Wczorajszy „łów” okazał się bardzo obfity. W niebanalnym gronie wyjazd „grzyboznawczy” przyniósł bardzo dobre efekty. Natrafialiśmy co rusz na tak zwane „skupiska” po 30-40 grzybów na przestrzeni czasami mniejszej od 50 metrów kwadratowych ściółki leśnej…
Nawet
Pająków było sporo – omijałem ich piękne arcydzieła jak mogłem. W końcu też muszą coś jeść…
Uchwycona „ścieżka grzybowa”… (za drzewem też parę było):
Tradycyjnie już, prawdziwek w transzei:
Ślady działalności ludzkiej (tobruk – stanowisko RKM):
Tyle zostało; przyroda wchłania ślady rąk ludzkich…:
Ciężki powrót z grzybami na dwie ręce („obracaliśmy” do samochodu dwa razy):
Moja część, dwie reklamówki, łubianka i koszyk:
Obieranie, niestety…
Na pewno jeszcze pojedziemy :-).
Piotrek