Każde zajęcie jest lepsze niż to bezsensowne zbrojenie się w imię obrony, ataku, obaw, utrzymania bezpieczeństwa, ładu i porządku w regionie itp.
Bomby atomowe…
…potrafiące zgładzić cywilizację kilka razy, broni bez liku, drobniutkie, płaskie partykularne interesiki „wielkich” polityków – po co to wszystko? „Wielkie” interesy koncernów korporacji, prężenie muskułów udowadnianie kto jest lepszy – dotyczy to jednostek jak i całych organizacji państwowych.
DO czego to zmierza? Czy w końcu ktoś dostrzeże, że te biliony rozmaitych walut wydawane na nic[pierdoły] – tak naprawdę warto (może??) byłoby zainwestować w zdobywanie kosmosu, co w efekcie da zajęcie rzeszom wojskowych i bezrobotnych (nikomu do niczego nieprzydatnych – w pewnym sensie dotyczy to jednych i drugich), a także pożytek będzie z tego, chociażby i taki że będzie sobie można polecieć na Księżyc na spacer.
Ci wszyscy „wielcy” politycy zachowują się jak megalomani, tymczasem ich dążenia, potrzeby, kombinacje, czym są w skali kosmosu?
Chociażby…- przyleci taki większy kawałek skały, jaki trafił się ostatnio z kosmosu spadając na syberyjskie miasteczko i całe te ich pseudo dążenia będą warte tyle, ile dym z krateru po upadku tej skałki.
Dlaczego „chociażby” ktoś zapyta? Ponieważ można jeszcze mniej forsownie rozpocząć podbój morskich głębin, a nie tylko wykorzystywać je do przemieszczania się podwodnych [super potężnych i niewykrywalnych] nośników wielomilionowej śmierci w postaci głowic bojowych o sile wielokrotnie przekraczającej zdolność zniszczenia całych miast (setek tysięcy ludzi w mikrosekundę) – w postaci atomowych okrętów podwodnych…
Jakim „dziadostwem” jest demokracja dowiadujemy się z powieści Jamesa Hogana: Najazd z Przeszłości
Demokracja to w skrócie: „…rządy większości…”.
Ale nikt nie powiedział że; ta większość jest mądra i w ogóle wie co robi…
Może w końcu dotrze to do na tyle reprezentatywnej większości społeczeństwa, że zrobi się w końcu porządek z tymi bezsensownymi kłótniami i zajmiemy się czymś więcej…