Najważniejsze miejsce w Polsce…

Dla mnie Jasna Góra. Tam bije serce Narodu, który kocham. Tam jest Miłość ponad wszystko. Tam możemy się jej uczyć.

Byliśmy rodzinną pielgrzymką wcześniej odwiedzając Kraków Przyjaciół z KD (Ruch Światło Życie) i pod Krakowem ks Tadeusza w Radwanowicach w centrum Fundacji Brata Alberta gdzie bije serce trzydziestu sześciu innych miejsc w których to człowiek i Miłość do niego są najważniejsze – ośrodków terapii zajęciowej dla naszych Braci w rozumie – mniejszych.

Miejsce gdzie ludzie czują się prawdziwie żyjącymi, gdzie są potrzebni i wręcz konieczni do szczęścia i odnalezienia wrażliwości wewnętrznej u innych, tych na zewnątrz zagonionych życiem.

Tak blisko NMP że czuć Jej promieniowanie Miłości w ludziach. Ludzie dobrzy jak chleb. Jakże piękne słowa – motto Fundacji Brata Alberta.

Święta Bożego Narodzenia i koniec roku 2021.

Chciałbym aby Miłość zapanowała na Świecie. Ale jak to zrobić? Wystarczy wsłuchać się w głos narodzonego Zbawiciela -ale też i stosować Jego metodę. Pamiętajcie o tym moi drodzy Przyjaciele.

I tylko jeszcze podpowiedź z Listu do Koryntian:

„…Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaj
e
…”

Miejmy te słowa zawsze przed oczyma. I nic więcej nie potrzeba. Tylko stosować się do nich.

Dobrego Nowego Roku dla Wszystkich.

Młodzi – ach ci młodzi…

W poniedziałek rozmawiałem z córką Przyjaciela. Nie była to taka sama rozmowa (bo nie mogła być, ale że aż tak?) jakie ja prowadziłem przed laty będąc w podobnym wieku, gdzie najczęściej z wypiekami na twarzy -słuchałem i korzystałem z doświadczenia i wiedzy ludzi ode mnie starszych. Przy okazji czegoś się ucząc. Ale ja to jakiś inny byłem… szukałem wiedzy o świecie, a starsi byli dla mnie ich naturalnym nośnikiem. Książek czytałem, dużo, mediów (typowych dla dzisiejszego dnia nie było), tylko dwa programy w TV i radio – to i jakoś się udawało nie dostać z głową od nawału zalewających umysł informacji.

Tym razem role się jakby odwróciły. Tak, to ja miałem się uczyć według niej, to ja nic nie wiem o życiu -tego się dowiedziałem. Przecież ona wie lepiej, wie bez mała wszystko. Skąd? Bo wie. Ma ten monopol. Jest na topie i kontroluje – media. Wiele kanałów informacyjnych. Do tego jest pełna tolerancji (nie tolerując jednocześnie, na przykład Pana na pasach bo za wolno przechodził). Także prawa do samostanowienia drugiej osoby, do jej bycia. Ale ona przecież jest tolerancyjna…

Kiedy, już na zakończenie podsumowałem jej niegrzeczne zachowania (brak „dzień dobry”, zamiast tego nucenie sobie piosenek pod nosem, przygłaszanie muzyki w samochodzie bez pytania, wyłączanie „na maksa” ogrzewania bez pytania – takie standardy zachowania w dzisiejszych czasach – oznaczające zapewne: „mam luza”) – że jest arogancką osobą – zbulwersowała się: jakże to tak, przecież jeszcze nikt jej tak nie nazwał. Ano w życiu (szczególnie jakoś tak na jego początku), zdarzają się takie doświadczenia, że tak powiem: pierwsze… Podczas naszej rozmowy dość często odnosiła się owa młoda osoba do spraw związanych z samobójstwem – dostrzegając łatwość jego popełnienia, w jakiś określonych i zaobserwowanych sytuacjach. Dostrzegam w tym jakąś obsesję młodych. Nie umieją się odnaleźć, nic ich nie trzyma przy życiu (lub niewiele- czasami mam wrażenie że te ekraniki komórek), do tego nie mają wartości moralnych i etycznych (chociaż wydaje się im że jakieś mają), w swojej samotności się gubią. Są bez Boga. Po prostu. Nie znają Miłości, nie próbują poznać. Nie szukają. Destrukcja? Tylko tyle dostrzegają, co im się wyświetli na ekranikach?

Z drugiej strony wygłosiła tyradę; że to oni będą budować NWO. W duchu aż się przeraziłem, pewnie Orwell i Huxley w grobach się przewrócą z wrażenia i… przyklasną, bo idą godni następcy… Przerosną wielokrotnie „mistrzów”. Więc ponawiam delikatne sugestie: zwróciłem jej uwagę na brak doświadczenia życiowego, którego nie pozyskała jeszcze zbyt wiele. No i wielce się obraziła – przecież jak mogę dostrzegać, że jest młoda (czyli, że tak powiem młodzież, żeby nie było rozmawialiśmy w obecności jej Taty) . Ona przecież wie już wszystko o życiu, a ja deprecjonuję tą wiedzę mówiąc jej, że nie ma doświadczenia, bo za mało żyje na tym świecie i za mało widziała mając CAŁE 18 lat. Arogancja? Jak to nazwiecie? Brak pokory, brak umiejętności słuchania osób, które chcą jej coś przekazać, niestety są ciut starsze. Próbował zresztą i Przyjaciel (Tata) tłumaczyć. Siedział obok. Ale nie udawało się… Pewność stawianych tez przez nią była porażająca – ale sama tylko pewność: tezy wyglądały już znacznie gorzej… Niemniej – nie dostrzegała tego. Czy młodzi tak mają? Czasami może warto się zastanowić co się mówi, a też i nie wszystko co się wyświetla na ekranikach jest prawdą. Lecą po łebkach, byle szybciej, byle krócej, byle prościej, byle dalej, a jak coś nie wyjdzie to… – samobójstwo? Taka to recepta na NWO? Oczywiście: „do widzenia” na moje lekkie i rozluźniające „cześć, pa pa” też nie było – obrażona, za to, jak mogłem nazwać ją arogantką…

Dlaczego o tym piszę? Powodów jest kilka. Najważniejszy to ostrzeżenie dla rodziców. – proces wychowywania dzieci, uczenia ich jest czymś najbardziej skomplikowanym na świecie. Strzeżcie się. I chwytajcie każdej metody, czytajcie, uczcie się, ale nie zostawiajcie dzieci samopas. Nic dobrego z tego nie wychodzi – żeby nie było: obserwacje pokazują, jak to jest -ale też (w zupełnie inny sposób) to wychowanie wymyka się z pod kontroli. Ludzie zabiegani, zapracowani, mają coraz mniej czasu na próby budowania związków między nimi a dziećmi. Jak przekazywać informacje o ważnych sprawach, autorytetach moralnych i tym podobnych kwestiach…? Zostaje im ekranik, udzielanie się… A tam brak autorytetów moralnych w całym tym zdigitalizowanym świecie mediów, a filmy rodem z Japonii gdzie „sepuku” to norma obyczajowa zawłaszczają umysły młodych.

My, rodzice w tych czasach łatwo nie mamy – czy da się uratować te dzieciaki? Z najwyższym wysiłkiem. Zamiast czytać – oglądają. Są na wszystkich możliwych forach społecznościowych i tam dorastają, uczą się od innych (od kogo???) , którzy wydają się im autorytetami – bo przecież nie właśni „starzy”. Nie wiedzą, że to ślepa uliczka. Że tamte „autorytety” zbijają swoje bliżej nie określone interesy, że owe „autorytety” nie pałają do nich miłością. Że jedynymi osobami na tym świecie, które naprawdę są zdolne do rodzicielskiej miłości, miłości bez zastrzeżeń, miłości (czasami zbyt wiele wybaczającej) – to rodzice. Nikt inny, który może próbować się oczywiście podszywać pod taką miłość – ale przecież nie jest nimi… Kiedy (przyjdzie niektórym z nich to być może dostrzec) będzie już za późno – rodzice odejdą, wtedy niektórzy z nich przejrzą na oczy, ale tylko niektórzy.

A więc: piszę to jako swoistego rodzaju ostrzeżenie do jednych i drugich. Ale bez wzajemnego (tytanicznego) wysiłku dążącego do zrozumienia – siebie nawzajem; nic się nie uda. Nie uda się poznać prawdziwej miłości, zagubimy się we wzajemnym zwalczaniu się i udawadnianiu kto ma większą rację i doświadczenie.. Młodzi przecież mają doświadczenie – braku doświadczenia. Przekuwają je w pewność że ci „starzy” to złośliwie ciągle im przypominają, dla ich pognębienia… A jakże – przecież nie inaczej. My tylko młodych gnębimy to nasze podstawowe zajęcie i czerpiemy z tego wiele korzyści nie mówiąc już o przyjemności (jakby ktoś nie wiedział to piszę wyraźnie – ironizuję). A Starsi…obecnie są chyba bardziej zagubieni niż kiedyś. I zapracowani.

I tak to się kręci. W stronę coraz większego wyobcowania, oddalenia, nie zrozumienia.

Już od pokoleń…

Święta Bożego Narodzenia 2020 (COVID-korona-wirus)

W ten bardzo trudny czas dla nas wszystkich szczególnie życzę ZDROWIA i spokoju. Opanowania i ciepła rodzinnego w domach. Przyjaciołom, znajomym, klientom, a także i tym którzy do wymienionych nie chcą się zaliczać. Gdybyśmy (każdy z nas) głębiej zastanowili się nad przekazem absolutnej i bezwzględnej Miłości -niesionym przez dziś narodzonego Zbawiciela, życie każdego z tych ludzi byłoby o wiele łatwiejsze.

Kochajmy się – tak naprawdę i do końca, jak poniżej:

Miłość

13 Gdybym mówił różnymi ludzkimi językami, a nawet językami aniołów, ale nie miałbym w sobie miłości, to nie różniłbym się od dźwięczącego gongu lub brzmiącego cymbału. Gdybym miał dar prorokowania, gdybym poznał wszelkie tajemnice i zdobył wszelką wiedzę, a do tego miał dar szczególnej wiary, która przenosi góry, to bez miłości i tak byłbym nikim. I nawet gdybym rozdał biednym cały majątek, a sam dał się żywcem spalić, to bez miłości nic bym przez to nie zyskał.

Miłość jest cierpliwa i łagodna. Nie jest zazdrosna, pełna pychy ani zarozumiała. Nie jest nieprzyzwoita, egoistyczna i drażliwa. Nie pamięta doznanych krzywd. Nie cieszy się ze zła, ale raduje się z prawdy. Miłość wszystko przetrzymuje, nigdy nie traci wiary i nadziei. Prawdziwa miłość może wiele znieść i nigdy się nie kończy! A dar prorokowania, dar mówienia językami, dar wyjątkowej wiedzy? Wszystkie one kiedyś przeminą. Bo dzięki wiedzy i proroctwom dotykamy tylko cząstki rzeczywistości. 10 Ale gdy zobaczymy ją w pełni, wtedy to, co cząstkowe, nie będzie już potrzebne. 11 Gdy byłem dzieckiem, mówiłem, myślałem i rozumowałem jak dziecko. Gdy jednak stałem się mężczyzną, odrzuciłem wszystko, co dziecinne. 12 Teraz duchową rzeczywistość widzimy niewyraźnie, jak w kiepskim lustrze. Gdy jednak nadejdzie doskonałość, ujrzymy ją twarzą w twarz. Teraz poznaję ją tylko cząstkowo, wtedy poznam ją tak, jak sam zostałem poznany przez Boga.

13 Obecnie więc trwają wiara, nadzieja i miłość—wielka trójka—ale największa z nich jest miłość.

Protesty i walki: obrona kościołów.

Co dzieje się w Poznaniu? „Dzięki” liberalnej polityce miasta zaczynają się czuć zagrożeni już zwykli obywatele, ojcowie rodzin chociażby, przedwczoraj zaatakowany mój kolega ze Stowarzyszenie Kresowego, biznesmen, ojciec czwórki dzieci pod kościołem: jak relacjonował najpierw obezwładniony gazem policyjnym przez zamaskowanych osobników (antifa), a następnie kilkakrotnie uderzony trzonkiem od siekiery, potrzebna była interwencja lekarza. Antifa kładzie już jawnie znak równości między tymi których teoretycznie zwalczała – czyli „faszystami”. To ta sama strona medalu tylko inny kolor, tam brunatny; tu czerwony. Atak na bezbronne niczego nie spodziewające się osoby pod kościołem na ul Fredry w Poznaniu pokazuje do czego prowadzi liberalna polityka włodarzy miasta. I tylko oni ponoszą odpowiedzialność za to co dzieje się na ulicach. Eskalację przemocy, a także oficjalne namawianie do udziału w protestach.

Czytaj dalej Protesty i walki: obrona kościołów.

Święty od internetu…

Z balonu, który ma się wznieść wysoko w powietrze, trzeba wyrzucić balast. Tak samo dusza – aby mogła się wznieść do Nieba, musi się uwolnić także
od drobnych ciężarów, jakimi są grzechy powszednie. Takie przemyślenia Carla na temat grzechu i spowiedzi przybliżały go do Eucharystii, a ta była
jego autostradą do nieba. Carlo był takim samym chłopcem jak wszyscy inni – można to usłyszeć od każdego, kto go znał. I na tym właśnie polegała
jego wyjątkowość. Uczestniczył w życiu swojej dzielnicy, ściskając różaniec w ręce wyruszał codziennie na swym rowerze, żeby odkrywać świat, dzielić
się z innymi wszystkim co miał i pomagać tym, którzy tego potrzebowali.
Reżyseria: Matteo Ceccarelli Rok produkcji 2016 Czas trwania: 50 minut

https://e-religijne.pl/pl/p/Moja-autostrada-do-nieba.-Carlo-Acutis-i-Eucharystia-chrzescijanski-film-na-DVD/12219