O Kresach i ks Tadeuszu – Krzysztof

Kolega ze Stowarzyszenia podzielił się swoimi przemyśleniami na temat ostatnich wydarzeń związanych ze śmiercią ks Tadeusza.

Oto one:

„Zmarły niedawno Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski znany był między innymi ze swej nieustannej troski (a wręcz walki!) o pomięć Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów OUN-UPA na ludności wschodnich województw II RP. Motywacją do tych działań było przekonanie, że należy im się godny pochówek, że nie należy spocząć, póki ostatnia zamordowana osoba nie będzie odnaleziona.

Do tego są potrzebne decyzje polityczne, nie tylko po stronie ukraińskiej, ale i polskiej. Nie będzie powodzenia w tej sprawie, jeśli nie będzie powszechnej wiedzy o tym, co się stało na Kresach 8 dekad temu (żyją jeszcze ostatni świadkowie!). Wiedzy, która wzmocni nacisk na rząd, na ambasadorów, na opinię publiczną w Polsce i na świecie.

Wielkopolskie Stowarzyszenie Kresowe w którym od lat działam, stara się działać na rzecz pamięci i wiedzy o Ofiarach Ludobójstwa (ale także o Sprawiedliwych – Ukraińcach, którzy odważyli się ostrzegać i ratować swoich sąsiadów – Polaków, ale także Żydów, Rosjan, Czechów – o grożącym im niebezpieczeństwie ze strony OUN-UPA, często za cenę życia). W tym celu występujemy w mediach, uczestniczymy w uroczystościach rocznicowych (Poznań, Czerwonak, Zielona Góra-Łężyca, Warszawa) ale i organizujemy akcje ulotkowe w dniu rocznicy Krwawej Niedzieli – 11 lipca każdego roku – w kluczowych punktach Poznania (Rondo Kaponiera, Stary Rynek, Plac Wolności).

Każdorazowo było przygotowywanych 1000 i więcej ulotek, informowane media. Z uwagi na środek lata i umiejscowienie w Poznaniu część mieszkańców bywała zaskoczona podejmowanym tematem, była więc okazja do rozmów, cierpliwej argumentacji, która często skutkowała refleksją, dalszym zainteresowaniem.

Akcje te, które współorganizowałem w latach 2019-2021 z roku na rok spotykały się z coraz większym zrozumieniem, także wyrazami wsparcia. Przyczyniło się do tego też podejmowanie tematu Wołynia, Kresów, w kulturze masowej. W 2021 r. akcja wyszła poza Poznań i miała miejsce w Ostrowie Wielkopolskim. Tam też nawiązano parę ciekawych kontaktów kresowych.

Można powiedzieć, że temat Ludobójstwa, Kresów stał się na powrót elementem zbiorowej świadomości Polaków, z których znaczna część (mówi się nawet o 9 milionach) ma kresowe korzenie.

Teraz do nas, do naszego pokolenia należy przedłużenie tej pamięci i dążenie do godnego pochówku Ofiar – podjęcie dziedzictwa, które zostawił – przekazał nam – Śp. Ks. Tadeusz.

Ważna informacja:

W niedzielę 17.03.2024 r. w Kościele pw. NMP z La Salette (ul. Ścinawska 49a, Junikowo) o godz. 21:00 będzie odprawiona Msza Święta za duszę Śp. Ks. T. Isakowicza-Zaleskiego z intencji Wielkopolskiego Stowarzyszenia Kresowego. Zapraszamy do uczestnictwa!

Krzysztof Rosenkiewicz”

(Radny Miasta Poznania)

Krzysztof też wysłał mi swoje krótkie bio, dla tych którzy by go przez powyższy tekst pierwszy raz poznali. Ja znam się z nim kilkanaście lat, jesteśmy w ruchu Światło Życie, ale też byliśmy długie lata sąsiadami… Krzysztof ma pochodzenie kresowe. Poniżej kilka słów o Krzysiu napisanych przez niego samego:

Krzysztof Rosenkiewicz

mąż, ojciec, mikroprzedsiębiorca, Radny M. Poznania z Grunwaldu,

członek Wielkopolskiego Stowarzyszenia Kresowego – od 2018 r.

Tematy, którymi zajmuje się Stowarzyszenie, są dla mnie bardzo ważne,

nie tylko przez moje pochodzenie (o czym może świadczyć nazwisko),

ale przez rolę Kresów i Kresowian w historii i teraźniejszości Polski.

Tradycja, kultura, bezpieczeństwo i obronność, relacje międzynarodowe, w tym sąsiedztwo z Ukrainą

– to sprawy, które będą decydować o naszej przyszłości.

Jesteśmy z Żoną członkami Domowego Kościoła, gałęzi rodzinnej Ruchu Światło-Życie, czyli popularnej Oazy. Warto wspomnieć, że w Oazie zaczynał swoją formację Śp. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

W ramach działalności publicznej w Poznaniu podejmuję też tematy związane z rewolucją kulturową,

oświatą, prawami rodziców, ale także infrastrukturą i transportem.

Czasem trzeba iść mocno pod prąd, ale mam pewien dorobek w tych dziedzinach!

Zapraszam do kontaktu: krzysztof_rosenkiewicz@um.poznan.pl, +697 348 541,

https://www.facebook.com/Radny.in.spe/

Kilka fotek z różnych akcji podczas 11 lipca podejmowanych razem z Krzysiem.

Śp Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Myślałem że jakoś pójdzie po powrocie z pogrzebu mojego mentora i Przyjaciela coś napisać, prawdę mówiąc jednak nie jest to łatwe, chciałoby się zbyt wiele wspomnieć a jednocześnie żal że tych setek fotografii ze spotkań nie ma więcej – i nieliczne gdy gościliśmy Tadeusza u nas w domu, wiadomo, aby nie zakłócać prywatności spotkań nie chciałem rejestrować tej wspaniałej obecności. Może trzeba było? Ciągle czuję niedosyt materiałów po przeglądnięciu archiwów domowych. Jest tego i tak sporo i postaram się wybrać chociażby po jednej fotografii z każdego spotkania i zamieścić w takim albumie wspomnieniowym. Tak trochę dla siebie żeby sobie to wszystko na nowo przypomnieć. Miłość do Kresów Wschodnich, z których wywodzi się rodzina od strony matki mojej żony, a moje nazwisko „Szelągowski” pierwszy raz pojawiło się na Wołyniu – jak donosił mi mój imiennik i „nazwistnik” tak to chyba trzeba ująć gdy dotarł do jego Taty inny Szelągowski z Warszawy badający genologię nazwiska. Bolesna walka o Prawdę dotycząca zbrodni Ludobójstwa na narodzie polskim dokonana przez członków narodu ukraińskiego – bratniego dodam, aż do tych złych czasów nacjonalizmu i nazizmu, Doncowa, Bandery, Szuchewycza i innych zwyrodnialców budujących nienawiść w ludzkich umysłach do drugiego człowieka, tylko dlatego że był innej narodowości… Połączyła nas także dbałość o osoby niepełnosprawne intelektualnie. Kwestowałem i do tej pory namawiam na wpłaty na Fundację Brata Alberta. Wiem że warto. Nie raz byłem w Radwanowicach, w Krakowie na Albertianach, poznałem wychowanków, ale przede wszystkim znałem Twórcę idei, współzałożyciela Fundacji: Tadeusza. On żył tym dziełem. Wszystko poświęcił dla Fundacji. Sam nic nie miał. Wszystko było własnością Fundacji – on sam też. Każdą złotówkę zdobytą, wyżebraną i zarobioną przeznaczał na Fundację. Obecnie 38 domów opieki dziennej (WTZ), 4 domy opieki stałej, 1200 podopiecznych i 500 pracowników to Jego dzieło. Chciałbym aby przetrwało do końca świata. TO jest prawdziwe dzieło miłosierdzia nad drugim człowiekiem i miłości do niego.

Dziś tyle poza linkiem do audycji radiowej – wspomnienia, nagranej dwa dni po śmierci Tadeusza w której bierze też udział moja córka Emilia. Też daje piękne świadectwo tego jak zapamiętała księdza. Żałuję że tak rzadko ją zabierałem do Radwanowic i do Krakowa na Albertiany. Może jeszcze ze 2-3 fotki…

https://radiopoznan.fm/audycja/arsenal-kultury/arsenal-kultury-11-01-2024

Dodam jeszcze link do krótkiego wywiadu w dzień śmierci Tadeusza gdzie wspominałem go przed mikrofonem Radia Poznań w obecności Łukasza Kaźmierczaka:

https://radiopoznan.fm/informacje/wielkopolskie-popoludnie/ksiadz-isakowicz-poswiecil-zycie-przede-wszystkim-niepelnosprawnym

Na blogu znajdziecie inne wpisy ze spotkań z Tadeuszem:

https://bezprzesady.com/?s=isakowicz

Zachęcam też do wspierania Fundacji Brata Alberta przez 1,5 % datek z PIT, wszelkie dobrowolne wpłaty, a także poprzez zakup książek Jego Autorstwa na stronie fundacji, wszystkie prawa autorskie są własnością Fundacji i dochód jest przeznaczony na cele Fundacji Brata Alberta.

Albertiana 2015

Radwanowice wręczenie nagrody Stanisława Hr Pruszyńskiego – grudzień 2013.

Spotkanie w Łężycy w 2021 roku Ks Tadeusz z moją żoną, tak półprywatnie… zapewne po opowiedzeniu jakiegoś dowcipu przez Tadeusza.

Do Łężycy przyjeżdżam od 2010 roku, dowiedziałem się o tym miejscu w Warszawie na konferencji kresowej, ksiądz mi opowiedział o zapoczątkowanych tam obchodach i poznał z Profesorem Leszkiem Jazownikiem przedstawiając go wtedy jako bardzo zaangażowanego w sprawy kresowe człowieka i serdecznie mi go polecając.

Taka znacząca fotka 70-ta rocznica; – marsz w 2013 roku (razem z księdzem byliśmy w Ogólnopolskim Komitecie Organizacyjnym Obchodów) i koszulka mojego pomysłu upamiętniająca datę. Od tego czasu co roku produkowałem jakąś ilość koszulek w zależności od środków dla upamiętnienia rocznicy. Właśnie wręczyłem księdzu Tadeuszowi na Placu Zamkowym jedną z nich.

Warto dodać że z racji pochodzenia Tadeusza i wspólnych działań poświęconych pamięci pomordowanych zaangażowałem się też w propagowanie prawdy o Ludobójstwie na Ormianach dokonanym przez Turków podczas I Wojny Światowej. To pochodzenie Tadeusza też mnie bardzo zainteresowało i wiele przez te lata dowiedziałem się o tym pięknym narodzie a także poznałem wielu Ormian.

Zapraszam do odsłuchania gawędy księdza Tadeusza o jego korzeniach ormiańskich:

I jeszcze krótki program TVP Kraków o księdzu i Ormianach:

Tadeusz w swoim gabinecie – miejscu pracy i powstawania Jego książek.

Razem w Radwanowicach…

Co to jest demokracja bezpośrednia?

Zdarzyło się mi ostatnio dość często rozmawiać o tym terminie. W większości był on niezrozumiany przez moich interlokutorów.

Przypomnijmy definicję:

„Demokracja bezpośrednia (z greckiego demos = lud oraz kratos = władza, czyli bezpośrednie rządy ludu) – system polityczny, w którym decyzje podejmuje się przez głosowanie ludowe (plebiscyt, referendum), w którym wziąć udział mogą wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania.”

Sposób sprawowania władzy, w którym decyzje podejmowane są bezpośrednio przez ogół wyborców bez pośrednictwa jakichkolwiek organów państwowych.

Dla bardziej zainteresowanych link: https://prawo.uni.wroc.pl/sites/default/files/students-resources/PK%20%20Prezentacja%20Demokracja%20bezpośrednia.pdf

Krótki cytat jak można wywołać referendum:

Może zostać zarządzone przez:

  1. Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej
    połowy ustawowej liczby posłów lub Prezydent Rzeczypospolitej za
    zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w
    obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. (forma
    uchwały, z własnej inicjatywy lub na wniosek senatu, rady ministrów
    lub grupy co najmniej 500 tys. obywateli).
  2. Prezydenta Rzeczypospolitej za zgodą Senatu wyrażoną
    bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy
    ustawowej liczby senatorów.(w formie postanowienia)
  3. Referendum zarządzone przez Sejm z inicjatywy obywateli, nie
    może dotyczyć problematyki wydatków i dochodów, obronności
    państwa amnestii

Od lat chciałbym, aby to właśnie naród wyrażał swoje zdanie i opinię na temat tego co ma się dziać w państwie. Wcześniej szanse był na to znikome. Zbieranie nawet pół miliona czy miliona podpisów pod petycją z przed lat w pewnej bardzo drażliwej sprawie dotyczącej pójścia dzieci o rok wcześniej do szkół – odbiło się absolutnie bez echa u [wtedy] rządzących. Nie podjęli wyzwania narodu i nie zarządzili referendum. („…w listopadzie ub. roku Sejm odrzucił obywatelski wniosek stowarzyszenia o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego. Pod tym wnioskiem podpisało się prawie milion osób. Debata nad nim pokazała, że spośród pięciu pytań, jakie autorzy wniosku chcieli zadać obywatelom, najważniejsze dotyczyło właśnie zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków….” link: https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/842477,podpisy-ws-szesciolatkow-zlozone-w-sejmie.html)

Z kolei zarządzone referendum w sprawie okręgów jednomandatowych zostało przez praktycznie wszystkie siły polityczne w kraju zmarginalizowane poprzez skuteczne ataki polityczne. Udział wzięło 8% uprawnionych.

Wczoraj znów mieliśmy szansę jako naród wyrazić swój pogląd, swoją wolę – bez jakichkolwiek analiz przynależności partyjnych (spróbujmy abstrahować od tych podziałów). Partia rządząca zgodziła się na referendum. Pytania zostały sformułowane w oparciu o podnoszone społecznie problemy – także przez opozycję. Okazało się, że pytania nie odpowiadają oczekiwaniom, pytanie kogo: – społeczeństwa? A może opozycji?

Osobiście uważam że pytania jakie by nie były ułożone przez partię rządzącą – byłyby odrzucone przez opozycję właśnie z tego względu że układała je ich przeciwniczka polityczna. Dlatego proponowałem wielu moim dyskutantom nie koncentrować się na samej treści pytań, czy też ich wartości logicznej – mówiłem o niepowtarzalnej możliwości doprowadzenia do tego, że referendum w końcu w tym kraju stałoby się faktem. I jakakolwiek partia rządząca musiałaby się liczyć z wolą narodu. Niestety, emocje i manipulacje, które nie koncentrowały się na logice – bardziej na jej braku (w pytaniach – ja czegoś takiego nie dostrzegłem, był to pytania poruszające problemy poruszane w przestrzeni publicznej od lat) – jak próbowała udowodnić opozycja, doprowadziły do tego że społeczeństwo w ogromnej większości nie zrozumiało swojej szansy. Bezpośredniego wpływu na wybranych przez nich samych – rządzących. Oznajmienia swojej woli. Gdyby w końcu referendum przekroczyłoby 50% w tym kraju, można by było powiedzieć że: naród wyraził swoją wolę.

Niestety naród wolał ulec propagandzie, która uderzyła w podstawę demokracji bezpośredniej – samostanowienie narodu. Pod pretekstem stronniczości pytań, prostoty, „głupoty” nawet (jak niektórzy mówili – co mnie osobiście zaskakiwało, odniosę się do tego poniżej), emocje doprowadziły do upadku referendum, czyli możliwości wskazania że jednak ten naród w taki czy inny sposób chce decydować o sobie. Wygrały za i przeciw – tej czy innej opcji politycznej, a naród zapomniał że przecież sam wybrał te opcje. Mimo moich sugestii, że kwestie wyboru politycznego są daleko poniżej tego problemu, większość wiązała ściśle swoje wybory polityczne z udziałem w wydarzeniu demokratycznym – gdzie stawaliby się podmiotem wydawania określonych decyzji politycznych dla rządu. Faktycznym decydentem.

Jednak nie dorośliśmy do poziomu decydowania o sobie. Ręce zacierają tylko ci, którym zależało, aby naród w kwestiach: trafnie czy mniej trafnie – wyrażonych w pytaniach referendalnych nie wypowiedział się wiążąco.

A teraz zastanówmy się chociażby nad jednym z pytań. Pytanie dotyczące alokacji uchodźców. Dlaczego akurat to? Ponieważ 4 lata temu znakomita większość osób z którymi rozmawiałem głosowała na partię rządzącą właśnie dlatego aby nie dopuścić do alokacji, której wielkim „miłośnikiem” była opozycja – ulegając naciskom rządu unijnego i stojącym za tym rządem innych sił. Cóż się stało że osoby te przestały chcieć nie wpuszczać uchodźców z alokacji do Polski?

Otrzymywałem np takie odpowiedzi: Afera wizowa. TO miałoby być wyjaśnienie dla nie zagłosowania w referendum. Ponieważ partia rządząca jakoś wpuszczała uchodźców fałszując wizy. Przepraszam: partia rządząca? Czy urzędnicy? A jeżeli urzędnicy robili to bez porozumienia z górą (co jest chyba oczywiste) to trzeba by ustalić, czy byli członkami partii rządzącej czy może wręcz przeciwnie? A może byli w ogóle bezpartyjni i robili to z tzw. niskich pobudek? Ile takich afer miało miejsce wcześniej – za poprzednich władz? Czy fakt naruszania prawa przez osoby które chciały osiągnąć korzyści materialne – ma jakiklwiek związek z ogólnym założeniem, że ktoś jednak nie zgadza się na alokowanie bliżej nie znanych „uchodźców” do Polski, którzy jak przecież wiemy stanowią poważny problem dla krajów zachodnich. Czy to jest argument? Afera wizowa? Ile z tych osób, które tym sposobem zdobyły wizy do Polski było przestępcami? Ile z tych osób nie posiadało środków do życia? I w końcu ile ich tak naprawdę było? Nie zauważyłem aby ktokolwiek z osób z którymi rozmawiałem zadał sobie takie pytania – nie mówiąc już o szukaniem odpowiedzi. Wg tego co ja odnalazłem – w Aferze wizowej wpuszczono około 400 nielegalnych imigrantów, którzy zapłacili za przyspieszenie otrzymania wiz do Polski (w dużej ich części). My tymczasem mówimy o tysiącach czy dziesiątkach tysięcy niezweryfikowanych imigrantów przebywających w ośrodkach dla uchodźców (nie integrujących się i oczekujących tylko zapomogi) na terenie całej Europy. Jakich imigrantów? Nie wiemy nic o nich – kim są, jakie mają prawdziwe cele…

Dodam, że podnoszono też w dyskusjach, że w ogóle ilość imigrantów zwiększyła się w Polsce. Imigranci przybywający do nas z Azji dostają wizę o pracę obwarowaną szeregiem obostrzeń i jest to wiza dość krótko terminowa. Rozmawiając z restauratorem, który na takie wizy zatrudnia kucharzy dowiedziałem się, że taki kucharz z Kazachstanu (np) – może pracować tylko w tym konkretnie określonym miejscu pracy, i po około pół roku musi wrócić do siebie, aby ponownie starać się o nową krótkoterminową wizę do pracy. Jeżeli naruszy warunki takiej wizy zostanie deportowany i szansa otrzymania jej ponownie jest w zasadzie zerowa.

Oczywiście zostaje jeszcze kwestia imigrantów z Ukrainy. Jest ich sporo. Są to faktyczni uchodźcy wojenni. Czy też bierzemy ich pod uwagę? Ile osób dostrzega obciążenia wynikające dla państwa udzielaniem dla nich pomocy? I w końcu: co z tym zrobić – brać pod uwagę w zastanawianiu się przy odpowiedzi na pytanie?

Oczywiście można by było zaproponować inne pytania. Ale czy ktokolwiek je zaproponował? Bardziej trafne, dotyczące np: Czy chcemy ponosić koszty pomocy imigrantom/uchodźcom z dowolnego kraju świata? Czy chcemy ich przyjmować?

Jakoś nie natrafiłem na jakiekolwiek propozycje innych pytań. Była tylko krytyka tych zaproponowanych. Powtarzam: będąc na miejscu opozycji krytykowałbym WSZYSTKIE jakiekolwiek pytania partii rządzącej. Z uwagi na strategię. Jeżeli takiej krytyki by nie było, oznaczałoby to że opozycja zgadza się w jakimś stopniu z pytaniami, a tym samym w sferze podświadomej z partią rządzącą.

Przyznam się szczerze, że jakiekolwiek by były pytania, sądzę że byłoby sporo ekspertów – specjalistów językowych, którzy w zależności od zadania problemu logicznie umotywowaliby „za” lub „przeciw” każdemu z takich pytań. Zawsze znajdzie się ktoś, który jest „za” czy też „przeciw” danemu problemowi czy zagadnieniu. Nie ma nigdy stuprocentowej zgodności nawet w kwestiach ostatecznych takich jak życie ludzkie i prawo do tego życia (aborcja, kara śmierci) Reszta zależy od tego ilu osobom zależy aby podważyć tą czy inną deklarację (negatyw/pozytyw) dotyczącą dyskutowanego zagadnienia. Tym bardziej będzie to dotyczyło innych spraw. Dlatego rozstrzygającą formą może być przejaw demokracji bezpośredniej – referendum. Gdzie decyduje większość. Jeżeli odbieramy sobie sami do tego prawo, oznacza to że zgadzamy się aby inni za nas decydowali. I raz jeszcze apeluję do bezemocjonalnej analizy (już przecież po fakcie) i bezstronnego rozważenia, abstrahując od treści logicznej pytań: czy powinniśmy jako naród doprowadzić w końcu do przeforsowania poprzez udział ponad 50% w referendum, aby mieć legitymację na przyszłość że jednak potrafimy się wypowiedzieć jako naród w sprawach wspólnych.

Ciekawostką jest że przed ustanowieniem pytań referendalnych, wiele osób z którymi rozmawiałem było przeciw jakimkolwiek uchodźcom, zżymało się na nadmierną pomoc finansową uchodźcom ukraińskim, „ozusowanie” ich (ustawa PO z 2014 roku – prawo do polskiej emerytury), wręczenie peseli itp, słyszałem też głosy niepokoju osób obserwujących wydarzenia z uchodźcami we Francji czy Niemczech – zabójstwa na obywatelach tych państw popełniane przez imigrantów. Czyżby emocje potrafiły tak skutecznie zaślepić racjonalną analizę dotyczącą problemu? Może warto by było rozpisać nowe referendum na temat – chociażby udziału uchodźców stacjonujących na terenie Polski (wszystkich narodowości) w przestępczości. Ciężko trafić na takie dane. Mogłyby być jednak bardzo ciekawe gdyby porównałoby się je z rodzimą przestępczością. Następnie można by było porównać przestępczość z innych krajów pod kątem udziału imigrantów. Kiedyś miałem takie informacje z pracy naukowej pewnej osoby analizującej ilość przestępców muzułmańskich odbywających kary więzienia w Anglii. Pytanie tylko jaka siła polityczna w ogóle będzie miała chęć przeprowadzić takie badanie. Ponadto referendum samo w sobie jeżeli chodzi o oddolną organizacje nie jest łatwym zadaniem. Musi być wielu wolontariuszy zajmujących się zbiórką podpisów, z reguł zawsze stoi za tym jakaś siła polityczna. A więc zawsze będzie grupa która z przyczyn czysto politycznych będzie na „nie”. Jak wiemy istnieje coś takiego w sejmie jak przymus głosowania partyjnego. I tutaj też podobnie – z tym że na luźniejszej zasadzie.

Mieliśmy szansę doprowadzić do ważności referendum – jako woli narodu. I następny rząd musiałby się odnieść do tej woli. W ostatnich latach kilka prób utworzenia referendów spaliło na panewce o czym wspominałem wyżej.

Obawiam się, że tym samym ponowne storpedowanie takiej możliwości wypowiedzenia się narodu w Referendum, co się właśnie stało – nie wyjdzie nam jako narodowi i społeczeństwu na dobre. Tracimy możliwość wyboru w sposób bezpośredni oddając decyzyjność politykom, którzy – jak czasami nam się wydaje mówią tak jak [chyba] myślimy.

Ale czy: na pewno? Kto podda się takiej refleksji brawa dla niego.

Pomocne linki:

W Szwajcarii nie ma wymogu kworum. Wystarczy, że większość głosujących będzie „za” lub „przeciw”, by referendum przyniosło rozstrzygnięcie. Kto nie głosuje, nie decyduje. :

https://www.money.pl/gospodarka/republika-referendalna-szwajcarzy-glosowali-juz-208-razy-i-traktuja-to-bardziej-niz-serio-6931495150594976a.html

Każdy ma prawo znać wszystkich Kandydatów.

Z przykrością rejestruję brak zaproszenia dla nowej siły politycznej na konferencję medialną. PJJ lista nr 7 nie została zaproszona. Jak to rozumieć?

80-ta rocznica Ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce wschodniej – Łężyca Zielona Góra.

Z wpisu na FB:

Jak co roku – już od 13 lat… jestem tuż przed 11 lipca w Łężycy – Zielona Góra. Mnóstwo kolegów, Przyjaciół znajomych – Kresowian. Wspomnienia różnych osób, których już nie ma wśród nas w tym Jerzego (https://bezprzesady.com/…/w-szczecinskim-ipn-o…) ze Szczecina. Został po Jerzym pomnik na cmentarzu szczecińskim poświęcony pomordowanym Polakom przez ukraińskich nacjonalistów z różnych organizacji… Książka Adama jakże cenna (powinna być obowiązkowo wszystkim wręczana: https://bezprzesady.com/…/wydarzenia-1930-roku-adam…) Jak ten czas zleciał… i ciągle nic. Brak Ekshumacji Ofiar Ludobójstwa. Tylko słowa słowa słowa…

Link do wpisu:

https://www.facebook.com/piotr.szelagowski.5/posts/pfbid02twdiA6ieRQ7cgF74h1wFzqD2a4T7oRBXLYqWF22pLeqFQ3r3XdjnzhVtf41SFTqDl

Może coś dodam jutro…. (jako kawaler Brązowego Krzyża Zasługi przyznanego za 17 lat starań o Prawdę)

Poniżej tablice wczoraj odsłonięte:

Nie żyje kolega Kresowiak Maciej Pawliński.

Poznałem Go przed laty na Talencie Poznańskim. Miał pochodzenie kresowe, jednak jak sam mówił dla niego temat Ludobójstwa na Kresach przekraczał umiejętności rozmowy o tym ze szczegółami. Bardzo emocjonalnie podchodził do Pamięci. Zawsze jednak mnie wspierał w tym co robiłem. Wspaniały człowiek, kolega. Kiedy mu powiedziałem o tym miejscu w Łężycy dotarł tam. Pomnik w Zielonej Górze – Łężyca. Upamiętnienie zrobiło na nim kolosalne wrażenie. Rozmawialiśmy o potrzebie Pamięci. Bolało nas razem że tak mało się robi …

Chciał potrenować strzelectwo ze mną, przymierzaliśmy się żeby dopasować jakiś termin, był tak mocno zajęty. Ciągle Warszawa-Poznań-Zielona Góra -Trzcianka; gdzie jeździł do Mamy.

Wiele moglibyśmy jeszcze razem zdziałać.

Ostatnie spotkanie, tak silnie się uścisnęliśmy, po męsku, z pełnym zrozumieniem. Aż byłem trochę zaskoczony. Jakby wiedział że to po raz ostatni? Mieliśmy wspólnie usiąść przy doskonałym wytrawnym appassimento, które uwielbiał. Już nie wzniesiemy kieliszków na tym świecie we wspólnym toaście.

Macieju będziesz zawsze w moim sercu. I w modlitwie.

Lewak – słowo.

Co znaczy słowo „Lewak”? Żeby rozwiać raz na zawsze wątpliwości wrzucam kilka linków opisujących to słowo:

Co mówi PWN – https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lewactwo;5446485.html

Dalsze rozwinięcie: https://sjp.pwn.pl/doroszewski/lewactwo;5446485.html

Wiki: https://pl.wiktionary.org/wiki/lewak

Bardziej naukowo:

http://www.poradnikjezykowy.uw.edu.pl/wydania/poradnik_jezykowy.768.2019.09.06-A.Niepytalska-Osiecka.pdf

Lewak według definicji we współczesnych słownikach języka polskiego to: ‘ktoś o skrajnie lewicowych poglądach politycznych’ [ISJP],
‘człowiek mający poglądy uznawane za skrajnie lewicowe’ [WSJP], ‘osoba,
która wyznaje skrajnie lewicowe, radykalne poglądy polityczne’ [PSWP].
Twórcy słowników uwzględniają więc radykalność, skrajność poglądów
jako główny składnik znaczenia leksykalnego. Defi nicja z odautorskim
elementem oceniającym pojawia się w SJPDor – ‘ten, kto wyznaje (czasem manifestacyjnie) poglądy skrajnie lewicowe, kto domaga się ich realizacji, nie licząc się z tym, czy pozwala na to sytuacja’.

Czasami zdarza się mi używać tego określenia. Ponieważ w latach 80-tych sam obracałem się w kręgu subkultur lewicowych (punkowych), mam dość jasny obraz osób, pewien ich przekrój, z którymi się stykałem przez szereg lat. Z przykrością też obserwowałem mocną radykalizację znajomych, którzy postali w tym nurcie. Wielu z nich ideologicznie zagłębiło się w poglądy wprost wynikające z marksistowskich idei, nawiązania do tego co w związku sowieckim było wykładnią oficjalną myśli społecznej i politycznej – oczywiście z pewnymi modyfikacjami globalistycznymi.

A dla Was kim jest lewak?

Co lepsze? Umieć czy nie umieć?

I znów podnoszę temat umiejętności posługiwania się bronią („broń” – nazwa od bronić się, obronić). W kontekście… sukcesów obronnych na Ukrainie. Bardzo dobry materiał ze strony defence24. Link umieściłem na TT z takim komentarzem:

Czy umiejętność obrony ma sens gdy atakuje nas wroga armia? Ostatnio często słyszę że nie ma. Ponieważ to zawodowcy. Przepraszam, docierają z Ukrainy takie informacje że ukraińscy obrońcy dają radę ze Specnazem – nawet. To jak to jest?

https://twitter.com/SzelagowskiP/status/1612472997981437953

I cytat z samego materiału defence24 (link do całości na moim TT) mówiący o rodzaju szkoleń tzw.BARS – jednostek rosyjskich złożonych ze szkolących się w cyklu co miesięcznym rezerwistów-ochotników, które nad podziw dają sobie bardzo dobrze radę na polu walki.

…Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni…[…] bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła” piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.”

Jak widać, osobom, które są raz w roku na szkoleniu i co miesiąc przechodzą dwu-trzy dniowe szkolenia, idzie w służbie wojennej o wiele lepiej niż pozostałym. Takim schematem rządzi się u nas WOT. Do tego jest też ochotniczy (a więc ci żołnierze są szkoleni dobrowolnie). Jakie to ma znaczenie? Morale wynika z prostej decyzji, która rodzi się w umyśle: chcę umieć bronić Rodziny, miejsca zamieszkania, Ojczyzny. TO bardzo ważna informacja. Lepiej koncentrować się na podnoszeniu poziomu morale, etyki i wiedzy historycznej, niż na siłę budować kadry, które nie są zdolne do obrony – ponieważ działają z przymusu.

Dlatego też, każda osoba, która sama z siebie się wyszkoli jest o kilka razy cenniejsza niż jakakolwiek inna. Nawet jeżeli w dalszym procesie obronnym tworzy grupę cywilnej obrony w celu ochrony najbliższej okolicy, własnych domów. Nie wolno tego zaniedbywać. Dlatego powinno zostać stworzone specjalne pozwolenie dla praworządnych, niekaranych i zdrowych na umyśle obywateli, umożliwiające im posiadanie broni i szkolenie na własną rękę.

Stepan Bandera jest teraz wodzem narodu ukraińskiego jak Adolf Hitler jest wodzem narodu niemieckiego

Uważam, że Bandera w ogóle brał przykład z Piłsudskiego– stwierdził dziennikarz TVN24, Andrzej Morozowski. Nic nowego z tymi porównaniami- tak jak rozbudowuje obecnie państwo niemieckie fuhrer Adolf Hitler dziś my, Ukraińcy, przystąpiliśmy na wyzwolonych ziemiach do odbudowy ukraińskiej państwowości. Tego dzieła dokonuje OUN pod przewodem STEPANA BANDERY- pisał w 1941 roku dziennikarz Samostijnej Ukraijny nr 3 (Stanisławów 1941 r).

Stepan Bandera jest teraz wodzem narodu ukraińskiego, tak jak Bogdan Chmienicki był wodzem narodu ukraińskiego w XVIII w., jak Adolf Hitler jest wodzem narodu niemieckiego, jak Mussolini – narodu włoskiego, jak generał Franco – narodu hiszpańskiego, jak Ataturk był wodzem narodu tureckiego itd. (…) Dziś każdy z nas musi zająć swoje miejsce w tym szeregu, gdzie go postawi życie i musi wykonywać swój obowiązek tak, jak nakazuje nasz Wódz, nasz Mojżesz, który prowadzi nas do świetlanej świątyni państwowości ukraińskiej (…)Wszyscy, kto w całej Ukrainie dziś nie z nami, ten przeciwko nam, – ten nasz wróg! (Wiktor Poliszczuk Integralny Nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu w dokumentach, Toronto 2002)

Czy porównanie Bandery, naśladowcy Adolfa Hitlera do Piłsudskiego zgodne jest z polską racją stanu? A autorów porównania bojówkarzy banderowskich do żołnierzy Armii Krajowej mamy bez liku wśród mężów stanu wszystkich opcji politycznych jak i wśród dziennikarzy telewizji rządowej.

W Dokumentach z zakresu działań struktur integralnego nacjonalizmu ukraińskiego znajdujemy cele rewolucyjnej organizacji UWO ( z której wywodzi się OUN) opisane w raporcie członka UWO Osipa Dumina dla władz niemieckich:

Osip Dumin KO 31853 Berlin, maj 1926 (Auswartige Amt,IV Oddział Polityczny nr. Rej. 06620)

Dzieje UWO w latach 1921-1923 Program i plany Wojskowej Organizacji UWO

Zadaniem UWO była nieustanna walka przeciw Polsce. Celem UWO było niszczenie polskiego panowania we wszystkich ukraińskich dzielnicach, podkopanie polskiego autorytetu państwowego, materialne i moralne niszczenie polskich organów władzy państwowej, a wreszcie zdobycie i ustanowienie własnego istnienia. (…) . Gdy z litewskiej strony przestały nadchodzić pieniądze, panowie z kierownictwa UWO zdecydowali się prosić o fundusze bolszewików, którzy dali, ale nie wiem na jakich warunkach. Starania UWO o wydostanie pieniędzy od bolszewików były prowadzone jednocześnie w kraju i w Berlinie.

W kraju odbywało się to następująco: dzisiejszy redaktor “Nowego Czasu”, Dymitr Palijiw, pojechał do Charkowa i prosił tamtejszy rząd o materialne wsparcie UWO. W Charkowie mu przyrzekli pod warunkiem, że organizacja wypowie się “bez zastrzeżeń za przyłączeniem ziem zachodnio-ukraińskich do Ukrainy Sowieckiej”. W zgodzie z kierownictwem UWO – Palijiw na to poszedł. Kierownictwo UWO utrzymywało ten układ w tajemnicy, tak że tylko niewielu członków UWO o nim wiedziało. (…)starania UWO w Berlinie były skuteczniejsze. Tu UWO wydostała od bolszewików już wspomniane 500 do 600 dolarów miesięcznie. (Osip Dumin członek UWO).

Później gdy Polacy walczyli z bolszewikami po agresji Rosji 17 września 1939 roku, Ukraińcy pod przywództwem Bandery mordowali Polaków, nie uważali ich za sojuszników w walce z Rosją.

Warto wspomnieć o roli Gdańska w działaniach UWO OUN by poznać historię a nie propagandę polityków, dziennikarzy, pisarzy próbujących zrzucać odpowiedzialności za ukraińską zbrodnię na innych jak np. Premier RP na Niemcy, ponieważ w latach 1942 – 1944 byli na tych terenach, czy usprawiedliwiać ukraińskie „genocidum atrox „ na Polakach Ormianach Żydach gnębieniem ukraińskich chłopów co czyni Zychowicz czy Leszczyński.

Dokument nr 28 Petro Mirczuk, Monachium 1968 ( Wiktor Poliszczuk Nacjonalim ukraiński w dokumentach)

….Od 1929 do 1934 roku ośrodek w Gdańsku był najważniejszym punktem operatywnym OUN w drodze do Kraju i z Kraju. W tym czasie przez Gdańsk przeszły tysiące egzemplarzy „Surmy” i innych wydań rewolucyjnych do Kraju… Transportu tych wydań dokonywał nie jakiś specjalnie do tego celu przeszkolony sztab, ale ludzie, którzy traktowali tę robotę jako swój narodowy obowiązek i nie doszukiwali się w tej gotowości szczególnego bohaterstwa … Do usług w transportowaniu literatury podziemnej stawali nawet członkowie ówczesnej Reprezentacji Parlamentarnej. Ryzykowali ci ojcowie rodzin, wiekiem i doświadczeniem poważni obywatele, postawieni wówczas na najbardziej odpowiedzialne stanowiska naszego życia społecznego i politycznego. Godzi się podkreślić, że między nimi byli też członkowie naszego stanu duchownego…W Gdańsku przez płk. J. Konowalca stworzona została referentura dla spraw Stanów Zjednoczonych, Kanady i Ameryki Południowej. Kierownicy Ukraińskiego Związku Ludowego, Strzeleckich Gromad, ówczesnego ODWU, redaktorzy “Swobody”, “Narodnej Woli”, “Naszego Kłycza” i innych czasopism: dr Skehar, inż. Kuropaś, Wasyłyszyn, Musijczuk, Zadorećkyj i legion naszych ofiarnych obywateli za oceanem będą przypominać sobie ten żywy kontakt, jaki wtedy istniał między nami … Pułkownik Konowalec, jak niegdyś Chmielnicki czy Mazepa, patrzył daleko naprzód i szukał możliwych sojuszników dla ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego. On zawsze przykładał wielką wagę do odcinka wojskowego i dlatego szczególnie forsował go. On czynił starania w zakresie umieszczenia młodych członków Organizacji w szkołach oficerskich – w holenderskiej, włoskiej, niemieckiej, litewskiej armii.

Przez Gdańsk przechodziły wszystkie pieniężne przesyłki z zagranicy do Kraju i nic było ani jednego przypadku, aby jakaś przesyłka nic dotarła na miejsce przeznaczenia. Odnoszę wrażenie, że polska policja do dziś nie zna drogi, którą myśmy do tego celu wykorzystywali. Dlatego kłamstwem jest twierdzenie … że zdobyte w czasie eksów pieniądze szły z Kraju na utrzymanie stanic zagranicą. Właśnie sprawa miała się odwrotnie. Praca OUN na terenie Gdańska zakończyła się rok po wpadce studenta Wasyla Stepana Nycza rodem z Winnik k. Lwowa. (Dokument nr 28 Petro Mirczuk, Monachium 1968).

Zamiast w interesie narodu polskiego drukować dokumenty źródłowe dla przekazania wiedzy historycznej Prezydent RP nagradza pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski redaktora Kuriera Galicyjskiego, w którym Katarzyna Łoza w artykule „11 lipca 2020 – wspólny ból Ukraińców i Polaków” pisze: Nie mam wątpliwości, że wszystkich wymienionych represji naród ukraiński doświadczył ze strony władz II RP. Musimy o tym rozmawiać. Powinniśmy za to przepraszać.

Gdyby rzecznik MSZ Łukasz Jasina zapoznał się z dokumentami źródłowymi a nie opierał się na ukraińskiej propagandzie Katarzyny Łozy nie byłby autorem kompromitujących go słów: jesteśmy sługami narodu ukraińskiego.

11 listopada w Mosinie – Bractwo.

…Oczywiście kurkowe. Tak uczciliśmy rocznicę odzyskania niepodległości. Nauka strzelania, kiełbaski. Było sporo rodzin z dziećmi i jakoś nikt nie uważał że jest to niedobry pomysł uczyć dzieci strzelać. Chyba lepiej żeby umiała i mogły się kiedyś obronić (oby nigdy!!!) niż gdyby miałyby paść ofiarą wojny.

W każdym razie historia bractw kurkowych – o czym już pisałem, właśnie wiąże się z obroną miast i mieszkańców tych miast przed Najeźdźcą ze wschodu (głównie Tatarami). Jest to też po trosze wpisane w naszą historię. Chodzi oczywiście o obronę naszych wschodnich rubieży. Jak widać ciągle aktualna sprawa.

Zapraszam za rok, a poniżej kilka fotek.