Dziś (po prostu) polecenie dwóch jakże odmiennie skrajnych lektur – można by też powiedzieć odwrotnie: skrajnie odmiennych.
Z jednej strony wstrząsająca historia osadzona w jak najbardziej rzeczywistej przestrzeni: śmierć przez ukamienowanie w Nigerii – brutalna rzeczywistość chorego prawa islamu, dla kobiety która cudzołożyła.
I nie oszukujmy się – i nie ubierajmy w szatki fałszywej, obłudnej, liberalnej pseudo-uczciwości; że każda kultura ma swoje prawa, trzeba szanować je itp – a za chwilę: ta sama liberalna pseudo-uczciwość każe chronić macice kobiet przed ingerencją nieznanych ale na pewno złych (bo chcących wpływać) grup z jakiejś kultury, z jakiegoś innego czasu.
Z jednej strony brak szacunku dla życia, z drugiej opiewanie konieczności uszanowania woli drugiego człowieka – aż do przesady.
Proste prawo naturalne, zrozumiałe dla wszystkich – wyjdźmy z jego pojmowania analizując te postawy: prawa do życia dla wszystkich istot żywych – kotów, psów, wielorybów, ludzi też, a jakże.
Pomyślmy, przeczytajmy różne może nawet przeciwstawne teksty i odpowiedzmy sobie w swoim własnym sumieniu.
Czytając słowa Safiyi – o miłości do swojej córeczki, powodu dla którego miała zginąć i słowa nienawiści wypowiadane przez matki które nie chcą swoich dzieci, co więcej walczą o prawo do ich zabijania – można nabrać poważnych wątpliwości w racjonalne zachowanie ludzkiego gatunku.
Dlatego też doskonałym przeciwstawieniem jest druga pozycja z gatunku SF:
Naśladowanie stylu pisania Stanisława Lema, tworzenie nowej-starej jakości. Oderwanie od rzeczywistości. SF.
Jednak z klasą.
Można poczytać – chociaż po to aby zrozumieć jakim mistrzem słowa był – ponieważ nigdzie w tych tekstach nie ma jego ducha, są przebłyski, pomysły nawet dobra SF się wyłania wiadomo dążenie do wzorca doskonałego bez mała w swojej odmienności – ale to nie to samo.
Niemniej warto poczytać, aby to zrozumieć.
Co?
To że każde życie ludzkie, każdy talent jest jedyne w swoim rodzaju. JEDYNE.
Nigdy więcej już nic podobnego w skali całego kosmosu się nie pojawi.
Proszę mocno się skoncentrować, stanąć przed lustrem spojrzeć na siebie i dostrzec swoją (i innych) wyjątkowość.
Może też nauczyć się ją uszanować chociażby właśnie z racji tej wyjątkowej istoty – swojej własnej „istotowości”.
I zrozumieć: że każde życie ma prawo do życia -aby stać się Lemem, Jobsem, Monroe, czy Kowalskim kochającym w przerwach miedzy pracą swoją rodzinę i dal drogi, a także działkę rekreacyjną, namiastkę czegoś [swojego] i czującym (podświadomie?), że jest coś jeszcze do przeżycia, kochania, umiłowania – czasami to może jakiś wytwór własnych rąk – modeliki, drewniane rzeźby, krzesło może – lub miłość do swojego motoru nie jako rzeczy, ale jako spełnienia.
Pomyślcie.
Po prostu.