Fundacja Kresy-Syberia powstała w 2001 r. jako grupa dyskusyjna w Internecie. Powołana do badania, upamiętniania i uznania obywateli polskich walczących o życie i wolność w okresie II wojny światowej, w okupowanej Polsce i na uchodźstwie.
Fundacja zrzesza członków z całego świata, Sybiraków, ich dzieci i wnuki, Polaków ocalonych z piekła sowieckich obozów, których rodzinne korzenie związane są z Małopolską Wschodnią II RP. To polska elita, jej dzieci i wnuki, którą spotkał tragiczny los deportacji, wygnania na zawsze z rodzinnego kraju, pozbawienia rodziny i rodzinnego majątku, walki o przetrwanie, a następnie życie poza granicami Kraju. To cudem uratowani od śmierci na Nieludzkiej Ziemi, wyprowadzeni z armią gen. Andersa mężczyźni, kobiety i dzieci.
W dniu 18 września 2015 r., w ramach konferencji
?Pamięć
?My mamy moralny obowiązek pamiętać w ogóle, a wyjątkowo, kiedy był napad przeciw katolikom, gdy byli słabi (słabi, ponieważ sowieci napadli 17 września 1939 roku, 17 dnia po ataku Niemców). Jedna strona pamiętać agresję ale druga strona, to pamiętać wiarę. Jaka wiara była ważna dla wszystkich, którzy byli na Syberii, Kazachstan i gdzie indziej, tutaj nie ważne, czy twoja wiara była chrześcijaństwo czy judaizm. Wiara to to, co często pozwalało człowiekowi przeżyć taki straszny okres czasu.Mamy wspólny obowiązek pamiętać fakt o agresji ale nie tylko, też pamiętać jak ważna była głęboka wiara dla nas i wtedy i jest do dzisiaj.?
A kolejni uczestnicy konferencji omawiali to, co winniśmy pamiętać.
?Nasz pociąg dojechał do Lwowa, pierwszy przystanek po opuszczeniu domu. Przez kratę w dziurze-okienku widziałam niezliczoną ilość ciemno – czerwonych bydlęcych wagonów, normalnie używanych do przewożenia zwierząt a teraz nas. Pomału doszła do nas świadomość, że jesteśmy więźniami, za co zostaliśmy pozbawieni wolności? Moja babcia lat 86 co przewiniła? Moja mama o pięknym głosie sopranowym co zawiniła? Mój brat Jerzy, który lubił grać w piłkę nożną latem a w hokeja zimą, ja chciałam być pianistką oraz malować, co zawiniliśmy? Powiedziano nam ,że tatuś został zgładzony jako przestępca polityczny (strzałem w tył głowy w Katyniu).W ciszy przyglądaliśmy się naszemu kochanemu miastu Lwów – kiedyś obronionemu przez dzieci, ?Słynne Orlęta?. Patrzyłam na budynki, zatrzymałam wzrok na konserwatorium, gdzie co roku w czerwcu przyjeżdżałam ze swoją nauczycielką gry na pianinie, panią Szczepanowicz, na roczny egzamin. Pamiętam ostatni egzamin, na którym grałam Chopina Nokturn (E Minol) i wyrok – zdałam z wyróżnieniem i byłam gotowa do brania udziału w koncertach – a teraz?? ? to fragment narracji do wystawy malarstwa Sybiraczki, Alicji Moskalukowej Edwards osiedlonej po wojnie w Ameryce. Ona sama ze względu na stan zdrowia nie mogła przybyć na konferencję. Wzruszającą opowieść odczytała tłumaczka, pani Anastazja. Z transportem wywożonych ze Lwowa w kwietniu 1940 r. zamierzał wyjechać dobrowolnie, by zapewnić im opiekę duchową, młody kapłan, ks. Tadeusz Fedorowicz.
Pociągi przyjeżdżały do Lwowa, ponieważ 13 kwietnia 1940 roku nastąpiła druga deportacja ludności. ?Objęła ona ?pomieszczików i burżujów?, a więc zamożniejszych włościan, oficjalistów dworskich, ludność pasa nadgranicznego, rodziny wojskowych i policjantów internowanych w obozach Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska i mających w tych dniach zginąć, rodziny uwięzionych poprzednio funkcjonariuszy państwowych i samorządowych, działaczy społecznych i rodziny ziemian. Wywieziono wówczas ponad 320 tys. osób z terenów wschodnich, w tym głownie kobiety i dzieci, niemal wyłącznie Polaków.(Jerzy Węgierski, Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941)
Białoruski historyk Ihar Melnikau przedstawił uczestnikom konferencji Fundacji Kresy-Syberia temat białoruskiej listy katyńskiej. Polaków wywożono zewsząd i wielokrotnie. I wypędzano ich z domu często nie pozwalając zabrać niczego lub pozwalając spakować się w ciągu 20 minut.
?Na drugi dzień 12 lutego (1940 r) popłoch padł na Lwów. Na wszystkich dworcach zjawiały się coraz to nowe pociągi, długie rzędy wagonów bydlęcych stawały na torach. Rozlegały się śpiewy?.Ludność miejska i podmiejska spontanicznie rzuciła się na dworce. Jeśli wagonów pilnował Kirgiz czy Kałmuk, to rady nie było; jeśli stał tam Moskal, udawał nieraz, że nic nie widzi, czasem nawet sam podawał wodę czy strawę, mleko czy lekarstwo przez malutkie zakratowane okienko. Zimno było straszliwie. Pociągów na dworcach ciągle przybywało. Wagony były zamknięte, zezwalano tylko – i to nie zawsze – na wyrzucanie zwłok. Zbierano je wieczorem na torach. Dużo było wśród nich zamarzniętych dzieci. Pociągi przybywały z okolic na zachód i na północ od Lwowa, a wiadomości przychodziły zewsząd, ze wszystkich województw i powiatów zaboru?. ?Z ust do ust leciały wiadomości, gdzie stoją transporty, przemykaliśmy się między wartującymi sołdatami i podawaliśmy do ?tiepłuszek? jedzenie, picie, odzież czy pieniądze. Gdy odjechali znajomi, niosło się nieznajomym, wszyscy byli nasi? -pisze Zofia Stankówna.
Dr Zych podaje, iż spośród wywożonych z Małopolski Wschodniej zmarło w drodze od 10% do 15%, zwłaszcza dzieci i starców, a ponad 50% odmroziło sobie ręce, nogi i uszy podczas lutowej wywózki.
?Chóralnym ?Jeszcze Polska nie zginęła? żegnały setki pociągów oddalający się w przeszłość Lwów. A Lwów, a swoja ziemia , żegnała je łzami, modlitwą i zaciśniętymi pięści. Po tygodniu, ze wschodniej republiki Kazachstanu, od Głodnego Stepu, od Gór Ałtajskich, spod przyległej pustyni Gobi, zaczęły przychodzić listy. Listy z glinianych, mongolskich lepianek, ze szczegółami nędzy, zbyt ciężkiej pracy, poniewierki. Listy pełne płaczu po umarłych dzieciach, nieutulonych z zimna i chłodu. Listy ze słowami dzikiej jak stepy tęsknoty. Ale także listy prostej wiary, że wszystko ma ukryty Boży sens i że każda męka buduje zręby przyszłej Polski.
Lwów reaguje ? wielkością. Bohaterstwem miłosierdzia. Ten sam Lwów, który stał się we wrześniu gospodą polskiego nieszczęścia, w którym dozorcy ukrywali przebranych we własne ubrania oficerów, w którym sługi utrzymywały dawne swe panie, a chłopi nocą, chyłkiem dowozili dawnym swym panom mąkę i słoninę ? ten sam Lwów porywał się na dzieło wyżywienia tych tysięcy o dziesięć tysięcy kilometrów odległych ? ośmiokilogramowymi paczkami żywnościowymi. Wysyłało się paczki bliskim i dalekim, znanym i nie znanym, tysiące ludzi wysprzedaje się do ostatniego, wyrzekając się wygody. Mimo zakazów, rewizji i konfiskat idą do Kazachstanu tysiące paczek. Naprawdę możemy chlubić się, że chrześcijańska Caritas, która przeżarła obcość jednostek, dalekość klas społecznych, zwyciężyła już tutaj bolszewizm.? -pisze w wydanej 3 lata później, we Lwowie, konspiracyjnej poezji lat wojny i okupacji, doc. Stefania Skwarczyńska.
A potem walka o przetrwanie i wyjście z Nieludzkiej Ziemi. Relacje 66 000 świadków zgromadziła Fundacja Kresy-Syberia i udostępnia je w Wirtualnym Muzeum Kresów. Wszystkich miłośników zaprasza do współpracy. Dziękuję Fundacji Kresy – Syberia za ten wspaniały projekt.
Dr Cobus Rademeyer i Stefan Szewczuk z Republiki Południowej Afryki opisali drogi i warunki życia dzieci polskich, które wyszły z armią gen. Andersa i trafiły do Rodezji, oraz ich późniejsze losy.
Tomasz Kuba Kozłowski, który od lat organizuje spotkania z historią Małopolski Wschodniej w DSH przy Karowej, przygotował na konferencję Fundacji Kresy-Syberia wspaniałą analizę historyczną, popartą dokumentacją faktograficzną, ?Przedwojenne Kresy tyglem narodów?. Dla dziennikarzy, filmowców, pisarzy, polityków doskonała lekcja tolerancji, niestety, nie przyszli na konferencję.
Ci co byli wywożeni przez sowietów na Syberię i do Kazachstanu a potem wyszli z Nieludzkiej Ziemi z armią gen. Andersa, nie byli świadkami kolejnych, tragicznych wydarzeń. W wyniku agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku, zmienił się ?na chwilę? okupant na terenach Małopolski Wschodniej. Nastąpiły kolejne represje wobec Polaków, zapoczątkowane morderstwem polskich profesorów we Lwowie, oraz okrutna eksterminacja polskich Żydów.
?Na okupowanym terenie Niemcy sprawowali władzę, posługując się terrorem za pośrednictwem policji niemieckiej, służby bezpieczeństwa, Wehrmachtu, a także kolaboracyjnej policji ukraińskiej. Na roboty w Rzeszy kierowani byli przez urzędników-Ukraińców związanych z organizacjami nacjonalistycznymi, w pierwszej kolejności młodzi Polacy. Podczas okupacji niemieckiej ludność polska Wołynia i Małopolski Wschodniej znalazła się w kleszczach dwu wrogów ? okupanta i nacjonalistów ukraińskich. Działająca nielegalnie w II RP od początku lat 30. Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich (OUN) postawiła sobie za cel wywalczenie niepodległego państwa ukraińskiego ?tylko dla Ukraińców?. Miało się to odbyć drogą biologicznej eksterminacji Polaków, uznanych za największych wrogów, oraz innych nieukraińskich narodowości. Ludobójcze akcje na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej dotyczyły całej polskiej ludności wiejskiej. Od lutego 1943 r. duże liczebnie bojówki UPA i OUN oraz zaagitowane grupy uzbrojonych miejscowych chłopów ukraińskich napadały na czysto polskie wiejskie osiedla i Polaków żyjących w ukraińskich wsiach, mordując wszystkich, których udało się dosięgnąć – od niemowląt po sędziwych starców. Ruchome mienie ludności polskiej rabowano, a gospodarstwa palono. Ogółem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nacjonaliści ukraińscy zamordowali około 130 tys. Polaków w około 4100 miejscowościach. (?) OUN-UPA unicestwiły ponadto materialny i kulturowy dorobek, niejednokrotnie kilkusetletni, polskiej obecności na Kresach. Niszczone lub rabowane było mienie osobiste ofiar i ocalałych. Palono chłopskie sadyby, dworki i dwory, niszczono młyny, wiatraki, kuźnie, przetwórnie, magazyny, wycinano sady i parki, burzono oraz palono obiekty użyteczności publicznej, jak domy ludowe i szkoły, obiekty sakralne, dewastowano grobowce i cmentarze, niszczono dokumenty. Część niszczonych budowli, przedmiotów i dokumentów miała dużą wartość historyczną i artystyczną. ?(Ewa Siemaszko).
Tego fragmentu naszej historii dotyczył zaprezentowany przez młodego, polskiego reżysera Arkadiusza Olszewskiego, który przyjechał specjalnie z Łodzi, fragment filmu animowanego ?Ludobójstwo? . W niedługim czasie film będzie dostępny w Internecie.
Wymarłe wsie Małopolski Wschodniej (Kresów) po dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich eksterminacji polskiej ludności, to temat niezwykłego projektu młodego geografa, Colina Forsyth z Kanady, który po raz pierwszy przyjechał do Polski. Urodzony w Kanadzie, odwiedzał z mamą dom dziadków, tam poznał smak polskich potraw, polski język i miłość babci do stron rodzinnych. Gdy już posiadł wiedzę kartograficzną a zdobycze technologiczne pozwalały oglądać mapy w Internecie, babcia poprosiła go, by na mapie pokazał jej rodzinną wieś. I wtedy zobaczył, iż na mapie nie widać tych 4100 miejscowości, które wylicza Ewa Siemaszko. Kompletnie zatarte ślady gospodarstw, budowli, pól i sadów. Tak powstał niezwykły projekt, portal, na którym każdy może na aktualnej mapie zaznaczyć dawną miejscowość, dołączyć wspomnienie o niej, listę mieszkańców, losy wsi (niektóre wsie nie są widoczne ponieważ powstała na tym terenie np. fabryka). Dlaczego rządzący nie są zainteresowani włączeniem takich projektów do polityki historycznej ?
Zwycięstwo niesione przez sowietów ze wschodu to kolejne morderstwa dokonywane na ludności i żołnierzach Armii Krajowej, którzy walczyli z okupantem niemieckim na terenie Małopolski Wschodniej. To deportacje Polaków w głąb Rosji, na Syberię, Ural, Kamczatkę. Wyroki wydają również Polacy, którzy przyszli tutaj ze wschodu z ?czerwoną zarazą? tworzyć polską władzę ludową w imię szczęścia obywateli, czyli nas wszystkich, oraz ci, którzy łatwo zainfekowali się tą straszliwą chorobą, ludzie ?małego charakteru?, pazerni na władzę nad ciałem i duszą drugiego człowieka oraz na jego majątek. Swoją drogą, czy nie czas na wyleczenie nas z tej trwającej już ponad 71 lat choroby? A odpornych na leczenie i infekujące kolejny ?rząd dusz? imperium medialne poddać kwarantannie, w jakimś innym kraju komunistycznej szczęśliwości? Mamy szanse zadecydować o zdrowiu podczas zbliżających się wyborów.
Ci, którzy przetrwali i powrócili z łagrów pod koniec lat czterdziestych i w latach pięćdziesiątych, nie mogli wrócić do swoich przedwojennych, wielopokoleniowych domów rodzinnych. Jeśli nawet nie zostały zburzone to znajdowały się już nie w Polsce ale na Ukrainie, Litwie, Białorusi. A innym zostały zabrane wskutek ?nacjonalizacji? ogłoszonej przez tych, którzy obecnie stali się ponownie ich właścicielami ale już nie razem z nami, ?socjalistycznie?, ale ?kapitalistycznie? czyli zupełnie prywatnie. Sybiracy zostali skazani na wewnętrzną ?banicję? jako ?zaplute karły reakcji? , ?rewizjoniści?, ?wrogowie ludu?.
Obecny na konferencji Prezes Warszawskiego Oddziału Związku Sybiraków przedstawił historię Związku, który powstał w 1928 roku, założyli go zesłańcy lub ich potomkowie z wieku XVIII, XIX i XX, uczestniczyli oni w obronie Warszawy w 1920 roku. Patronami tego aktu założycielskiego byli Ignacy Mościcki i Józef Piłsudski.
Obecnie należy do Związku Sybiraków około 30 000 zesłańców, którzy jako dzieci zesłani zostali na Sybir (w Warszawie Sybiraków jest około 2000). Sybiracy osiedlali się w różnych regionach Polski próbując, wbrew woli władzy PRL, przetrwać. Również na Dolnym Śląsku.
Obok Leśnej jest piękny zamek Czocha. Właściciel przedwojenny gromadził w nim dzieła sztuki i posiadał wspaniały księgozbiór. Miał też sejf, z szyfrem prawie elektronicznym. Gdy nastała władza ludowa wystarczył palnik by wypalić dziurę. Jedna ciężarówka wspaniałych ikon wysadzanych perłami i diamentami, kandelabry i srebrne zastawy, została zabezpieczona, dwie pozostałe zniknęły wraz z burmistrzem i komendantem Milicji Obywatelskiej w Leśnej. Zamiłowanie do kandelabrów władza centralna ma do dzisiaj. Ma też talent do niszczenia tego co po II RP pozostało. Od zakończenia wojny nastąpiła straszna dewastacja tych terenów wskutek likwidacji przemysłu i niedbałości o mienie publiczne. Nic dziwnego, iż na tablicach dokumentujących przeprowadzane dzisiaj prace istnieją zapisy ?odtwarzanie zdewastowanej infrastruktury?. A w Szwajcarii drewniane budynki dworcowe na trasie Chur ? Aroza stoją od 1915 roku, naprawiane na bieżąco i przez fachowców. I nie potrzebują środków unijnych, po prostu zarządzają umiejętnie tym co mają.
Sybiracy i Polacy wypędzeni z Małopolski Wschodniej oraz uciekający przed zbrodniarzami komunistycznymi żołnierze AK, znajdowali na Dolnym Śląsku schronienie. Zamieszkiwali w często oszabrowanych już domach (nawet bez drzwi i okien) i znajdowali zatrudnienie w okolicznych hutach, kopalniach, fabrykach i PGR-ach. Dzisiaj ci starsi, zmaltretowani w łagrach, więzieniach, katowniach, spracowani moi Rodacy żyją we wsiach i miasteczkach, w których ?szczęśliwa? władza (rozumiem, że komunikat ? 80% szczęśliwych Polaków ? na pasku TVN pochodzi z ankiety przeprowadzonej w słynnej jadłodajni) zlikwidowała ośrodki zdrowia, apteki, sklepiki, linie kolejowe, połączenia PKS a likwidując kopalnie, huty, zabrała starszym ludziom dzieci, które musiały wyjechać za pracą. Ale szczęśliwa pani poseł PO w programie ?Bliżej? zakomunikowała, iż mamy najwięcej w UE siłowni w plenerze! Szkoda , że nie wind montowanych w blokach bez wind, w których na czwartym piętrze mieszkają, niczym w więzieniu, starzy ludzie. A komu służą autostrady w wyludnionych wsiach i miasteczkach? Czy budujemy je dla tych, którzy niedługo staną się właścicielami naszej wspólnej, polskiej ziemi odziedziczonej przez przodków, którzy o nią walczyli z zaborcami dla nas ?
Bielawa, też na Dolnym Śląsku, wspaniałe zakłady produkujące znane na świecie komplety pościeli. Od momentu gdy pojawił się w zakładach Prezydent Kwaśniewski roztaczając przed pracownikami wizję szczęśliwości i polecając nowego zarządcę z Kraśnika, nastąpiła znana ?restrukturyzacja?, zwalniamy, burzymy 2 budynki by ograniczyć środki na utrzymanie, bierzemy pożyczki by następnego dnia ogłosić upadłość firmy. Drogie maszyny tkackie najnowszej technologii, ciągi technologiczne, zapasy materiału i innych składników majątku sprzedajemy do Pakistanu. Inżynier, który pracował tam 15 lat płacze, przechodząc obok zdewastowanej fabryki. W schronisku na Szczelińcu na korytarzu, na drewnianej półce leży książka Grażyny Lipińskiej ?Jeśli ja zapomnę o Nich..?, to dobra lektura po górskiej wędrówce.
Jesteśmy narodem tolerancyjnym, przez wieki wielonarodowościowym i solidaryzującym się z prześladowanymi i potrzebującymi. Nie zgadzam się na ponowne obciążenie kosztami decyzji rządowych tych, już wielekroć poszkodowanych. Może czas, by solidarność okazali obecni właściciele pałaców na Pomorzu, domów w Barcelonie, mieszkań w Alei Róż i willi w Aninie i Magdalence, potomkowie tych, którzy skorzystali na nacjonalizacji majątku IIRP i grabieży majątku inteligencji polskiej oskarżonej o ?zdradę władzy ludowej?. Generał August Emil Fieldorf, ps. Nil został bestialsko zamordowany przez polskich zbrodniarzy komunistycznych a meble, które jego żona przywiozła w ramach mienia przesiedleńczego z Wilna zostały skonfiskowane.
Bożena Ratter
Wiersz, który przysłała do Lwowa wywieziona do Kazachstanu Maria Blachaczek-Mazurowa:
Miastu Miłosierdzia
Obce tobie frazesy uniesień i wzruszeń.
Pozanałoś jak jest ciężko śmierć w słowa zamieniać,
Jak daleko wzrok sięga zza kraty więzienia
I jak trudno jest matkom twarz z bólu osuszyć.
Gdy wrzask meetingu turkot pociągów zagłuszył
I w pustych oczodołach zmartwiałych kamienic
Groza ech Kazachstańskich stężała milczeniem-
Wtedy prawda nad prawdy wybuchła ci w duszy.
Oto w rosyjskiej stajni, wśród bydlęcych zbirów
W straszliwych narodzinach – nad Wołgą, stepami-
Nowa Polska powstaje – po krańce Sybiru.
Wtedy poszedłeś do Niej wschodnimi szlakami
Jak czwarty król za tymi z kadzidłami i mirą-
-Szedłeś do Niej tak śmiesznie po prostu; paczkami.