Dla mnie osobiście to takie bla bla bla… może jeszcze baza na Księżycu? Do tego bojowa stacja kosmiczna na orbicie, i może jakieś międzykontynentalne rakiety strategiczne?
Nie mówiąc już o broni atomowej…
CO kosztuje „kupę” kasy którą można łatwo rozdać, (wydać) przy okazji rozrzutnie… (nic nie sugeruję…, a może jednak?)…
A tymczasem skuteczne programy takie jak OT,
Dlatego naiwne i „napuszone” wydaje się nasze inwestowanie w kosmos: Kosmiczne plany MON. „Zdefiniowane potrzeby” vs. wielkie wyzwania Jak byśmy byli nie wiadomo jaką potęgą i mieli nie wiadomo jak wielki budżet. A tymczasem taki pomysł jest oczywiście groźny właśnie dla budżetu armii.
Należy walczyć z takimi pomysłami.
Całość naszych wysiłków należy skierować na propagację wszelkich ogólnodostępnych programów obronnych i szkoleniowych (w aspekcie militarnym). Należy zbudować w społeczeństwie świadomość potrzeby gotowości obronnej – a także wiedzę (tak jak w Szwajcarii) że tego typu działania pozwolą mieć szansę na uchronienie Polski przed jakimikolwiek zakusami obcych sił.
Odwołuję się tutaj do wszechstronnej gotowości ogólno-społecznej armii szwajcarskiej (strukturalnie to cały naród, dzięki temu ich gotowość do całkowitej mobilizacji na czas wojny jest obliczana na 45 minut), co osiągnięto poprzez popularyzację i propagację doktryny mówiącej wprost: odstraszamy powszechną gotowością do obrony naszego kraju. To zapewnia nam spokój.
A więc stare przysłowie ma tu swoje pełne uzasadnienie: Nie chcesz wojny szykuj się do niej – i można dodać: pokazuj to wszystkim naokoło, tak żeby wiedzieli że nie opłaca się im nas atakować. Za duże straty by ponieśli.
Jest to logiczne. Mówiliśmy o tym podczas konferencji w sejmie: Konferencja w Sejmie RP: Obrona Terytorialna.
Szczególnie zwracam uwagę na referat Pana Romualda Szeremietiewa: Romuald Szeremietiew o obronności Państwa.
Relacja filmowa: Konferencja Obrona Narodowa
Warto skoncentrować się na tym co możemy zrobić i to szybko, a nie na „gruszkach na wierzbie”.
Szczególnie polecany wpis w kontekście liczenia na sojusznika, czego odwzorowanie również znajdziemy w materiale prelekcyjnym Romualda Szeremietiewa z konferencji (powyżej): Jak można liczyć na NATO ? i czy w ogóle?
ilu spośród uczestników konferencji miało cokolwiek wspólnego ze służbą wojskową? może by tak zwolennicy volksturmu od siebie zaczęli
Zdecydowana większość. Nie ma to jednak żadnego znaczenia w kwestii porównywania wydatków dotyczących szkoleń wojskowych a wystrzeliwania w kosmos kosmicznie drogich satelit, – a za ta samą kasę można by było np pokryć koszty chociażby wprowadzenia zasadniczej służby wojskowej dla określonych grup społecznych (do ustalenia) o co tak bardzo zabiegasz. Zamiast tego wolisz satelitkę telekomunikacyjnego? No to gratuluję.
oczywiście kosmiczne plany MON to (kosmiczna) bzdura, ale cały ten chórek zwolenników volksturmu w miejsce regularnej armii […]
a dzisiaj będą radośnie tworzyć volksturm z harcerzy i myśliwych, przecież to totalna parodia
w Polsce trzeba przywrócić powszechną służbę wojskową, a nie wymyślać takie absurdy
„zasadniczej służby wojskowej dla określonych grup społecznych (do ustalenia) ”
dla określonych grup społecznych??? to obowiązek wszystkich
a jak się komuś nie podoba, to pozbawić obywatelstwa i won do Eurosojuza albo za Ural, gdzie takiemu ideowo bliżej
Ty jesteś za powszechnością obowiązku służby w armii, ja nie. A już na pewno nie na takich zasadach jakie były w PRL-u. Powinniśmy dostosować ową powszechność do możliwości i czasów. 1-3 lata służby jak za czasów komuny był czasem zdecydowanie i niepotrzebnie długim. Ilość do trzech miesięcy wydaje się wystarczająca do odbycia podstawowych szkoleń i ćwiczeń, które mogą być uzupełnianie szkoleniami późniejszymi bez skoszarowania.
Poza tym realizm obecnych czasów raczej uniemożliwia wprowadzenie takiego projektu w wymiarze jaki był za komuny. Jak ktoś chce bronić kraju, to i tak będzie go bronił ze szkoleniem lub bez – chodzi o to żeby był skuteczny. Nie wszyscy chcą podlegać jakiejkolwiek nomenklaturze dobrej czy złej ale nomenklaturze. Ja np mam awersję do podporządkowywania się jakimkolwiek rządom – co nie oznacza że nie umiem obchodzić się z bronią i jak zajdzie potrzeba pod ODPOWIEDNIMI rozkazami nie użyję jej w obronie Ojczyzny.
za komuny? a za Sanacji to jak było? wcześniej za I RP szlachcic póki mu sił starczyło chwytał za szablę, nikt by nawet o limitach czasowych służby nie pomyślał, określenie służby Ojczyźnie jako „niewolnictwo” to dopiero wymysł sowieckiej solidarnościowej propagandy
„Ilość do trzech miesięcy wydaje się wystarczająca do odbycia podstawowych szkoleń i ćwiczeń, które mogą być uzupełnianie szkoleniami późniejszymi bez skoszarowania.”
no i zero znajomości tematu …
Zmieniło się sporo i od czasu komuny a tym bardziej od sanacji. Rozejrzyj się technologia i inne… Nie pojmujesz że ci co chcą się szkolić wystarczą? Jak będziesz kogoś na siłę zmuszał to osiągniesz dokładnie odwrotny efekt!!! Wystarczy tylko tym co chcą UMOŻLIWIĆ szkolenia. Nic więcej.
Z chęcią bywałbym 4 razy w tygodniu na strzelnicy wystrzeliwując z 1000 sztuk amunicji. Bo praktyka czyni mistrza – nie kwestia maniackiej chęci postrzelania. PRAKTYKA. Jak wszędzie. W każdym sporcie czy szkoleniu dowolnych umiejętności. Nic więcej nam nie potrzeba tylko możliwości szkolenia się – niech państwo pokrywa koszty w końcu szkolę się w jego obronie!