usłyszałem z ust pewnej młodej osoby, po zapytaniu; co przedstawia bryła pomnika poświęconego Ludobójstwu na narodzie polskim dokonanym przez zbrodnicze ukraińskie organizacje nacjonalistyczne i nazistowskie? – Kamieniołom.

Cóż, wizje artystyczne często bardzo są oddalone od jakiejkolwiek rzeczywistości. Jaki jest cel takich wizji? Żeby nie powiedzieć; jak niektórzy Kresowianie gorzko dopowiedzieli: żeby nie umieć dostrzec przekazu? Aby zakamuflować? Czy też po prostu; nowatorska wizja, która pokazuje nowoczesną sztukę na usługach pamięci historycznej. Pytanie: czy zrozumiała dla odbiorcy? Bo przecież chyba chodzi o to aby taki pomnik swoją wymową wołał do przechodnia i informował go o czymś… A może się mylę?

Może jak ten:

Inna kwestia, to daty.

W tej dacie zawiera się apogeum akcji mordowania Polaków. Niemniej w niedalekiej Łężycy – dzielnicy Zielonej Góry jest kompleks poświęcony między innymi ofiarom zbrodniarzy ukraińskich (nacjonaliści OUN) już w 1939 roku (tablica upamiętniająca żołnierzy WP). Skrajnie oczywiście też w latach 1945-1947 ginęły tysiące ofiar na terenach obecnej Polski w województwach wschodnich – w Bieszczadach, gdzie działały bandyckie sotnie UPA. Czy te ofiary nie zaliczają się już jako ofiary Ludobójstwa?

Nawet członek SLD już 9 lat temu mówił wprost o Ludobójstwie bez ogródek:

Czy należy wykłócać się o ilości ofiar? Na Ukrainie znaleziono ofiary cywilne zamordowane przez Rosjan. Było ich kilkadziesiąt – nazwano to Ludobójstwem. Tymczasem ofiary z 1939 roku w ilości o wiele większej, czy lat 1939-1942 to już nie jest Ludobójstwo? Czy też ofiary z lat powojennych ginące na terenach wschodniej Polski?

I jeszcze jedno: w apelu pamięci dotyczącym zbrodni Ludobójstwa pada nazwa miejscowości: Bircza. Określa się w apelu zbrodnię w tej miejscowości z dnia 11 lipca 1943. Tymczasem zbrodnia w Birczy miała miejsce po wojnie. Napadów było kilka.

„…Przepraszam, ale kto Panu powiedział, że II Wojna Światowa wówczas się zakończyła?

Tak mnie uczono w szkole.

No tak… Może i się skończyła, ale nie dla Polaków, o czym świadczą lata 1946, 1947, 1948 i tak aż do 1963, kiedy poległ w walce ostatni członek podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, ostatni żołnierz wyklęty-niezłomny Józef Franczak ps. Laluś.

Do kiedy trwa wojna z ukraińskimi mordercami z band OUN i UPA?

Kres walce zbrojnej kładzie Akcja „Wisła”, czyli lato 1947 r. Nie można jednak lekceważyć tych, którzy mówią, że ta wojna trwa nadal, już nie w formie działań militarnych, tylko jako wojna hybrydowa.

Odnoszę wrażenie, że panuje powszechne przekonanie, że ludobójstwo Polaków dokonane przez ukraińskich morderców z OUN i UPA jest ograniczane tylko do terytorium Wołynia, a przecież Ukraińcy mordowali Polaków również poza Wołyniem. Przykładem jest chociażby Bircza, na którą 75-76 lat temu przeprowadzono aż trzy ataki.

Takie skróty myślowe czy uproszczenia są powszechne. …”

Całość cytowanego materiału na:

https://pch24.pl/bircza-niewygodne-zwyciestwo-polakow-nad-mordercami-z-oun-upa/

Dobrze że pamięć trwa. Jednak czy forma jej upamiętniania jest właściwa?

(Foto ilustrujące wpis: kibice zielonogórskiego klubu żużlowego Falubaz przyszli uczcić Pamięć Pomordowanych w Ludobójstwie na Kresach)

Bronimy się czy nie bronimy?

I znów polecam spojrzenie na kwestie obronności oczyma Pana wice-ministra MON (z okresu z przed PO-PIS-owskich rozgrywek) Romualda Szeremietiewa. Przez lata Pan Romuald mówił o potrzebie tworzenia Obrony Terytorialnej (której podwaliny zawiązał w 1999 roku – stopniowo zlikwidowane za rządów PO, o czym można się dowiedzieć na jego blogu). Mówił też o wiele ważniejszej kwestii; zbudowania świadomości potrzeby obrony w Polakach. Nikt nas nie obroni, jeżeli my sami nie będziemy chcieli się bronić. A nawet wtedy – jak widać po historii z września 1939, możemy nie doczekać się interwencji, które zagwarantowane na papierkach, na których spisano umowy gwarancyjne – mają mizerną wartość). Co trzeba zrobić – nie raz już pisałem u mnie na blogu.

W skrócie: zwiększyć świadomość potrzeby obronności w poszczególnych obywatelach naszego kraju. Szeroko propagować i promować sporty obronne. Zwiększyć poziom rozumienia patriotyzmu – lokalnego; a więc chęci obrony swoich własnych mieszkań, domów, siedzib, terenów, co za tym idzie swoich wsi i miast. I oczywiście; nauczyć jak się bronić – poprzez kursy, szkolenia, udostępnianie miejsc do takich szkoleń.

Na blogo-sferze niepoprawni.pl napisałem parę dni temu kilka moich przemyśleń w tym temacie. Dość frywolnie rzekłbym. Niemniej jest to raczej śmiech przez łzy.

Zachęcam do przeczytania:

https://niepoprawni.pl/blog/piotr-szelagowski/bronic-sie-czy-nie-bronic-oto-jest-pytanie

11 lipca Czerwonak pod Poznaniem.

Jak prawie co roku byłem obecny u Pana Kowalskiego na skromnym upamiętnieniu pierwszego pomnika w powiecie poznańskim – który stoi pod jego domem. Użyczył miejsca na to upamiętnienie. Obecnie od lat teren jest oddany pod opiekę gminy Czerwonak. Niestety od trzech lat obchody są chociaż ich – nie ma.

Nie ma żadnych oficjalnych informacji na stronie gminy. Ale przedstawiciele gminy się pojawiają – w zeszłym roku był wójt, w tym roku przedstawicielka gminy. Jakby się wstydzili że mają taki pomnik? Informacje powinny być szeroko podane. Ale tak nie jest. Wstydzimy się upamiętnienia swoich ofiar -dokładnie odwrotnie jak Izrael. To też efekt jest dokładnie odwrotny od efektów jakie wywołują Izraelici. Powinniśmy się od nich uczyć.

Treść tablicy:

Pomnik-tablicę odsłaniali jeszcze między innymi świętej pamięci Szczepan Siekierka i Edward Prus razem z właścicielem posiadłości Maurycym Kowalskim. Pan Maurycy na foto z prawej strony opiera się o drewnianą balustradę.

Tymczasem udało się odsłonięcie pomnika w gminie Jarocin w Domostawie na wschodnich rubieżach RP, niedaleko Przemyśla. Sporo z moich znajomych dawało znać i pytało się czy dojadę. Tymczasem były inne misje (rodzinne) i nie mogłem jechać. Niemniej super odbiór i duża reprezentacja z całej Polski. Jak wielu wiedziało i kibicowało – serce rośnie.

Szczątki starej strzelnicy w lesie…

Takich miejsc w Polsce są tysiące… Czy do zagospodarowania?

Wyraźnie widoczne wały – foto z kulochwytu.

Można ocenić skalę po sylwetce ludzkiej.

Oś pistoletowa – 25 m zapewne

Kulochwyt głównej osi – zarośnięty.

Czy można reaktywować takie strzelnice? Jaki to nakład finansowy? Po co to czynić? Czy lepiej budować nowe?

Stany tych strzelnic są bardzo różne – tereny z reguły należą do lasów państwowych i tutaj zaczynają się schody: otrzymanie pozwolenie na użytkowanie tych terenów jest bardzo trudne, wchodzą w to jeszcze rezerwaty przyrody, tereny natura 2000 itp. Czy obecne prawo w ogóle umożliwia wyodrębnienie takich terenów? Za czasów rządów (poprzednich) PO bardzo wiele terenów wojskowych zostało sprzedanych, opuszczonych, zdewastowanych. Pod Poznaniem jest to np znana baza wojskowa – gdzie spotykają się strzelcy ASG (białe kulki dla niezorientowanych – pistolety zabawki, repliki, praktycznie identyczne wielkością i wyglądem z prawdziwą bronią -pisałem o ASG dość często na blogu). Jest to była baza rakietowa obrony przeciwlotniczej. Strzelałem tam z karabinu sportowego jeszcze na początku lat 90-tych.

Obecnie opuszczona i niszczejąca.

Ile takich miejsc można by ponownie zagospodarować? W końcu pewne prace ziemne są wykonane i nie zostały zniwelowane. Czasem nakład finansowy przy założeniu przejęcia przez zainteresowaną grupę wcale nie musi być wygórowany i horrendalny.

Jeżeli chcemy się umieć obronić ilość takich obiektów powinna się znacząc zwiększyć. Powinniśmy brać przykład z innych państw: Czech, Finlandii, Szwajcarii.

Zasada wielokrotnie propagowana przez byłego wice ministra MON Romualda Szeremietiewa jest bardzo prosta: chcesz pokoju – dawaj znać innym że jesteś przygotowany do wojny i nie będzie łatwo. Nie może to być jednak tylko gadanie. A na razie w większości na tym się kończy. Nie idą za gadaniem ułatwienia budowy czy odbudowy takich obiektów, a i problemy istniejących też są już standardem.

Jako społeczeństwo reagujemy histerycznie bez mała: ciągle panuje atawistyczny strach przed bronią kulową.

Tak będzie dopóki program budowy i odbudowy strzelnic i klubów strzeleckich nie ruszy naprawdę pełną parą. Czego sobie serdecznie życzę ja i wielu innych moich przyjaciół i kolegów strzelców i sympatyków strzelectwa.

Czym jest pacyfizm?

Nie mylmy z rozbrojeniem i nieumiejętnością obrony.

ZA PWN:

pacyfizm

1. «pogląd głoszący konieczność zaprzestania i niewszczynania wojen»

2. «ruch społeczno-polityczny działający na rzecz utrzymania pokoju, potępiający wszystkie wojny bez względu na ich przyczyny i charakter»

https://sjp.pwn.pl/szukaj/pacyfizm.html

Dyskusja na temat sprzeciwu przeciw wszelkim działaniom wojennym jest w mojej opinii jednoznaczna. Wojna to najwyższe zło. Śmierć niewinnych; kobiet, dzieci, mężczyzn nie chcących podnieść ręki na innego człowieka. Wolna wola człowieka doprowadza do aberracji tego typu – nienawiści do innych ludzi, narodów, krajów. Żądań w stosunku do tychże. Od skali mikro do makro – gdzie makro: to jest wojna światowa. Dopóki człowiek naprawdę nie zrozumie miłości bezwarunkowej i przyjmie ją w swojej wolnej woli, będzie tak.

Można się zastanowić, czy chcemy się bronić fizycznie, psychicznie czy w jakikolwiek sposób przed agresorami. I tutaj znów wchodzi decyzja wynikająca z wolnej woli. Każdy ma prawo poddać się agresji drugiego i być pobity, zgwałcony, wykorzystany, zabity; lub też stawić opór: bronić się, rękoma, słowami, narzędziami służącymi do obrony. To jest jego wolna wola – jego wybór.

Nie mylmy jednak tego z pojęciem pacyfizmu. Pojęciem mówiącym o sprzeciwie przeciw wojnie. Zresztą pojęciem wykorzystywanym często przez agresorów dla osłabienia zdolności obronnych danego kraju, aby go łatwiej podbić. Tak właśnie robiło imperium sowieckie wspierając pacyfistyczne ruchy na zachodzie i w USA, a jednocześnie brojąc się i szykując do globalnego ataku według doktryny wojennej obowiązującej w obozie komunistycznym. Taki zmanipulowany, udawany duch pacyfizmu wykorzystywany w dokładnie odwrotnym celu.

Tak więc: obrona konieczna – wynikająca z wolnej woli – lub jej brak nie ma nic wspólnego z ruchem pacyfistycznym w latach 60-70-80-tych wspieranym skrycie przez imperium sowieckie dla osłabienia celu jakim były państwa zachodnie na czele z USA.

Nie mylmy pojęć.

Jak w słowach na krzyżu z cmentarza górczyńskiego w Poznaniu: „Zło dobrem Zwycięża” (ks Popiełuszko), tak my starajmy się to robić co dzień w skali mikro.

Aborcja to zawsze morderstwo.

Ostatnie dni to dyskusja na temat zabijania ludzi którzy jeszcze się nie narodzili. Dyskutują ludzie którym pozwolono się narodzić. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć dyskusję. Łatwo mówić tym żyjącym już poza ustrojem matki, że ci którzy jeszcze go nie opuścili, mają opuścić go martwymi.

Wypowiedź Pani Bosak może też by dla wielu niewygodna. Dodatkowo wskazuje na inne aspekty poruszanej dyskusji. Brak odpowiedzialności za tych, którzy się jeszcze nie narodzili powoduje stworzenie innego rozwiązania. Usunięcie problemu – a więc morderstwo w ustroju matki, tak sprytnie wytłumaczone, że samej matce wydaje się że robi przysługę dla siebie tym czynem. Makiawelizm pierwszego stopnia.

Oczywiście Pani Bosak porusza jeszcze kilka innych ważnych aspektów. Polecam posłuchać:

Przy okazji daję jeszcze link do wypowiedzi posła PSL Sawickiego:

https://dorzeczy.pl/opinie/574299/aborcja-dzieli-koalicje-sawicki-projekty-sa-niekonstytucyjne.html

Dwa cytaty: „…Artykuł 38. tej konstytucji jasno mówi, że Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę życia, każdego życia...”

„…Prawo do życia, każdego życia, jest w mojej ocenie ponad dyskusją partyjną i polityczną…”

W dalszej części artykułu jak będziecie mogli drodzy Czytelnicy się dowiedzieć poseł PSL zastanawia się dlaczego zamiast prowadzić prace nad polepszeniem sytuacji samotnego ojca czy matki, rodziny, wspomożenia rodziców w radosnym rodzicielstwie, sejm zastanawia się jak zabić poczętego Polaka [jak pozbyć się już poczętego życia]. Jakże celne spostrzeżenie.

W kontekście całej tej dyskusji polecam też wpis z przed kilku lat:

Na sam koniec jeszcze jeden cytat z maila tym razem:

Gdy w Sejmie debatowano nad uśmiercaniem nienarodzonych, Parlament Europejski zażądał wpisania aborcji do Karty Praw Podstawowych UE. Przy okazji eurodeputowani potępili polski model ochrony nienarodzonych dzieci. Zabijanie staje się… nowym wyznacznikiem praworządności w UE!

To powinno dać mocno do myślenia WSZYSTKIM Polakom.

Dzieci niemieckich zbrodniarzy.

Z okresu II Wojny Światowej. Seria pokazuje sylwetki całkiem sporej ich grupy. Chciałbym jednak zaprezentować poniżej film dokumentalny na YT ukazujący syna Hansa Franka. Wstrząsnął mną, szczególnie w zderzeniu z sylwetkami innych… Powodów jest kilka, ale przede wszystkim pewien konkretny kontekst; nierozliczenie za zbrodnie. Mówi to syn zbrodniarza. Niemiec. Który kocha swój kraj. Mówi jednak wprost; jak jest. NIE MA ROZLICZENIA. Tymczasem spotykam w Polsce Polaków, którzy mówią odwrotnie. To daje mi do myślenia.

I jeszcze coś. Sama końcówka dokumentu. To co mówi Pan Niklas. Czy wywołuje to i u was dreszcz obawy na plecach? Do czasu…: „…gdy to bagno wybije […] to morze znów wszystko pochłonie…”

Odnoszę wrażenie, że to znów zaczyna się dziać, tylko niestety nie słuchamy takich ludzi jak Niklas.

Śp Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Myślałem że jakoś pójdzie po powrocie z pogrzebu mojego mentora i Przyjaciela coś napisać, prawdę mówiąc jednak nie jest to łatwe, chciałoby się zbyt wiele wspomnieć a jednocześnie żal że tych setek fotografii ze spotkań nie ma więcej – i nieliczne gdy gościliśmy Tadeusza u nas w domu, wiadomo, aby nie zakłócać prywatności spotkań nie chciałem rejestrować tej wspaniałej obecności. Może trzeba było? Ciągle czuję niedosyt materiałów po przeglądnięciu archiwów domowych. Jest tego i tak sporo i postaram się wybrać chociażby po jednej fotografii z każdego spotkania i zamieścić w takim albumie wspomnieniowym. Tak trochę dla siebie żeby sobie to wszystko na nowo przypomnieć. Miłość do Kresów Wschodnich, z których wywodzi się rodzina od strony matki mojej żony, a moje nazwisko „Szelągowski” pierwszy raz pojawiło się na Wołyniu – jak donosił mi mój imiennik i „nazwistnik” tak to chyba trzeba ująć gdy dotarł do jego Taty inny Szelągowski z Warszawy badający genologię nazwiska. Bolesna walka o Prawdę dotycząca zbrodni Ludobójstwa na narodzie polskim dokonana przez członków narodu ukraińskiego – bratniego dodam, aż do tych złych czasów nacjonalizmu i nazizmu, Doncowa, Bandery, Szuchewycza i innych zwyrodnialców budujących nienawiść w ludzkich umysłach do drugiego człowieka, tylko dlatego że był innej narodowości… Połączyła nas także dbałość o osoby niepełnosprawne intelektualnie. Kwestowałem i do tej pory namawiam na wpłaty na Fundację Brata Alberta. Wiem że warto. Nie raz byłem w Radwanowicach, w Krakowie na Albertianach, poznałem wychowanków, ale przede wszystkim znałem Twórcę idei, współzałożyciela Fundacji: Tadeusza. On żył tym dziełem. Wszystko poświęcił dla Fundacji. Sam nic nie miał. Wszystko było własnością Fundacji – on sam też. Każdą złotówkę zdobytą, wyżebraną i zarobioną przeznaczał na Fundację. Obecnie 38 domów opieki dziennej (WTZ), 4 domy opieki stałej, 1200 podopiecznych i 500 pracowników to Jego dzieło. Chciałbym aby przetrwało do końca świata. TO jest prawdziwe dzieło miłosierdzia nad drugim człowiekiem i miłości do niego.

Dziś tyle poza linkiem do audycji radiowej – wspomnienia, nagranej dwa dni po śmierci Tadeusza w której bierze też udział moja córka Emilia. Też daje piękne świadectwo tego jak zapamiętała księdza. Żałuję że tak rzadko ją zabierałem do Radwanowic i do Krakowa na Albertiany. Może jeszcze ze 2-3 fotki…

https://radiopoznan.fm/audycja/arsenal-kultury/arsenal-kultury-11-01-2024

Dodam jeszcze link do krótkiego wywiadu w dzień śmierci Tadeusza gdzie wspominałem go przed mikrofonem Radia Poznań w obecności Łukasza Kaźmierczaka:

https://radiopoznan.fm/informacje/wielkopolskie-popoludnie/ksiadz-isakowicz-poswiecil-zycie-przede-wszystkim-niepelnosprawnym

Na blogu znajdziecie inne wpisy ze spotkań z Tadeuszem:

https://bezprzesady.com/?s=isakowicz

Zachęcam też do wspierania Fundacji Brata Alberta przez 1,5 % datek z PIT, wszelkie dobrowolne wpłaty, a także poprzez zakup książek Jego Autorstwa na stronie fundacji, wszystkie prawa autorskie są własnością Fundacji i dochód jest przeznaczony na cele Fundacji Brata Alberta.

Albertiana 2015

Radwanowice wręczenie nagrody Stanisława Hr Pruszyńskiego – grudzień 2013.

Spotkanie w Łężycy w 2021 roku Ks Tadeusz z moją żoną, tak półprywatnie… zapewne po opowiedzeniu jakiegoś dowcipu przez Tadeusza.

Do Łężycy przyjeżdżam od 2010 roku, dowiedziałem się o tym miejscu w Warszawie na konferencji kresowej, ksiądz mi opowiedział o zapoczątkowanych tam obchodach i poznał z Profesorem Leszkiem Jazownikiem przedstawiając go wtedy jako bardzo zaangażowanego w sprawy kresowe człowieka i serdecznie mi go polecając.

Taka znacząca fotka 70-ta rocznica; – marsz w 2013 roku (razem z księdzem byliśmy w Ogólnopolskim Komitecie Organizacyjnym Obchodów) i koszulka mojego pomysłu upamiętniająca datę. Od tego czasu co roku produkowałem jakąś ilość koszulek w zależności od środków dla upamiętnienia rocznicy. Właśnie wręczyłem księdzu Tadeuszowi na Placu Zamkowym jedną z nich.

Warto dodać że z racji pochodzenia Tadeusza i wspólnych działań poświęconych pamięci pomordowanych zaangażowałem się też w propagowanie prawdy o Ludobójstwie na Ormianach dokonanym przez Turków podczas I Wojny Światowej. To pochodzenie Tadeusza też mnie bardzo zainteresowało i wiele przez te lata dowiedziałem się o tym pięknym narodzie a także poznałem wielu Ormian.

Zapraszam do odsłuchania gawędy księdza Tadeusza o jego korzeniach ormiańskich:

I jeszcze krótki program TVP Kraków o księdzu i Ormianach:

Tadeusz w swoim gabinecie – miejscu pracy i powstawania Jego książek.

Razem w Radwanowicach…

Wojsko – po co jest?

Dla obrony. Tak się wydaje. Nie wiem, nie pamiętam czy już wrzucałem to info od kolegi wojskowego. Nawet generał Skrzypczak na marszu miliona serc przyznał rację że to co PiS robi dobrego to odbudowa armii.

Dlaczego odbudowa?

Dlatego:

Likwidacja (zwijanie armii) za PO:
15 brygada kawalerii pancernej – 2007 rok – rozformowana
1 dywizja zmechanizowana – Legionowo; w 2011 – rozformowanie
1 brygada artylerii: Przekształcenie w pułk.
14 pułk artylerii pancernej – przekształcenie w dywizjon
69 pułk przeciwlotniczy – przekształcenie w dywizjon i częściowo wcielony do 4 pułku (pplot) 2011
3 brygada zmechanizowana – w Lublinie. Rozformowana w 2011 roku
79 pułk samodzielny obrony przeciwlotniczej – rozformowany
___________________wydatki na obronność: Polska-40$; Czechy 270$ (1991)
DO 2003 roku było 7 brygad OT. W 2003 roku Szmajdziński likwiduje 23 śląską brygadę.
Następnie przekształcenia na bataliony, w końcu (Klich – 2007 rok) – przeformowania i wcielenie do WP pozostałości. Ostatnie w 2008 roku.

Około 100-120 garnizonów, jednostek wojskowych.

DO obrony RP: Minimum Minimorum: 7-8 dywizji. po 2015 pozostało …4.

TO częściowo dane, które cytuję za kolegami wojskowymi.

Tutaj link do wypowiedzi generała Skrzypczaka: https://www.fakt.pl/polityka/general-waldemar-skrzypczak-na-marszu-tuska-wymienil-sukces-pis/14p334m