STAR WARS Gwiezdne WOJNY 3D… Czy na pewno?

W sobotę wybraliśmy się na I część gwiezdnej sagi w doskonałym wyborowym towarzystwie, które uczestniczyło bez mała we wszystkich premierach z przed lat gwiezdnej sagi.
W końcu 3D! Stało się! Doczekaliśmy się! TO powinno powalać… i owszem powaliło brakiem… 3D…

Komentarze były różne;
od: „Chyba dali nam nie te okulary”
do: „Najlepiej w 3D wyglądały napisy!”

Przyznam się że dwa razy zdrzemnąłem się, za drugim razem troskliwy kolega mnie budził…To nie tylko powód, że treść znam dość dokładnie (może i setki odtworzeń…), i nie tylko zmęczenie przez wyczerpujące okulary…- ale przede wszystkim od wypatrywania 3D którego nie było…
Lucas chyba przesadził z drenażem naszych kieszeni.
Na pewno nie dam się nabrać na drugą część bez obejrzenia zajawki w 3D takiej która przekona mnie w 100 procentach, że efekt jest widoczny.
Zresztą, kiedy kilka razy zdejmowałem okulary dla porównania, to nie widziałem nadmiernej różnicy…

Co tu więcej pisać… żenada? Dobre słowo? Chyba tak. A więc niech i tak zostanie…

Jeszcze jedno: bardzo rozbawił mnie napis o niekopiowaniu filmów, wyświetlony przed rozpoczęciem seansu; że to zabronione itp, i że personel prosi o donoszenie na sąsiadów, którzy by tak czynili…(w dobie ACTA już to widzę)…
Ponadto jestem niezmiernie ciekaw kto posiada kamery, które mogłyby zarejestrować obraz w technologii 3D…
Chociaż akurat w przypadku „Mrocznego Widma” takie nie były potrzebne…

Piotrek


Dzięki ACHU mamy piękny montaż:

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.

2 komentarze do “STAR WARS Gwiezdne WOJNY 3D… Czy na pewno?”

  1. Nie wiem na co te narzekanie… Efekt 3D był >naturalny< – czyli taki, w jaki sposób postrzegamy świat w rzeczywistości – chociaż faktycznie chyba zbyt zachowawczy. Jak na konwersję filmu jeszcze z taśmy – efekt super.

  2. Nie zgodzę się. Przed filmem był trailer „Titanica” (też konwersja) – i zupełnie co innego. Zresztą wszyscy jak tam byliśmy stwierdziliśmy że „Kicha” – zbiorowa halucynacja? Rozumiem miłośnika, fana, który broni swojej „miłości”, ale bez przesady… Bez Przesady naprawdę… a tą kichę nazywać efektem naturalnym? Żenada dla Lucasa, który pewnie potrzebuje „na waciki” i wyciąga z biednych wiernych jak psy fanów… a potem oni sobie tłumaczą… ten nieuzasadniony wydatek i dopatrują się cudów…

Możliwość komentowania została wyłączona.