Koncert w Gdańsku: „Pieśni Kresów Wschodnich”

Relacja nadesłana z Gdańska. Koncert Kresowy:
Koncert Kresów Wschodnich zgromadził w piątkowy wieczór 23 marca w Sali Mieszczańskiej Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku liczne grono wielbicieli śpiewu chóralnego, ale także osoby, które przyszły tu nie tyle z uwagi na piękno tego typu muzyki, ale przede wszystkim z powodu sentymentu do Kresów, swych ziem ojczystych, z nadzieją, że usłyszą (i ujrzą) dawne wspomnienia, utulą swoją tęsknotę.
Publicznych imprez kulturalnych, których tematem są Kresy, jest w Gdańsku niezwykle mało, a tak naprawdę, to szukając w pamięci nie mogę znaleźć ani jednej.

Dlatego była to prawdziwa gratka dla wszystkich Kresowiaków, których w Trójmieście jest jeszcze sporo. Informacja o koncercie zapewne nie dotarła do wielu z nich, jednak 200-tu osobowa sala była pełna. Niektórzy przyjechali posłuchać muzyki nie wiedząc dokładnie, jaki jest program i kto będzie występował ? najważniejsze było to, że będzie to muzyka kresowa, że być może znajdą w niej te nuty słyszane niegdyś w dzieciństwie, że przywołają one obrazy najpiękniejszych, bo rodzinnych stron.
?Pieśni Kresów Wschodnich? w wykonaniu gdańskich artystów: Polskiego Chóru Kameralnego pod dyrekcją Jana Łukaszewskiego oraz pianistki Karoliny Nadolskiej, urzekły wszystkich. Z każdym kolejnym utworem oklaski były coraz gorętsze. Pierwszą część koncertu stanowiły pieśni na chór mieszany a cappella Stanisława Moniuszki oraz Leona i Ireneusza Łukaszewskich.

Wprowadziły one słuchaczy w łagodny nastój zadumy i smutku. Następnie chór opuścił salę, a zjawiła się urocza pianistka, uczennica prof. Katarzyny Popowej-Zydroń i prof. Piotra Palecznego ? Karolina Nadolska. Zagrała ona dwa utwory Ignacego Jana Paderewskiego, urodzonego na Podolu kompozytora i zarazem wielkiego patrioty. Chant d?amour i Polonez H-dur wywarły na wszystkich ogromne wrażenie, co dało się usłyszeć w nieustających oklaskach, gdy chórzyści zajmowali ponownie swoje miejsca. Dwa kolejne utwory były to pieśni a cappella Włodzimierza Sławosza Dębskiego (ojca Krzesimira Dębskiego) ze zbioru o wymownym tytule ?Osiem tęskliwych pieśni wołyńskich?. Niezwykła, wzruszająca muzyka brzmiąca w wyśpiewanych słowach pieśni przywołała tragiczne obrazy Wołynia skąpanego w polskiej krwi ? obrazy, które kompozytor malował pod wpływem niegasnących przeżyć wywołanych mordami ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu, także na najbliższych mu osobach. Pieśni głęboko dotykają najdelikatniejszych strun serca, są bolesne, ale i kojące zarazem. Wielu słuchaczom trudno było ukryć wzruszenie i łzy? Podobne nieopisane uczucia wywołały kolejne utwory ? trzy pieśni na chór i fortepian Krzesimira Dębskiego: ?Litania Wołyńska? ze słowami Krzysztofa Kołtuna (będąca częścią spektaklu ?Kres Kresów? skomponowanego dla uczczenia pamięci ofiar mordów na Wołyniu),

?Dumka na Dwa Serca? (melodia znana z popularnego wykonania Edyty Górniak i Mieczysława Szcześniaka) oraz ?Śpiewka 1920? ze słowami Jacka Cygana. Mimo że ostatnia pieśń nie była bezpośrednio związana z Kresami, a z Warszawą, doskonale wpisała się w klimat poprzednich utworów i była swoistym ?zamknięciem? koncertu; lecz nie zamknięciem tematu: temat pozostał otwarty, gdyż pojawiło się tu wezwanie do trwania w naszej pamięci:
A gdy powrócisz w białych kwiatach, nie godnam Twych całować ran,
śpiewajmy pamięć o tych chłopakach, śpiewajmy pamięć o tych dniach.
W zakolu rzeki wzbiera zima, warkocze wierzb szumią tak:
śpiewajmy pamięć o tych dziewczynach, śpiewajmy pamięć o tych dniach.

Słuchacze nagrodzili artystów tak gorącymi brawami, że udało się jeszcze przedłużyć koncert o utwór bisowy: ?Dumkę na Dwa Serca?. Koncert był niezwykle wzruszający, wprost przepiękny, jednak nie był jedyną atrakcją przygotowaną przez Organizatorów na ten wieczór.
Po koncercie został zaprezentowany 49-cio minutowy film ?Było sobie miasteczko? w reżyserii Tadeusza Arciucha i Macieja Wojciechowskiego. Film był związany zarówno z tematem Kresów, jak i osobami artystów, których utwory wcześniej wysłuchaliśmy, a także był kontynuacją muzyczną, gdyż jego oprawę stanowiła muzyka pochodząca z ?Oratorium Kres Kresów? Krzesimira Dębskiego. ?Było sobie miasteczko? ? to opowieść o Kisielinie ? miejscowości, skąd pochodziła rodzina Dębskich. Ważną częścią historii opowiedzianej przez Krzesimira Dębskiego, jego matkę, brata i innych członków rodziny, a także mieszkańców dzisiejszego Kisielina, były tragiczne wydarzenia mające miejsce w niedzielę 11 lipca 1943 roku. Tzw. ?Krwawa Niedziela? – to był jeden z najstraszniejszych dni w całej historii zbrodni ukraińskich nacjonalistów dokonywanych na polskiej ludności cywilnej Kresów w latach II wojny światowej i po jej zakończeniu. W ?Krwawą Niedzielę? podobnych akcji pogromu Polaków, jaka miała miejsce w Kisielinie, przeprowadzono w około stu innych wołyńskich miasteczkach i wioskach.
Na afiszach reklamowych nie było informacji na temat filmu, pojawiła się ona dopiero w programach dostępnych na miejscu, a także film został zapowiedziany w trakcie koncertu (po części fortepianowej).

Zważywszy na to, iż temat ludobójstwa na Polakach, Ukraińcach, Żydach i innych narodowościach przez ukraińskich nacjonalistów przez wiele dziesięcioleci był pomijany milczeniem, a i teraz pamięć o nim nie jest dostateczna, jest gaszona, relatywizowana i zakłamywana przez polityków, historyków, i inne środowiska; zbrodnia nie jest potępiona, a mordercy są nieosądzeni, nieukarani, a nawet heroizowani – w takiej sytuacji film był prawdziwą niespodzianką. Dlatego należy się tu
Organizatorom szczególne podziękowanie za włączenie go do programu!
Niestety znaczna część osób po koncercie wyszła. Opuszczenie sali przez niektóre starsze osoby było spowodowane głęboką traumą, której osobiście doświadczyli, i która nie pozwoliła im na tak bolesny powrót do wydarzeń sprzed niemal 70-ciu lat, jakim mógłby się stać w ich przewidywaniu, obraz filmu. Nie wykluczam też, że wśród wychodzących byli także Ukraińcy, którzy nie mogą do dziś przyznać sami przed sobą winy swoich przodków wobec naszego narodu.

Wyjście pozostałych osób potwierdza tylko smutną prawdę o niskim stanie świadomości polskiego społeczeństwa na temat Kresów, ignorancji wobec prawdy i wartości jaką jest patriotyzm. Na szczęście większość osób została, by obejrzeć film.
Zarówno koncert, jak i film wywarły ogromne wrażenie na publiczności. Jak czytamy na stronie internetowej Polskiego Chóru Kameralnego, był to ukłon w stronę mieszkańców Trójmiasta, którzy mają swoje korzenie na Kresach Wschodnich, ?podziękowanie i wspomnienie, może ze łzą w oku, dawnych dni.? Tak, to było wydarzenie, które na długo zapadnie w serca i pamięć Kresowian i miłośników Kresów. Łza w oku również była?

Mam nadzieję, że widząc to wielkie wzruszenie i gorące przyjęcie koncertu, Organizatorzy zdecydują się na powtórzenia programu w najbliższej przyszłości w Trójmieście. Niestety, nie jest w zwyczaju, by Polski Chór Kameralny jeździł z występami po innych miastach Polski ? a przecież nie tylko w Gdańsku są Kresowianie.

A.W.


Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.