I tak to jest, weszliśmy do Unii, market na markecie, w Poznaniu potrafią stać co 100 metrów (a jakże wkrótce zdjęcia i opis), to też prywatne przedsiębiorczość upada, jarmarki odchodzą w niebyt.
Wkrótce wszyscy będziemy niewolnikami korporacji. Tego chcieliśmy?
Krótka migawka z wczorajszego dnia z poznańskiego Starego Rynku. Naliczyłem jakieś lekko ponad 50 osób błąkających się między – swoją drogą bardzo ciekawymi straganikami…
Szkoda, wielka szkoda, że tak się dzieje… To, co możemy oglądać na płycie poznańskiego Starego Rynku jest o wiele ciekawszym widokiem niż takie same, krzykliwe i prymitywne wystroje w marketach i wszędzie zawieszki o „super, mega, kontra, giga” promocjach…
Tymczasem nasi politycy ciągną do Unii są wszelką cenę. I to wszyscy – równo. Brak osłony dla drobnego handlu.
Nie ma co się dziwić że Ukraina i Ukraińcy bardzo ostrożnie podchodzą do akcesji i zdecydowali, że jednak poczekają z podpisaniem umowy stowarzyszeniowej – warto się „sprzedać” UE za cenę zniszczenia swojej drobnej przedsiębiorczości? Chyba nie…