Jak bardzo jesteśmy uprzedzeni, do Żydów, Rosjan, Chińczyków, księży, gejów …i można tak wymieniać w nieskończoność w zależności kto o kim mówi.
Umiemy się stać takimi, którzy dostrzegają tylko ludzi dobrych, złym współczując? I nie identyfikować ich z jakąkolwiek narodowością, zawodem, społeczną funkcją?