Od 24 lat Pan Stanisław jeździ z darami na Kresy. Celem nr. 1 jest oczywiście Lwów. Chociaż nie tylko pomoc i podarki świąteczne dla Rodaków dotrze także między innymi do Przemyślan. Zbiórkę darów prowadzi poznański oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Chociaż ten mały gest wykonany w kierunku naszych rodaków za wschodniej granicy w tych zbliżających się dniach świątecznych rozświetli trudną ich egzystencję na Ukrainie.
Nasi rodacy tam żyjący borykają się na co dzień z dziesiątkami problemów, głownie bieda brak pieniędzy, często przymierają głodem, nierzadko szczególnie na terenie zachodniej Ukrainy szykany ze strony podnoszących łeb nacjonalistycznych ugrupowań i bojówek. My tutaj w kraju w większości nie wiemy praktycznie nic o tym co się tam dzieje.
W zbiórce uczestniczą harcerze, jest to doskonały sposób na to aby uwrażliwić młodych ludzi na sytuację na wschodzie, zaszczepić w nich też pamięć o tym że kiedyś RP żyła w zgodzie z wieloma narodami na terenach znacznie większych niż obecnie jej przypadły. Broniła przedmurza Europy przed chordami tatarskimi, a także przed chanatem krymskim. Wiele setek lat na straży państw europejskich, tego aby Paryż i inne miasta Europy zachodniej mogły rozkwitnąć. Rzeczpospolita niosła też jakże atrakcyjny kaganek oświaty, kultury wyższej na tamte dzikie wschodnie tereny. Stąd też i otwierała się furtka przez naszą Rzeczpospolitą Obojga Narodów na zachód.
Polski naród z założenia pokojowo nastawiony, jednakże gryziony przez setki lat ustawicznymi wojnami granicznymi nie wyzbył się swojej łagodności, co nie znaczy że nie potrafił się bronić. Tą zdolność opanował w stopniu mistrzowskim. W wielu przypadkach było to przeszkodą i do podboju państw europejskich i do podboju terenów Rzeczpospolitej. Teraz chce się o tym wielkim etosie obrońców Europy zapomnieć. Z Sobieskiego robi się ukraińskiego szlachcica, a przecież całą Europa po jego zwycięstwie właśnie do Rzeczpospolitej słała słowa podzięki za uratowanie przed barbarzyńskim najazdem państwa muzułmańskiego Turcji.
Dlatego tym bardziej pamiętajmy o naszych biednych rodakach tam na wschód od granicy obecnej Unii Europejskiej, marnych resztkach naszego narodu, przetrzebionych przez wojny i zawiść tak wielu, nacjonalistów, komunistów i innych…
Tak jak Pan Stanisław który dzielnie od dwudziestu czterech lat jedzie z Misją Serca. A przecież to jest jego działanie non profit, poświęca swój czas i pieniądze na to aby pomóc Polakom na Wschodzie, przerywa działanie w swojej firmie, i co tu dużo mówić na pewno traci na tym, w imię pomocy bliźnim.
Czy my tak potrafimy?
Zmobilizujmy się i potrafmy. Idą Święta. Niech i w tych nielicznych polskich domach na wschodzie wzniesie się wdzięczna myśl o tych, którzy tutaj w Kraju pamiętają o nich.
Piotrek
Szukam jakichkolwiek informacji dotyczących Pauliny i Franciszka Śledzianowskich, zamordowanych bestialsko przez bandy UPA oraz dalszej rodziny w lipcu 1943 roku w Horochowie, Krzemiencu, Stanislawowie, Tarnopolu, Sarnach, we Lwowie.