Parafia wojskowa w Świnoujściu – pod wezwaniem Władysława Miegonia.

Kilka fotek kościoła, który przez ostatnie tygodnie był moim miejscem modlitwy. Księża pełnią tam posługę bardzo oddanie.
W parafii zamówiłem mszę św na 11 lipca za ofiary Ludobójstwa na Kresach Wschodnich.
W Świnoujściu wielu gości i nie tylko z pochodzeniem kresowym.
Wiele spotkań, opowieści.
Czytaj dalej Parafia wojskowa w Świnoujściu – pod wezwaniem Władysława Miegonia.

Znów problemy ze zrozumieniem czym jest pozwolenie…

Chodzi o pozwolenie na posiadanie broni. Na jego widok jedna z osób mi znajomych stwierdziła (jak zaznaczyła dla dowcipu) – to bandziory mają tylko pozwolenie.
Oczywiście wie czym się zajmuję i kim jestem, nie chodzi tutaj o tzw personalne „picie” chodzi o pewien status posiadacza broni palnej w RP.
Status odziedziczony po 40 letniej okupacji komunistycznej.
Nawet jak to się mówi – potocznie, posiadanie broni palnej poza pewnymi grupami zawodowymi kojarzy się tylko z jednym: bandytyzmem.
Próbowała bowiem wszelkimi sposobami wytłumaczyć ze to był taki żart.
Ok – rozumiem to jednak najbardziej interesowało mnie dlaczego użyła tego pejoratywnego określenia, a nie np „wojskowy, „policjant”, „kowboj” może, „rekonstruktor” ewentualnie…”kolekcjoner”.
Nie, cywil w komunie posiadający broń, a o którym wiedzieliśmy że nie jest wojskowy, z SB, albo z milicji – to zawsze mógł być tylko ten „zły”.
Zresztą za nielegalne posiadanie były poważne kary do KS włącznie.

Dopóki nie wyplenimy tego, nasz kraj będzie zniewolony komunistycznym sposobem myślenia. Takim jaki zaszczepiono w nas przez 40 lat ich panowania.
Żebyśmy byli bezbronni kiedy po nas przyjdą ze wschodu, czy to Rosjanie, czy Banderowcy czy ktokolwiek inny.
Chociaż tam u nich (Rosja) obowiązuje od paru lat taka sama ustawa jak w USA dotycząca posiadania broni, a na Ukrainie z kolei prawie każdy ma nielegalnie broń.
Dlatego zmiana prawa w tym zakresie zwiększająca przede wszystkim poziom edukacji jest najważniejsza.
To ona może zbudować świadomość społeczną, która będzie ułatwieniem umiejętności obrony i akceptacji takiej umiejętności przez szerokie grupy społeczne.

Dla przykładu, jeszcze jeden przypadek. Podczas rejestracji posłużyłem się legitymacją posiadacza broni palnej. Usłyszałem od Pani urzędniczki: Pan jako policjant … i tutaj grzecznie był ciąg dalszy nieistotny dla naszego głównego tematu.
Jak widać z drugiej strony urzędnik rozpoznaje posiadacza broni tylko – jako pełniącego właściwą służbę.
Była skonsternowana kiedy, odpowiedziałem jej – nie jestem policjantem.
Co więcej dostrzegłem w jej oczach jeszcze większa niepewność – no bo w końcu kim mogę być posiadając pozwolenie na broń palną?
Takie to są stereotypy.
Przykre to wszystko i smutne pokazujące że jeszcze wiele pracy przed nami.

Dodam że część strzelców ma również dość „mętne” (niejasne) pojęcie w tym temacie. Posiada broń bo: lubi strzelać, lubi konkurować w zawodach strzeleckich, lubi mieć broń (taki rodzaj zabawki dla dorosłego mężczyzny), ale w wielu przypadkach zachowują się podobnie jak te osoby z przykładów powyżej, co więcej pewna bardzo mała część z nich posiada tą broń tylko dla tego wyróżnika obowiązującego jeszcze w czasach komunistycznych – przynależności do grupy.
Tutaj chodzi bardziej o tą grupę praworządną (jest to legalne posiadanie – każdy kto chce mieć broń nielegalnie może ją posiadać w sposób o wiele mniej skomplikowany). A więc jestem lepszy od innych w społeczeństwie, jakoś się wyróżniam. Często jest to podświadome.
To jest ta pozostałość po komunizmie w Polsce. Jedna z wielu ale nie wiem czy nie najgorsza odbierająca nam zdolność do pojęcia bycia niezależnym, wolnym i mogącym się bronić – czy to przed bandytami, czy najeźdźcą.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli nie chodzi tutaj bynajmniej o zdolność fizyczną.
Bardziej o psychikę.