Tak, nie mylicie się; dobrze przeczytaliście drodzy Czytelnicy: strzelnica jest w pewnym sensie „zawieszona” ponad drogą, po której odbywa się ruch samochodowy. I to nie jest fejk, czy jakiś inny sztuczny i nieprawdziwy wpis.
Zapraszam do zapoznania się:
Przy okazji garść info o tym, jak bardzo Szwajcarzy dbają o swoje bezpieczeństwo i neutralność. Nie bierze się to z niczego – że; nie są już od setek lat bez mała: atakowani.
Na foto ilustrującym wpis: polska strzelnica. Niestety, zbyt wiele ich nie ma… większość została zlikwidowana w okresie 2005 – 2014, gdy uznano że Europa przynajmniej wyszła ze strefy wojen. Tymczasem pokój gwarantuje tylko silna armia, która daje sygnał o tym, że nie ma co atakować danego kraju i spójne społeczeństwo, mocno patriotyczne. Dzięki temu świadomość i odpowiedzialność obrony Ojczyzny jest wysoka, a tym samym kwestia ciągłego doszkalania się, zdobywania umiejętności obronnych, jest czymś zupełnie normalnym. Świadomość skonsolidowanego społeczeństwa, stanowiącego monolit, jest bardzo silną informacją dla potencjalnego agresora, która odstrasza.
Takich miejsc w Polsce są tysiące… Czy do zagospodarowania?
Wyraźnie widoczne wały – foto z kulochwytu.
Można ocenić skalę po sylwetce ludzkiej.
Oś pistoletowa – 25 m zapewne
Kulochwyt głównej osi – zarośnięty.
Czy można reaktywować takie strzelnice? Jaki to nakład finansowy? Po co to czynić? Czy lepiej budować nowe?
Stany tych strzelnic są bardzo różne – tereny z reguły należą do lasów państwowych i tutaj zaczynają się schody: otrzymanie pozwolenie na użytkowanie tych terenów jest bardzo trudne, wchodzą w to jeszcze rezerwaty przyrody, tereny natura 2000 itp. Czy obecne prawo w ogóle umożliwia wyodrębnienie takich terenów? Za czasów rządów (poprzednich) PO bardzo wiele terenów wojskowych zostało sprzedanych, opuszczonych, zdewastowanych. Pod Poznaniem jest to np znana baza wojskowa – gdzie spotykają się strzelcy ASG (białe kulki dla niezorientowanych – pistolety zabawki, repliki, praktycznie identyczne wielkością i wyglądem z prawdziwą bronią -pisałem o ASG dość często na blogu). Jest to była baza rakietowa obrony przeciwlotniczej. Strzelałem tam z karabinu sportowego jeszcze na początku lat 90-tych.
Obecnie opuszczona i niszczejąca.
Ile takich miejsc można by ponownie zagospodarować? W końcu pewne prace ziemne są wykonane i nie zostały zniwelowane. Czasem nakład finansowy przy założeniu przejęcia przez zainteresowaną grupę wcale nie musi być wygórowany i horrendalny.
Jeżeli chcemy się umieć obronić ilość takich obiektów powinna się znacząc zwiększyć. Powinniśmy brać przykład z innych państw: Czech, Finlandii, Szwajcarii.
Zasada wielokrotnie propagowana przez byłego wice ministra MON Romualda Szeremietiewa jest bardzo prosta: chcesz pokoju – dawaj znać innym że jesteś przygotowany do wojny i nie będzie łatwo. Nie może to być jednak tylko gadanie. A na razie w większości na tym się kończy. Nie idą za gadaniem ułatwienia budowy czy odbudowy takich obiektów, a i problemy istniejących też są już standardem.
Jako społeczeństwo reagujemy histerycznie bez mała: ciągle panuje atawistyczny strach przed bronią kulową.
Tak będzie dopóki program budowy i odbudowy strzelnic i klubów strzeleckich nie ruszy naprawdę pełną parą. Czego sobie serdecznie życzę ja i wielu innych moich przyjaciół i kolegów strzelców i sympatyków strzelectwa.
Dziś całkiem udany start w zawodach – jak na moje możliwości i starsze typy pneumatyków z jakich strzelałem. Mimo niezbyt wysokiej kondycji fizycznej z uwagi na różne dolegliwości udało się jakieś grupy skupień osiągnąć.
Poniżej znajdziecie drodzy Czytelnicy tekst kolegi, który spędził parę lat w Australii. Poczynił pewne określone spostrzeżenia na temat jej obronności na poziomie obywatelskim. Dodam- sam posiada (tu w Polsce już zrobione) uprawnienia sportowe do posiadania broni strzeleckiej.
A więc poniżej kilka jego spostrzeżeń:
W 1994 roku ponad 400 obywateli australijskich odebrało sobie życie za pomocą broni palnej a 20 zginęło z powodu nienależytego obchodzenia się z bronią.
W kwietniu 1996 roku doszło do masakry w australijskim mieście Port Arthur. Z rąk zamachowca – psychopaty zginęło 35 osób siedzących w kawiarni tego historycznego miasta w Tasmanii a wielu innych zostało rannych. Wydarzenia te doprowadziły do przeprowadzenia reform i w konsekwencji zaostrzenia prawa posiadania i użycia broni palnej w Australii. Australijski premier John Howard wyperswadował rządzącej koalicji oraz stanom i terytoriom federalnym niespójną legislacje stanową i zaproponował stworzenie jednolitego prawa kontrolującego posiadanie broni i amunicji na terytorium całej Australii. Zaostrzona legislacja zakazała sprzedaż oraz import broni automatycznej i pół-automatycznej oraz broni typu shotgun. Wprowadzono wymuszoną sprzedaż broni przez obywateli. Szacuje się, że w ten sposób skonfiskowano ponad 700,000 sztuk broni redukując tym samym o połowę ilość posiadanej w Australii.
W roku 2011 naukowcy z Uniwerystetu Harwarda przeanalizowali badania ilości samobójstw oraz zabójstw z użyciem broni palnej w Australii po zaostrzeniu prawa w 1996 roku. Stwierdzono, że ilość samobójstw spowodowanych użyciem broni zmalała o 57% (jak wygląda analiza porównawcza w ogóle do ilości samobójstw na terenie Australii – nie podano – czy w ogóle zmalała o tą procentową ilość liczba samobójstw, czy też po prostu samobójcy wybierali inne metody dokonania samounicestwienia z np stanem zagrożenia dla osób trzecich, co w przypadku broni strzeleckiej występuje w bardzo minimalnym zakresie. Jak wiadomo są samobójcy, którzy celowo wywołują wypadki drogowe – czołowe zderzenie z TIR-em na przykład).
Natomiast ilość zabójstw jak podaje raport zmalała o 42% w porównaniu do okresu przed wprowadzeniem reform – także nie ma rozróżnienia dotyczącego informacji ile z nich (w okresach porównywanych) zostało dokonane z broni nielegalnej, czy zabójstwa w obronie przed napadem też kwalifikowano jako zabójstwo, czy samoobronę…?
Czy rzeczywiście zredukowanie broni w rękach prywatnych w Australii zwiększyło bezpieczeństwo obywateli? Poniższe przykłady wskazują na nieco inną sytuację. 1-go października 2000 w dzień zamknięcia igrzysk olimpijskich w Sydney nieopodal pubu Ora Banda w Zachodniej Australii dochodzi do zastrzelenia członka gangu motocyklowego…Gypsy Jokers Williama Griersona. Zabójstwa dokonano z karabinu snajperskiego rażąc ofiarę w plecy z odległości około 300 metrów po zmroku…(broń legalna, nielegalna? – nie wiadomo).
Ile jeszcze takich sytuacji miało miejsce już po zakazie? Ile wydarzeń z użyciem broni było wydarzeniami jednocześnie z użyciem broni nielegalnej? Tych statystyk nie odnajdujemy…
Bardzo złudne jest takie założenie, gdy mamy do czynienia z totalnym ograniczeniem możliwości obrony LEGALNEJ. Cały czas pamiętajmy: przestępca ZAWSZE może mieć broń – pozyskując ją w sposób nielegalny.
Oczywiście mamy jeszcze osoby z zaburzeniami psychicznymi. Pytanie jednak czy przeprowadzono kiedykolwiek szczegółowe badania statystyczne dotyczące wiedzy ile (tak naprawdę) wydarzeń z bronią dokonanych przez osoby z takimi zaburzeniami z udziałem osób trzecich (ofiar), wykluczając również samobójstwa takich osób stało się faktem.
Pytań jest wiele, odpowiedzi bardzo trudne, jednakże należy też pamiętać o badaniach profesora Gary Klecka, który analizował sam fakt pokazania że jest się uzbrojonym na decyzję napastnika, bandyty – o odstąpieniu realizacji ataku na potencjalną ofiarę.
I tutaj przykład kanału na YT, aktywna samoobrona:
Na tym kanale możemy zaobserwować działania obywateli w obronie siebie i innych. Pamiętać należy, że te umiejętności nie mogłyby powstać bez ogólnego dostępu do broni i szkoleń z nią. W tym momencie ZAWSZE każdy przestępca ma przewagę nad nami, jeżeli nie mamy dostępu do broni i możliwości szkolenia swoich umiejętności, ponieważ on nie musi się specjalnie obawiać, wiedząc że ma do czynienia z całkowicie rozbrojonym społeczeństwem. Pamiętajmy: przestępca nie stara się o legalne pozwolenie.
W najbliższym czasie przedstawię materiał, mówiący o akcji obywatela, który udaremnił działania osoby, która chciała dokonać masakry na jednej z ulic USA. Takie sytuacje maja miejsce, gdzie zwykły obywatel podejmuje działanie, gdy nie ma Policji w pobliżu, a on sam jest uzbrojony i potrafi to wykorzystać. Takich przypadków w stanach jest sporo, chociażby ten poniżej:
To co u nas funkcjonuje od lat to jest: – kontrola dotycząca osób karanych (niedopuszczanie do posiadania przez nich legalnie broni – bo nielegalnie wiadomo; każdy może mieć), prawo umożliwiające odebranie broni osobom karanym (u nas to oczywistość) – tzw: red flag laws, – zakaz zakupu na podstawione osoby (SIC! – u nas w ogóle niemożliwe). Możliwość odbioru (legalnej) broni osobom uznanym za niebezpieczne (też u nas to jest logiczny wniosek zapisów ustawy!) i najzabawniejsze: „…obowiązek przeprowadzenia dodatkowego sprawdzenia kartotek nabywców broni poniżej 21. roku życia…” – u nas można posiadać broń tylko od 21 roku życia (…) tak że problem młodzieży posiadającej broń po 18 roku życia nie istnieje. W Rosji, o czym wiele razy pisałem – obowiązuje prawo analogiczne do tego w USA – i tam można posiadać broń od 18 roku życia (kilka lat temu doszło do masakry 18-latek zakupił broń i udał się do swojej byłej szkoły masakrując uczniów i nauczycieli).
Dodatkowo zmieni się prawo dotyczące bezpieczeństwa szkół w USA – czyżby w końcu będą chronione? Do tej pory były to instytucje gdzie obowiązywał całkowity zakaz posiadania broni na ich terenie i dlatego był najczęściej wybierane przez różnych szaleńców czy terrorystów – którzy wiedzieli że nie spotkają się tam z żadnym oporem.
Pójdą też dodatkowe pieniądze na programy związane z bezpieczeństwem w szkołach oraz „zdrowiem psychicznym” – co brzmi enigmatycznie. Nie wiadomo o czyje zdrowie psychiczne ma chodzić: potencjalnych sprawców czy ofiary?
Jak widać nasze prawo zdecydowanie góruje nad prawem w USA w wymienionych powyżej aspektach. Pozostaje nam tylko dostosować się do demokratycznego prawa do obrony każdego obywatela. A więc prawa posiadania przez każdego umiejętności obsługi bronią i jej samej. Dodam każdego zdrowego psychicznie i praworządnego obywatela kraju.
Kluczowym jest budowa infrastruktury, strzelnic zmiana wadliwego programu: „strzelnica w każdym powiecie” i wprowadzenie broni do obrony miru domowego.
Idzie jak sądzę ku lepszemu – patrząc na uwstecznianie się innych (Australii i Kanady) i normalizację prawa w USA. Polacy cechują się racjonalnym i rzeczowym podejściem do tematu. Budujemy na analizie zachowań i spostrzeżeniach innych – jedno jest pewne; rozszerzając uprawnienia pójdziemy w dobrym kierunku w połączeniu ze stosowaniem naszych zabezpieczeń powinno być to dobrze zrobione. Potrzebna jest też kultura posiadania możliwości obronnych, świadomości prawa do obrony przed bandytą czy wrogiem. A tutaj to już edukacja szkolna i szkolenia w placówkach edukacyjnych.
W moim wpisie z przed kilku miesięcy poruszam istotne kwestie dotyczące zmian które powinny u nas zostać wprowadzone:
Temat jakże rzadko poruszany, gdy tymczasem wszyscy w Europie go nie zaniedbują. Poza nami. Kwota którą wydajemy na OC, a którą podawał dr Franciszek Krynojewski jest kwotą żenującą w stosunku do innych państw. Na obywatela to kilkadziesiąt groszy (inne państwa to kilkadziesiąt Euro). Mimo wielkich tradycji partyzanckich od setek lat, nie potrafimy zrozumieć (rząd), że siłą partyzantki -poza samym duchem walki i chęcią obrony przed najeźdźcą, jest perfekcyjna umiejętność bronienia się (jak w Szwajcarii, gdzie szczególnie mocno dba się o poziom wyszkolenia obywateli). Nad wyraz cennym określeniem było zdefiniowanie kto należy do Obrony Cywilnej:
„Obrona Cywilna to wszyscy obywatele naszego kraju”
Wspominałem w programie o braku infrastruktury strzeleckiej, to bardzo poważny mankament. W Szwajcarii strzelnice mamy w każdej wsi. Program wojskowy – „strzelnica w każdym powiecie” to wydmuszka. Jest tak skonstruowany, że nie da się go zrealizować. Wymóg możliwości oddawania strzałów z osi w każdym kierunku jest całkowicie abstrakcyjny. Tylko na poligonie można realizować takie założenia. Chociażby w przypadku pistoletu promień bezpieczeństwa po oddaniu strzału w dowolnym kierunku to 2km. W przypadku broni strzeleckiej, szturmowej to 5km. Kogo stać na budowę strzelnicy na takiej powierzchni, ewentualnie zadaszenia strzelnicy specjalnym kuloodpornym dachem? Wydmuszka dla dobrego samopoczucia MON-u powtarzam. Blokady we władzach samorządowych utrudniające uruchomienie nowych obiektów to drugi problem. Podawałem przykład Skrzynek, w komentarzu na blogu jest przykład z innego województwa. Cytat komentarza:
W gminie Chęciny woj.Świętokrzyskie miała powstać strzelnica. Jest teren wśród lasów, z daleka od zabudowań, w pobliżu tylko kopalnia i lasy. Niestety inicjatywa została utrącona przez burmistrza R.Jaworskiego, który zażądał „certyfikatu kulochwytów”. W RP nie ma urzędu, który wydaje takie „certyfikaty” co dobitnie świadczy o negatywnym nastawieniu p. burmistrza Jaworskiego i jest zapowiedzią rzucania kłód pod nogi takim projektom.
Rozwiązanie powinno być nadrzędne w obecnej sytuacji wydanie rozporządzenia zakazującego utrudnianie budowy takich obiektów ze względów formalnych – lub też ustawa o nadrzędności takich obiektów jako obiektów istotnych dla infrastruktury obronności państwa. Każdych – cywilnych również. W tym przypadku należy wystrzegać się monopolu MON-u na te obiekty. Właśnie cywilne obiekty powinny mieć pierwszeństwo w budowie. To na nich będzie możliwość szkolenia zwykłych obywateli – nie żołnierzy. MON należy trzymać z daleka od początkowych szkoleń cywilnych. Nie umieją tego robić. Bicie magazynkami po głowach (hełmach) to metody rodem z epoki PRL-u. Tak nikogo się do niczego nie przekona.
Aby to osiągnąć należy budować odpowiedzialność obywatelską, tak jak mówili w studiu obaj specjaliści od bezpieczeństwa, WOT – to inny rodzaj wojska, ochotniczy w pełni i ustawiony odpowiedzialnie w kontekście świadomości potrzeb obrony kraju. Ale to zaledwie 16 brygad na chwilę obecną. Powinniśmy osiągnąć poziom edukacyjny dla większości społeczeństwa. I znów dajmy przykład Szwajcarii: wiedza historyczna to raz, duma ze swojego narodu, kraju (Ojczyzny) wypracowana przez pokolenia, świadomość odpowiedzialności obywatelskiej. To są cele przed nami stojące. Już tutaj widać że poprzednia władza rzucała tym celom same przysłowiowe „kłody pod nogi”. Naśmiewanie się z etosu patriotycznego, ograniczanie lekcji historii, niszczenie infrastruktury po wojsku (schrony, strzelnice, jednostki wojskowe) rozformowywanie związków taktycznych, pozbawianie garnizonów składów amunicji i wiele innych działań na szkodę dla obronności Państwa. Dyskusja powinna iść w kierunku modelu szwajcarskiego gdyż on jest nam najbliższy. Aby to mogło nastąpić niezbędne są zmiany w ustawodawstwie. Obowiązek budowy strzelnicy w każdej gminie i przeprowadzanie 2-4 razy w roku obowiązkowych szkoleń strzeleckich dla wszystkich mężczyzn w wielu 18-60 lat. Chociażby najbardziej podstawowych, proponuję wersję minimum:
-30 strzałów (wszystkie z nauką obsługi) z pistoletu kal. 9mm
-30 strzałów z rewolweru .22
-30 strzałów z karabinku .22
-15 strzałów z dowolnej broni szturmowej, przerobionej na sportową (ogień pojedynczy; AR, Grot, itp) w kalibrze NATO .223
-10 strzałów ze strzelby gładkolufowej.
Finansowanie; ustawowo na poziomie gminy.
Tego typu szkolenia na broni sportowej (nawet własnej) mogą (a nawet muszą) prowadzić instruktorzy cywilni. Wojskowi absolutnie nie nadają się do tego. Ich podejście do cywila jest szkodliwe i zniechęcające potencjalnego obrońcę. Należy przebić się przez szok kulturowy, zwalczyć w szkolonym strach przed bronią, wpajany nam nie tylko za PRL-u, także w latach po 1991 roku. Ciągłe ustawiczne deprecjonowanie zagadnień obronności, także ośmieszanie działań służących budowie idei obronności, niszczenie inicjatyw, utrudnianie działań (infrastruktura, rozwój stowarzyszeń, klubów strzeleckich). Szkolony powinien móc nawiązać kontakt z instruktorem. Kiedy jest to cywil, tak jak on, jest to zdecydowanie łatwiejsze. Musimy przebić się przez warstwy ograniczeń utworzone już kulturowo, można tak powiedzieć gdy ma się do czynienia z sytuacją budowaną przez dziesiątki lat, a więc kilka pokoleń.
Ostatnia sprawa nie poruszana szczegółowo i szerzej w programie, którą chciałbym naświetlić. Mówi ona o fakcie wcześniejszego uderzenia w obronność kraju na poziomie władzy. Program WOT rozpoczął się już w 1997 roku od planowania przez zespół Pana Romualda Szeremietiewa. Istniał on do 2008 gdzie ostatnie jednostki, które z takim trudem udało się sformować zostały, albo rozformowane, albo przekształcone i wcielone do innych związków taktycznych. Od 2015 roku Pan były wice minister Romuald Szeremietiew prowadzi aktywną działalność wspierającą ruchy mające na celu rozbudowę WOT i nagłaśnianie informacji o obronności kraju. Pisałem o konferencjach na blogu, także o konferencji której byłem pomysłodawcą w Poznaniu w 2017 roku z udziałem Pana Szeremietiewa i posłanki Anny Siarkowskiej.
Więcej o działaniach z lat 1997-2008 na blogu Pana Szeremietiewa:
Postawa obywatelska, społeczna odpowiedzialność wobec współrodaków, wspieranie swojej Ojczyzny, dla obrony swojego miejsca zamieszkania, Rodziny. Determinacja z tego wynikająca czyni takiego partyzanta, WOT-owca wojownikiem o wiele bardziej efektywnym niż żołnierz z poboru.
Szwajcaria potrafi zmobilizować 500 tysięcy żołnierzy w ciągu 48 godzin, i w ciągu następnych 400 tysięcy swojej „cywilnej” formacji obronnej. Cywilna w cudzysłowie, ponieważ to jest formacja składająca się z wieloletnich żołnierzy ze służby czynnej szkolącej się na strzelnicach 24 razy w roku – obowiązkowe.
Zapraszam do odsłuchania audycji „W środku dnia” o obronności w Polsce, Szwajcarii, o wojnie i jak to wpływa na naszą obronność.
Poniżej materiał o niedopuszczalnym zachowaniu burmistrza Stęszewa. Wstrzymywaniu budowy strzelnicy – pod wieloma pretekstami. Dmuchanymi? Sztucznymi? Aby tylko były?
Mówię jako drugi gość (około 8:16) o dostępie do broni, szkoleniach i potrzebie szerszego uruchomienia takich szkoleń. Link do programu „Witaj Wielkopolsko” z 18go marca:
Dlaczego zmagania? Trochę prowokacyjna teza z uwagi na sporą różnorodność zaproszonych na strzelnicę. Byli tacy, którzy dopiero szlifują swoje strzeleckie umiejętności, byli goście, goście honorowi (Poseł Bartłomiej Wróblewski wraz z Żoną w dniu swoich urodzin), rodziny członków. W końcu też i dzieci nasze (strzelców), aby oddychały atmosferą strzelecką :-). Spotkaliśmy się ciesząc się wspólną obecnością i faktem że propagujemy strzelectwo sportowe, sport pro-obronny.
Mnie niestety nie było; uziemiony byłem tzw kwarantanną, bezsensem, gdy ponad milion obcokrajowców (nieprzebadanych pod kątem covid19) zostało rozwiezionych po całej Polsce. Czy to ma sens? Utrzymywanie obostrzeń?
W każdym razie właśnie dlatego nie byliśmy całą rodziną (moja żona Beata, bardzo żałowała, sama strzela od lat, jest aktywną zawodniczką sportową i prowadzącą strzelanie). Mam nadzieję że na następnym naszym spotkaniu będziemy w komplecie.
Z doniesień wiem, że nasz gość specjalny był bardzo zadowolony. Liczymy Bartłomieju na twoje aktywne wsparcie w sejmie dla naszych postulatów, które Tobie przekazaliśmy.
Wszystkiego dobrego w walce o silną, umiejącą się obronić swoimi siłami, Ojczyznę.
Ostatnie foto; monitor wskazujący efekty na tarczy kolegi Rafała, który niedawno się zapisał do Proporca i jak widać nieźle rokuje :-)
Poniżej niezwykle cenna wypowiedź dotycząca potrzeby szerokiego propagowania strzelectwa, w tym: strzelectwa pro-obronnego i sportowego:
Właśnie powszechna zdolność do obrony to największa siła i szansa narodu miłującego pokój. Jeżeli ktoś twierdzi, że wystarczy mała ale silna zawodowa armia, a od ogółu narodu nie ma się oczekiwać co do zdolności obronnych – to taki ktoś mentalnie został w sztuce wojennej średniowiecza. Fakt, dzisiaj starcia są rozstrzygane w wybranych miejscach, ale to nie znaczy, że wokół tych miejsc się nic nie dzieje. Wokół tych miejsc toczy się życie (mniej lub bardziej normalne), ale przede wszystkim są realizowane czynności i działania na rzecz wojsk (tych zawodowych, doskonale uzbrojonych, super wyszkolonych), by mogły one w tych właśnie wybranych miejscach osiągnąć swój cel, czyli wygrać. Ale z tego zdaje sobie sprawę przeciwnik i stara się oddziaływać na to szeroko rozumiane otoczenie. Może to robić przy użyciu lotnictwa i rakiet, ale wtedy ryzykuje wystrzelanie rakiet do obiektów bez wartości. Musi więc mieć rozpoznanie. Ale z rozpoznaniem to jest tak, że technika nie wszystko załatwia (satelity, samoloty, SIGINT, ELINT itd.). Niestety jest tak, że do danego obiektu często musi podejść zwiadowca i potwierdzić wcześniejsze ustalenia z innych źródeł. I w związku z tym widzimy w strukturach rosyjskich tak wiele jednostek SpecNaz. A siły specjalne, doskonale wyszkolone mają swoje ograniczenia. Takim ograniczeniem często paraliżującym wysiłki rozpoznawcze jest nasycenie terenu różnego rodzaju formacjami pomocniczymi, których zadaniem jest wykrywanie grup rozpoznawczych (GR). W przypadku wykrycia GR zaczyna się obława, do której muszą być zaangażowane duże siły. Wojska operacyjne się do tego nie nadają, bo są w tym czasie w innym miejscu i robią coś zupełnie innego. Natomiast w takich działaniach doskonale się sprawdzają wspomniane formacje pomocnicze. Kto nie wierzy, niech poczyta lub posłucha o obecnych działaniach rosyjskich sił specjalnych na Ukrainie. W czym tkwi siła tych formacji pomocniczych? W znajomości terenu oraz w motywacji – gdyż działają w pobliżu własnych domostw i czują namacalnie, że bronią swoich bliskich. Mają świadomość, że jak się słabo postarają, to nieprzyjaciel osiągnie sukces, a zapłacą za to najwyższą cenę najbliżsi – żony, siostry, dzieci, rodzice…I do takich działań te formacje pomocnicze nie muszą mieć potężnego i nowoczesnego uzbrojenia, nie muszą być szczególnie mocno wyszkolone. Wystarczy, że mają broń strzelecką i umieją nieźle z niej strzelać. A powszechny dostęp do broni daje to, że wielu obywateli ma prywatną broń (z której regularnie odbywa treningi strzeleckie) i umie z tej broni robić użytek (często zawodowcy byliby zawstydzeni, gdyby tak porównać).Jak ktoś nadal nie daje wiary w słuszność tych twierdzeń, niech zobaczy co się dzieje na Ukrainie. Rząd ukraiński wydał decyzję o zobowiązaniu wszystkich posiadaczy broni prywatnej, którzy nie zostali wcieleni do wojska, by stworzyli takie właśnie formacje pomocnicze pilnujące porządku na zapleczu. Że jak? Że od tego jest policja? Oj naiwności bezgraniczna… A ile jest tej policji i czy jest w stanie obstawić wszystkie potencjalne miejsca, gdzie może się pojawić SpecNaz. Albo inny przykład – niedawno przez USA przetoczyła się fala zamieszek. W miejscach gdzie lokalna społeczność była rozbrojona i liczono tylko na policję – zniszczenia wyglądają jak po przejściu frontu na pełnoskalowej wojnie. Tam gdzie obywatele byli uzbrojeni, wystarczyło, że sformowali grupy w sile od drużyny do plutonu, przy każdej takiej grupie był policjant i okazało się, że do żadnych zniszczeń, podpaleń i innych dewastacji nie doszło. A na dodatek nikomu nic się nie stało – zarówno tym obrońcom, policjantom jak i śmierdzielom rabującym i dewastującym…Jeżeli to co napisałem kogoś nie przekonuje do słuszności twierdzenia o potrzebie powszechnego dostępu do broni w zdrowym społeczeństwie (mam tu na myśli zasady z II RP, a nie z PRL czy obecne – tylko nieznacznie się różniące od tych komunistycznych) – to dla takiego kogoś nie ma ratunku… żaden lekarz, znachor czy cudotwórca już nie pomoże…
Autorem tych słów jest mój wieloletni kolega pułkownik Polskich Sił Zbrojnych.
Wobec tego ze ostatnio usłyszałem od początkującego strzelca że szkoda ze nie ma strzelectwa na Olimpiadzie – wrzucam link dla niego i dla innych którym wydaje się ze strzelectwo sportowe to jakaś niżowa dyscyplina na świecie…:
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaNie wyrażam zgodyPolityka prywatności