Bronimy się czy nie bronimy?

I znów polecam spojrzenie na kwestie obronności oczyma Pana wice-ministra MON (z okresu z przed PO-PIS-owskich rozgrywek) Romualda Szeremietiewa. Przez lata Pan Romuald mówił o potrzebie tworzenia Obrony Terytorialnej (której podwaliny zawiązał w 1999 roku – stopniowo zlikwidowane za rządów PO, o czym można się dowiedzieć na jego blogu). Mówił też o wiele ważniejszej kwestii; zbudowania świadomości potrzeby obrony w Polakach. Nikt nas nie obroni, jeżeli my sami nie będziemy chcieli się bronić. A nawet wtedy – jak widać po historii z września 1939, możemy nie doczekać się interwencji, które zagwarantowane na papierkach, na których spisano umowy gwarancyjne – mają mizerną wartość). Co trzeba zrobić – nie raz już pisałem u mnie na blogu.

W skrócie: zwiększyć świadomość potrzeby obronności w poszczególnych obywatelach naszego kraju. Szeroko propagować i promować sporty obronne. Zwiększyć poziom rozumienia patriotyzmu – lokalnego; a więc chęci obrony swoich własnych mieszkań, domów, siedzib, terenów, co za tym idzie swoich wsi i miast. I oczywiście; nauczyć jak się bronić – poprzez kursy, szkolenia, udostępnianie miejsc do takich szkoleń.

Na blogo-sferze niepoprawni.pl napisałem parę dni temu kilka moich przemyśleń w tym temacie. Dość frywolnie rzekłbym. Niemniej jest to raczej śmiech przez łzy.

Zachęcam do przeczytania:

https://niepoprawni.pl/blog/piotr-szelagowski/bronic-sie-czy-nie-bronic-oto-jest-pytanie

Czym jest pacyfizm?

Nie mylmy z rozbrojeniem i nieumiejętnością obrony.

ZA PWN:

pacyfizm

1. «pogląd głoszący konieczność zaprzestania i niewszczynania wojen»

2. «ruch społeczno-polityczny działający na rzecz utrzymania pokoju, potępiający wszystkie wojny bez względu na ich przyczyny i charakter»

https://sjp.pwn.pl/szukaj/pacyfizm.html

Dyskusja na temat sprzeciwu przeciw wszelkim działaniom wojennym jest w mojej opinii jednoznaczna. Wojna to najwyższe zło. Śmierć niewinnych; kobiet, dzieci, mężczyzn nie chcących podnieść ręki na innego człowieka. Wolna wola człowieka doprowadza do aberracji tego typu – nienawiści do innych ludzi, narodów, krajów. Żądań w stosunku do tychże. Od skali mikro do makro – gdzie makro: to jest wojna światowa. Dopóki człowiek naprawdę nie zrozumie miłości bezwarunkowej i przyjmie ją w swojej wolnej woli, będzie tak.

Można się zastanowić, czy chcemy się bronić fizycznie, psychicznie czy w jakikolwiek sposób przed agresorami. I tutaj znów wchodzi decyzja wynikająca z wolnej woli. Każdy ma prawo poddać się agresji drugiego i być pobity, zgwałcony, wykorzystany, zabity; lub też stawić opór: bronić się, rękoma, słowami, narzędziami służącymi do obrony. To jest jego wolna wola – jego wybór.

Nie mylmy jednak tego z pojęciem pacyfizmu. Pojęciem mówiącym o sprzeciwie przeciw wojnie. Zresztą pojęciem wykorzystywanym często przez agresorów dla osłabienia zdolności obronnych danego kraju, aby go łatwiej podbić. Tak właśnie robiło imperium sowieckie wspierając pacyfistyczne ruchy na zachodzie i w USA, a jednocześnie brojąc się i szykując do globalnego ataku według doktryny wojennej obowiązującej w obozie komunistycznym. Taki zmanipulowany, udawany duch pacyfizmu wykorzystywany w dokładnie odwrotnym celu.

Tak więc: obrona konieczna – wynikająca z wolnej woli – lub jej brak nie ma nic wspólnego z ruchem pacyfistycznym w latach 60-70-80-tych wspieranym skrycie przez imperium sowieckie dla osłabienia celu jakim były państwa zachodnie na czele z USA.

Nie mylmy pojęć.

Jak w słowach na krzyżu z cmentarza górczyńskiego w Poznaniu: „Zło dobrem Zwycięża” (ks Popiełuszko), tak my starajmy się to robić co dzień w skali mikro.

Dzieci niemieckich zbrodniarzy.

Z okresu II Wojny Światowej. Seria pokazuje sylwetki całkiem sporej ich grupy. Chciałbym jednak zaprezentować poniżej film dokumentalny na YT ukazujący syna Hansa Franka. Wstrząsnął mną, szczególnie w zderzeniu z sylwetkami innych… Powodów jest kilka, ale przede wszystkim pewien konkretny kontekst; nierozliczenie za zbrodnie. Mówi to syn zbrodniarza. Niemiec. Który kocha swój kraj. Mówi jednak wprost; jak jest. NIE MA ROZLICZENIA. Tymczasem spotykam w Polsce Polaków, którzy mówią odwrotnie. To daje mi do myślenia.

I jeszcze coś. Sama końcówka dokumentu. To co mówi Pan Niklas. Czy wywołuje to i u was dreszcz obawy na plecach? Do czasu…: „…gdy to bagno wybije […] to morze znów wszystko pochłonie…”

Odnoszę wrażenie, że to znów zaczyna się dziać, tylko niestety nie słuchamy takich ludzi jak Niklas.

Co lepsze? Umieć czy nie umieć?

I znów podnoszę temat umiejętności posługiwania się bronią („broń” – nazwa od bronić się, obronić). W kontekście… sukcesów obronnych na Ukrainie. Bardzo dobry materiał ze strony defence24. Link umieściłem na TT z takim komentarzem:

Czy umiejętność obrony ma sens gdy atakuje nas wroga armia? Ostatnio często słyszę że nie ma. Ponieważ to zawodowcy. Przepraszam, docierają z Ukrainy takie informacje że ukraińscy obrońcy dają radę ze Specnazem – nawet. To jak to jest?

https://twitter.com/SzelagowskiP/status/1612472997981437953

I cytat z samego materiału defence24 (link do całości na moim TT) mówiący o rodzaju szkoleń tzw.BARS – jednostek rosyjskich złożonych ze szkolących się w cyklu co miesięcznym rezerwistów-ochotników, które nad podziw dają sobie bardzo dobrze radę na polu walki.

…Prowadzone były raz w miesiącu przez 2-3 dni oraz dodatkowo raz do roku przez około 20 dni…[…] bataliony BARS prezentują z reguły wyższy poziom wyszkolenia i morale niż „zwykła” piechota. Wynika to zapewne z ich ochotniczego charakteru, jak i lepszej kadry dowódczej złożonej z weteranów.”

Jak widać, osobom, które są raz w roku na szkoleniu i co miesiąc przechodzą dwu-trzy dniowe szkolenia, idzie w służbie wojennej o wiele lepiej niż pozostałym. Takim schematem rządzi się u nas WOT. Do tego jest też ochotniczy (a więc ci żołnierze są szkoleni dobrowolnie). Jakie to ma znaczenie? Morale wynika z prostej decyzji, która rodzi się w umyśle: chcę umieć bronić Rodziny, miejsca zamieszkania, Ojczyzny. TO bardzo ważna informacja. Lepiej koncentrować się na podnoszeniu poziomu morale, etyki i wiedzy historycznej, niż na siłę budować kadry, które nie są zdolne do obrony – ponieważ działają z przymusu.

Dlatego też, każda osoba, która sama z siebie się wyszkoli jest o kilka razy cenniejsza niż jakakolwiek inna. Nawet jeżeli w dalszym procesie obronnym tworzy grupę cywilnej obrony w celu ochrony najbliższej okolicy, własnych domów. Nie wolno tego zaniedbywać. Dlatego powinno zostać stworzone specjalne pozwolenie dla praworządnych, niekaranych i zdrowych na umyśle obywateli, umożliwiające im posiadanie broni i szkolenie na własną rękę.

Propagacja potrzeby obronności kraju; – szkolenie społeczeństwa.

W obliczu wojny na Ukrainie, stanęliśmy przed bezpośrednim zagrożeniem zaangażowania się w konflikt militarny. Po niewczasie Polacy zaczynają dostrzegać braki w materii obronności i kraju i siebie samych – indywidualnie. Czy dostrzega to władza?

W rozmowie o tym wczoraj w Wielkopolskim Popołudniu – Radio Poznań:

Także wczoraj krótka wypowiedź dla TVP regionalnej – Teleskop (screen).

W studiu radiowym wypowiada się Pani ppor Anna Jasińska-Pawlikowska:

Czy podołamy wyzwaniu ekonomicznemu? Jak inne kraje podchodzą do tematu otwarcia się na uchodźców?

To jest problem; czy biedna Polska bez solidnej pomocy ze strony innych krajów UE udźwignie finansowo ciężar pomocy uchodźcom z terenu działań wojennych na Ukrainie? Czy nie będzie to katastrofa ekonomiczna – dla samych Polaków? Premier Wielkiej Brytanii powiedział:

 „Myślę, że to rozsądne, biorąc pod uwagę, co dzieje się na Ukrainie, aby upewnić się, że mamy pewną podstawową zdolność do sprawdzania, kto przyjeżdża”

Określił Wielką Brytanię jako : „bardzo hojny kraj”, ale kluczowym jest określenie użyte w materiale i przemawiające do wyobraźni wielu z nas:

„zachować kontrolę nad tym, kto przyjeżdża na jej terytorium”.

Z Przemyśla odbieram doniesienia o sporej ilości nie- Ukraińców którzy wykorzystali sytuację i przeszli przez granicę z Polską. Czy mogli to być ci uchodźcy przed którymi budowano mury na granicy z Białorusią?

Pojawiają się wpisy na FB i TT wskazujące na ten problem. Swoistej, delikatnie mówiąc: niefrasobliwości naszego rządu.

Pod jednym z nich dałem komentarz, oto jego fragment:

…Czy można z tym dyskutować? [wypowiedź premiera Wlk. Brytanii] Pomagać trzeba i należy ale z umiarem i zrozumieniem. Doniesienia kolegów z
Przemyśla nie są zachęcające – dostało się przez granicę z Ukrainą mnóstwo nieznanego elementu
(szpicle Federacji, uchodźcy z dalekiego wschodu, członkowie organizacji terrorystycznych?) przez brak kontrol
i ci sami przeciw którym budowano zapory na granicy z Białorusią?
To całkowity brak realizmu politycznego. I zabezpieczenia bezpieczeństwa własnego kraju. Powtarzam pomagać trzeba – ale to też trzeba umieć robić.
Nawet koleżanka z Ukrainy powiedziała: będziecie tego żałować- mając dokładnie to co napisałem powyżej na myśli.
Bardzo trudno podjąć właściwą decyzję, która zadowoli wszystkich – też pewnie chciałbym mieć drogę ucieczki gdy wkroczą tu obce wojska i nie będę już mógł bronić mojego domu – o ile przeżyję… – ale gdzie?
Trudne czasy, jeszcze trudniejsze wybory. Wkrótce wszyscy odczujemy tego skutki.”

Wydaje się że podstawowym obowiązkiem polityków danego kraju jest opieka nad swoimi rodakami, mieszkańcami tego kraju… Czy coś w tym zakresie się zmienia?

Koleżanki siostra nie dostała pracy w markecie znanej firmy owadziej na polskim rynku – ponieważ w pierwszej kolejności postanowiono zatrudnić Ukrainkę. Gdzieś pojawiają się doniesienia o problemach z lekami, z dostępem do lekarzy który i tak był kiepski. Oby nie wylano dziecka z kąpielą. Nasi rodacy są u siebie, wszyscy przejmujemy się wojną ze znienawidzonymi okupantami ze wschodu (Federacja Rosyjska=Sowieci, a pułkownik KGB zostaje pułkownikiem tej formacji do końca życia) pomagamy jak umiemy i ile możemy, ale nawet sami Ukraińcy widzą co się dzieje; dziękują i się pytają- czy dajemy radę? Czy wytrwamy? A nasz rząd nie ma pomysłu poza hurra-optymizmem i pomocą za wszelką cenę. Ludzie to widzą i zadają sobie pytanie: co będzie za kilka miesięcy? Czy dla nas wystarczy leków, świadczeń? Akurat moja znajoma Ukrainka od lat jest w Polsce, jest już Polką, jej ojciec ewakuował się niedawno przez granice i pisał – mnóstwo obcokrajowców, nie Ukraińców w pociągach do niej. Skąd oni? Mówi się że studenci z Kijowa – obcokrajowcy. Ale ilu?

Seria fotografii gdzie czarnoskórzy nie pozwalali wejść do pociągu kobiecie z dziećmi. Stanął w ich obronie mężczyzna, Ukrainiec. Krzyczał na nich jak śmią nie wpuszczać kobiet z dziećmi…

Filmik był na komunikatorze ukraińskim.

Wszyscy chcą uciekać ze strefy wojny. Pytanie czy wszyscy naprawdę są tylko uciekinierami?

Z Przemyśla od znajomych we władzach miasta doniesienie o braku kontroli tych, którzy przechodzą przez granicę. Mogą być wśród nich szpiedzy FR, terroryści, każdy. Do tego paranoja ośmieszająca rząd dotycząca restrykcji i obostrzeń covid. Tam ich nie ma. Na granicy. Ale ja w tej chwili siedzę na kwarantannie będąc zdrowym. Tam nikt się nie przejmuje, ponad milion uchodźców rozlewa się po Polsce bez żadnych zabezpieczeń anty-covidowych, które i tak są iluzoryczne. Nie lepiej znieść je całkowicie? Żeby się nie ośmieszać? Jak zrobiła to Irlandia. Gdzie przyjęto 20 tys uchodźców z Ukrainy a nie ponad milion.

Trudny czas potrzebuje mądrych, rozważnych decyzji. A nie bylejakości na szybko. I ochrony – przede wszystkim swoich własnych obywateli.

Cytat pochodzi: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Johnson-odrzuca-dalsze-zlagodzenie-wymogow-wizowych-dla-Ukraincow-8293184.html

Strategia dla Polski.

Dziś zacytuję kilka ważkich zdań, które potwierdzają, to co chcę od lat powiedzieć poprzez moje wieloletnie zaangażowanie w propagację sportów strzeleckich, nazwijmy je; pro-obronnymi. Poza oczywistymi walorami tych sportów, aspekt budowy obronności państwa, budowy rozumienia jej potrzeby wydaje się oczywisty – dla specjalistów. Niekoniecznie dla społeczeństwa, które w dużej mierze schodzi na manowce obecnego stylu życia i lewicowych nurtów społecznych.

Cytaty pochodzą z wywiadu z Edwardem Luttwak. Ekonomistą, strategiem, historykiem wojskowości. Także: byłym doradcą Prezydenta USA George’a H.W. Busha. Cały tekst ukazał się w nr 38 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze”.

Pierwszy cytat:

… Co zrobili Szwedzi po tym, gdy Rosjanie zaanektowali Krym? […] wprowadzili obowiązkową służbę wojskową…

Można zadać pytanie: dlaczego? Tym bardziej, jak tłumaczy ekspert, decyzję podejmował najbardziej lewicowy w historii rząd Szwecji. Nie wydał przy tym żadnych oświadczeń, a jedynie na godzinę zastanawiał się (dyskusja) podczas procedowania obowiązku w parlamencie nad: długością trwania służby wojskowej.

Odpowiedź na moje pytanie wydaje się oczywista; ekspert z USA dostrzegł zagrożenie.

Inny cytat pobudzający do silnych refleksji i zahaczający już bezpośrednio o problematykę polskiej obronności:

„Zamiast tego Polska powinna rozwijać system obrony narodowej”

Celowo wyeksponowałem dokładnie to zdanie. Część wypowiedzi poprzedzającej owo zdanie, mówiła o całkowitym bezsensie budowy fregat, kupna śmigłowców bojowych czy samolotów typu F35. I innych widocznych, aczkolwiek wcale niekoniecznie skutecznych elementów wyposażenia armii i obronności kraju. Nasuwa się mi bolesne spostrzeżenie z okresu dwudziestolecia międzywojennego gdzie budowaliśmy niszczyciele, które uciekły do Anglii (wg założonego planu, który przewidywał że i tak okręty te nie będą w stanie skutecznie walczyć na Bałtyku), samoloty bombowe, które nie miały odpowiednich lotnisk do tego żeby wystartować z pełnym ładunkiem bomb i inne działania, które nie był zbyt logiczne mimo przewidywań zawartych w książce Sikorskiego „przyszła Wojna”. Pisał ją jednak wróg obozu sanacyjnego, dlatego nie można była jej brać pod uwagę. Z grubsza w największym skrócie jak powinien wyglądać sposób obrony Rzeczpospolitej wtedy? Abstrahując od właściwego i konsekwentnego zbudowania umów sojuszniczych, pieniądze należałoby przeznaczyć w lotnictwie np: na myśliwce chroniące przestrzeń powietrzną przed atakami, samoloty tzw liniowe łączące elementy wsparcia pola walki i rozpoznania (samolotów typowo szturmowych i bombardujących jeszcze wtedy nie było), w jak największej ilości, rozbudowę sieci lotnisk polowych, aby nie można było za szybko zniszczyć tego lotnictwa z powietrza. Jak najlepsze wyposażenie żołnierzy w broń strzelecką przeorganizowanie standardowych dywizji piechoty w dywizje zmotoryzowane nasycone już od poziomu drużyny w broń maszynową i stworzenie jak największej ilości szybkich lekkich dywizji pancernych z dużą ilością czołgów lekkich wsparcia piechoty i takich, które zdolne byłyby niszczyć czołgi przeciwnika. Może tak powinno to wtedy wyglądać. Dlaczego o tym pisze w kontekście obecnej sytuacji powołując się na cytat Pana Luttwag? Ponieważ chcę podkreślić wspomniany już wyżej błąd jaki popełniamy wydając pieniądze na modernizację armii, która nic nie da. Czego może bać się agresor ze wschodu? Zwartej odpowiedzi całego społeczeństwa na atak, zwartej skoordynowanej i jednomyślnej. Popartej wyszkoleniem i właściwym indywidualnym uzbrojeniem. Tym o czym mówił w 1999 roku wtedy wiceminister MON Romuald Szeremietiew: Obrona Terytorialna. Plan zaczął rozwijać jednak politycy PO go zamknęli po kilku latach. Został niedawno wznowiony. Należy jednak pamiętać że od 1999 roku byłby już wdrażany i funkcjonowałby 22 lata. Winę za to że tak nie jest ponoszą politycy PO. Bylibyśmy 22 lata „do przodu” w temacie obrony narodowej, można by tak rzec.

W materiale dalej padają przykłady. Przykład fiński jest szczególnie znamienny. I tu kolej na kolejny króciutki cytat:

„…Właściwie wszyscy mają broń, przynajmniej nóż. Po co? Nie po to, żeby bronić granicy, lecz po to, by zabijać Rosjan…”

Mowa tutaj o Finach. Finowie zmienili swoje prawo tak, że każda organizacja zajmująca się czymkolwiek związanym z bronią strzelecką staje się rezerwą wojskową. Oficjalnie 650 tysięcy Finów to rezerwa armii. Do tego absolutnie każdy przechodzi szkolenie wojskowe. Pół roczne. Osobiście uważam że nie jesteśmy jeszcze do tego gotowi, głównie poprzez głęboko zakorzenione w społeczeństwie negatywne uwarunkowania dotyczące broni strzeleckiej tkwiące nadal od czasu zakończenia 40 letniej okupacji sowieckiej. Opieram to na moich licznych rozmowach z rodakami. To ile zostało nawet młodym ludziom nie pamiętającym reżimu czerwonych polskich komunistów w PRL, przekazane w mentalności chociażby rodziców, kulturze społecznej na ten temat – przeraża. Sowieci bardzo o to się postarali. Wiedzą czym grożą polskie siły partyzanckie. Wiedzą też, że nie mają metody na walkę z takimi oddziałami; z partyzantką na poziomie całego społeczeństwa, więc wszelkimi środkami starają się „zniechęcić” nasze społeczeństwo – być może: poprzez nadal zakotwiczonych tu swoich „agentów wpływu”. Zniechęcają nas do rozbudowy obrony narodowej. Wielu też jest tzw „pożytecznych idiotów” mówiących o bezcelowości szkoleń w kontekście konfrontacji z bronią nuklearną. To jest widowiskowa i spektakularna teoria, jednakże pozbawiona wszelkiego realizmu. Czy faktycznie tak się dzieje, że państwa posiadające na wyposażeniu swoich armii broń atomową rezygnują ze szkoleń strzeleckich? Broń atomowa to ostateczność, straszak swoistego rodzaju służący do osiągania celów politycznych. Faktycznie, kiedy zostanie użyty, wtedy niewielu na świecie będzie miało cokolwiek do powiedzenia. Co jednak ma to wspólnego z próbą odbudowania imperium przez Putina? Jak widzimy na Ukrainie właśnie opór społeczeństwa daje największą siłę stopującą armię Federacji Rosyjskiej. Jak długo to będzie się działo zależy od wielu czynników. Chociażby od tego, czy napadający zdecydują się użyć wszystkich sił. Wtedy jednak pojawi się wiele czynników destabilizujących, również wewnętrznych. Czy stać Putina na taką decyzję? Gdzie zapędzi go zwykła ludzka zależność od sukcesu? Którego już teraz jak widać – nie osiągnie łatwym i tanim kosztem, jak się to wydawało na początku. W tej chwili armia FR jest mało zorganizowane, źle poprowadziła ofensywę, poborowi często z różnych stron Rosji (widziałem ukraińskie filmiki z przesłuchań jeńców z obwodu irkuckiego), nie chcą walczyć i ginąć, są młodzi i zdezorientowani. Jednakże stopniowa eskalacja konfliktu doprowadzi do jego samo-napędzenia. Coraz większa ilość ofiar ze strony żołnierzy rosyjskich będzie powodowała utwardzenie ich stanowiska, postaw i zachowania, a nawet chęć indywidualnej zemsty za swoich kolegów może zacząć dominować. Może to grozić usztywnieniem stanowiska i poglądu na wojnę (za wojną) części rosyjskiego społeczeństwa. Dlatego może dobrym rozwiązaniem byłoby oddanie zdemoralizowanych jeńców np któremuś z państw europejskich i nagłośnienie wywiadów z nimi, że wielu z nich żyje i nie chciało walczyć. Te informacje, o ile dotrą do rodzin w FR, mogą znacząco zmienić odbiór konfliktu w Rosji. Wydaje się że taka metoda walki z zakusami Putina za pomocą podburzenia przeciw nim jego własnego społeczeństwa ma spore szanse odniesienia sukcesu.

Wracając raz jeszcze do bardzo ciekawego wywiadu, którego małe fragmenty zacytowałem w moim wpisie, a który polecam wszystkim interesującym się zagadnieniem. Poruszony jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt i to mocno wprost:

„… O jakich zobowiązaniach sojuszniczych pan mówi? Nikt nie zamierza bronić Polski…”

Tak to jest główny problem. Chcemy wierzyć że traktaty sojusznicze nas obronią, a my spokojnie będziemy sobie jeść pizzę w knajpie, gdy żołnierze NATO staną w obronie Polski. Ale; co podpowiada nam historia (w końcu jak się wydaje po to właśnie ta nauka istnieje; aby móc odwoływać się do przeszłości i wyciągać z niej wnioski…)?

Że tak się nie stanie. Patrząc na rok 1939, gdy w Anglii pierwszego września ważniejsze były rozgrywki Wimbledonu niż…wojna w Polsce. I tak też się właśnie stało. Wojna nie okazała się sprawą najważniejszą wtedy, gdy jeszcze można było ją; być może – w miarę szybko zakończyć. Zresztą i Anglia i Francja nie były przygotowane materiałowo i mentalnie do wojny, do ataku na Niemcy w 1939 roku. Nie wiem, nie wyobrażam sobie co mogłoby ich zapędzić za Ren… Ale na pewno nie była to ginąca Rzeczpospolita.

Jednak nie zwalajmy winy na sojuszników tym bardziej teraz. Nauczmy się w końcu na historii, że powinniśmy ufać i wierzyć tylko sobie. Stare proste w przekazie przysłowie mówi: „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”.

Weźmy to sobie głęboko do serca i zacznijmy szkolić naród w jego dobrze pojętym, własnym interesie. W myśl strategii Szwajcarii, która bardziej zrozumiale i obrazowo znaczy mniej więcej tyle:

Wystrasz przeciwnika swoim przygotowaniem, to on ciebie (prawdopodobnie) nie zaatakuje.

I chciałbym właśnie to spróbować przekazać naszym władzom; nie kosztowne projekty restrukturyzacji armii, dające naszym generałom radość z wykonywanej pracy i odbieranych wynagrodzeń za złudne poczucie bezpieczeństwa, ale świadomość całego narodu, że to w nim tkwi siła zdolna do odstraszenia każdego przeciwnika – nie samym byciem, ale przygotowaniem i umiejętnościami, a także wszech-ogólnym posiadaniem właściwych narzędzi, dopiero te czynniki i świadomość obywatelska o konieczności ich zastosowania gwarantują pokój.

Źródła cytatów:

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-luttwak-macie-cztery-miesiace.html?fbclid=IwAR0AjzwtSN6W4F7HBYQLL2T9O3e5kNHkxZyahF3J7_mie-Aqx-ckq9njMsc

Poniżej filmik z YT nieźle omawiający obecną sytuację na Ukrainie, na poziomie strategiczno-operacyjno wojskowym, fajnie wyjaśniający stan sił poszczególnych stron konfliktu, możliwości (niestety na niekorzyść Ukrainy), błędy atakującego, głownie w rozpoznaniu polityczno-społecznym zakładające słabość ukraińskiego społeczeństwa. Atak pełnymi siłami na Ukrainę moim zdaniem był niemożliwy ze względów politycznych. To co się stało, okazało się bardzo daleko niewystarczające. Polecam:

Jest jeszcze jeden wniosek wynikający z tej analizy na filmiku powyżej i też moich przemyśleń po tygodniu trwania walki: stało się coś, co spowodowało że wbrew wszelkim założeniom analityków i strategów Putin wydał rozkaz ataku. I to jest niepokojące. Co było tego powodem? Tak naprawdę? Jakieś domniemanie graniczące z pewnością że się uda mimo wszystko osiągnąć założone cele? Jakie są tego przesłanki? I jakie są tak naprawdę cele tego ruchu militarnego, poza oczywistymi?

Na foto ilustrującym wpis: ja sam ubrany w replikę munduru Wehrmachtu. W tych mundurach (zdobycznych) walczyło wielu partyzantów i powstańców warszawskich. Oby nie musiał być taki nasz los – obecnie, że ci którzy przeżyją atak będą musieli cokolwiek zdobywać dla swojej obrony, bo państwo o to nie zadbało wcześniej.

„Sowieci” znów atakują – napad na Ukrainę.

Dałem cudzysłów ale czy on w zasadzie potrzebny? W końcu mamy do czynienia z pułkownikiem KGB. I trendem do odbudowy sowieckiego imperium z konotacjami carskimi. Mieszanka wybuchowa. Zaiste…

Walki trwają, Ukraińcy się jednoczą to chyba nie intencjonalny skutek działań pułkownika KGB. Co więcej zachód zjednoczy się przeciw Rosji, wstrzymuje się Nord Stream 2, wzmacnia wschodnią flankę NATO… Ukraina zbliża się do członkostwa w UE… A wewnętrznie? Pada giełda rosyjska, ceny walut idą w górę, rubel spada, oligarchowie coraz bardziej niezadowoleni, protesty w całej Rosji przeciwko wojnie…

Czy to upadek Rosji? Czy początek globalnego konfliktu? Wszystko zależy od Chin, po czyjej stronie staną? I pytanie jak mocno do ściany przyciśnięty poczuje się pułkownik KGB.

Nasze, polskie sprawy stoją tak, że ruszyły się organizacje pro-obronne strzeleckie, wszyscy w końcu zaczynają dostrzegać potrzebę wzmocnienia obronności, umiejętności. Czyli to co mówię od lat. Pamiętajmy w tym wszystkim o ochronie granic. Właśnie teraz może do naszego kraju przedostać się wielu zakonspirowanych szpiegów z Federacji Rosyjskiej, z państwa Islamskiego, uchodźców z dalekiego wschodu ze złymi intencjami. Już są doniesienia z Przemyśla o grabieżach i rozbojach. Tutaj powinniśmy zabezpieczyć umiejętnie interesy naszych rodaków. Trzeba skierować na granicę z Ukrainą – moim zdaniem odpowiednie siły, które będą tą granicę zabezpieczać przed szpiegami, agentami Specnazu i tym podobnymi.

Pomoc dla Ukrainy; w zasadzie zbiera całe społeczeństwo – powiem tak: serce rośnie! My Polacy jednak jesteśmy bardzo wrażliwi, emocjonalni, żeby nie powiedzieć uczuciowi. To jest piękne, pomagać potrzebującym. Kolega dzwonił wczoraj szuka 5 tys hełmów dla cywili – rozpuszczam wici i proszę o kontakt w tej sprawie. Zawozi też dzieci ukraińskie do Warszawy z granicy…

Nie mam kontaktu z częścią moich znajomych z Ukrainy. Mam nadzieję że nic im nie jest…[…]

Odebrałem ostatnio pytania z racji mojej misji mówiącej o Ludobójstwie, jaki mój stosunek do sytuacji. Wietrzę w tych zapytaniach niezdrową sensację. Jaki mam mieć? Zawsze wrogiem nr 1 byli Sowieci (obecnie Rosja?). Dodam: nie naród. Naród rosyjski jest bardzo biedny, manipulowany i do tego traktowany jak niewolnicy. Oglądam na kilku serwisach ukraińskich jeńców rosyjskich, paszporty, trupy zabitych Rosjan, zniszczony sprzęt bojowy. Nie, nie cieszę się. Żal mi tych dzieciaków. 20 letni młodzi żołnierze mówią, że nawet nie wiedzieli gdzie jadą, zabrano im komórki, „szli za komandirem”. Straszne jak totalitarny reżim traktuje człowieka, jak przedmiot, do tego: niewiele warty. Wydaje się panom że są władcami świata…

Wracając do pytania o Ludobójstwo. Będąc w Kijowie 12 lat temu na otwarciu wystawy poświęconej Ludobójstwu (stąd foto ilustrujące wpis, które wtedy wykonałem) spotkałem wielu Ukraińców, którzy rozumieli potrzebę mówienia prawdy. Jeden z nich, dziękował mi osobiście że miałem odwagę przyjechać i mówić o tym w sercu ich stolicy. Osobiście uważam, że możemy dziś pomocą dla Ukraińców spłacić dług tym, którzy naszych rodaków ratowali przed banderowcami. Sprawiedliwych Ukraińców było sporo. Sam mam kolegę którego dziadków taki Ukrainiec uratował; bezimienny, sam przy tym zginął. Od 16 lat o nich mówię próbując stworzyć most pojednania na ich poświęceniu – i cały czas mówię: nacjonalizm to zło. Dodaję: tych nacjonalistów nie było tam więcej niż 1% narodu. To jak? Cały naród obwiniać? Nie można. Tak samo nie można obwiniać Niemców, Rosjan… jako narody, ludzi…Wszędzie są źli ludzie. Ale więcej jest dobrych i potrzebujących pomocy. To ludzka rzecz kochać innych i pomagać. Na prowokacje być może „pożytecznych idiotów” jak to się mówi, odpowiem zawsze tak samo: Jezus Chrystus nakazał nam kochać bliźniego, nie nienawidzić. Gdyby ludzie potrafili zastosować się do tego przykazania…

Naszym obowiązkiem jest pomagać, a przez tą pomoc, zmieniać myślenie (może) właśnie takich nacjonalistów. Może to się teraz uda, gdy są tak straszliwie zagrożeni przez chory reżim. Na pewno wielu zwykłych prostych Ukraińców, kobiet, dzieci, staruszków zupełnie niczemu niewinnych będzie nam wdzięcznych za bezinteresowną pomoc. Ale nie pomagamy dla tej wdzięczności – pomagamy bo tak trzeba. Oczywiście; to nie znaczy że zapominamy o historii, tak samo bym pomagał Niemcom, jeżeli by potrzebowali pomocy. Ale czy to znaczy że zapomnę o Hitlerze? Odzywa się do mnie raz na jakiś czas, jakiś taki, czy inny historyk (nie praktykujący z reguły już historii w sensie nie uczy, nie publikuje, nie bada), pisze, mówi że on jest historykiem…(?) i…, cóż to znaczy? Że wie lepiej co trzeba pamiętać, a co nie? Przez te 16 lat napisałbym niejedną magisterkę z Wołynia, przebijając wiedzą zapewne wielu historyków. Ale nie o to chodzi. Trzeba umieć nie nienawidzić. Nawet wroga. Tylko w ten sposób uratujemy nasze człowieczeństwo. Dlatego owi sprawiedliwi Ukraińcy byli przez te wszystkie lata tak ważni w mojej misji. I są. I będą. To jest obraz prawdziwego człowieka, który z poczucia miłości bliźniego zrobi co się należy. I my to robimy. Teraz. I tak trzymać.

Pamiętajmy i mimo to kochajmy pomagając.

Linki mówiące o atakach, pierwszy TVPinfo:

https://www.tvp.info/58835385/przemysl-po-ataku-na-sklep-marokanczyk-trafil-do-aresztu

Link o dronach tureckich, które walczą z agresją Federacji Rosyjskiej:

Można w tym miejscu dodać, że był wdrażany polski program konstrukcji i budowy dronów, osobiście jestem wielkim zwolennikiem tych urządzeń, które są o wiele tańsze niż samoloty. System obrony powietrznej uzupełniony za pomocą setek takich dronów plus system wsparcia pola walki, uważam, byłby doskonałym uzupełnieniem naszych sił – i niedrogim. Warto byłoby ten program kontynuować.

„Chcesz pokoju szykuj się do wojny…”

Bardziej może: „przygotuj”. Kilka słów w radiu w tym temacie (cytat zaczerpnięty z dzieła O sztuce wojennej Wegecjusz, historyk rzymski IV w. n.e.). Te słowa często cytuje Pan Romuald Szeremietiew.

Kilka linków:

Kobieta -snajper. Wojna nie jest dla nikogo.Ale istnieje i tak…

Tylko kto ja wymyślił? Wojna jest straszna. Wszyscy to wiemy. Jak to jest, że mimo tego jest tylu fascynujących się przemocą, wojną i okrucieństwem? Ile filmów tak naprawdę umie to pokazać? Niedawno oglądałem jeden z nich.

Bitwa o Sewastopol. Bohaterką filmu jest ta kobieta poniżej. Snajperka. Zabiła 309 wrogów (tylu „zaliczono”). Tragedia i zło jakie powstaje na wojnie wydaje się dobrze oddane.

Ludmiła Pawliczenko:

Czytaj dalej Kobieta -snajper. Wojna nie jest dla nikogo.Ale istnieje i tak…