Co dzieje się w Poznaniu? „Dzięki” liberalnej polityce miasta zaczynają się czuć zagrożeni już zwykli obywatele, ojcowie rodzin chociażby, przedwczoraj zaatakowany mój kolega ze Stowarzyszenie Kresowego, biznesmen, ojciec czwórki dzieci pod kościołem: jak relacjonował najpierw obezwładniony gazem policyjnym przez zamaskowanych osobników (antifa), a następnie kilkakrotnie uderzony trzonkiem od siekiery, potrzebna była interwencja lekarza. Antifa kładzie już jawnie znak równości między tymi których teoretycznie zwalczała – czyli „faszystami”. To ta sama strona medalu tylko inny kolor, tam brunatny; tu czerwony. Atak na bezbronne niczego nie spodziewające się osoby pod kościołem na ul Fredry w Poznaniu pokazuje do czego prowadzi liberalna polityka włodarzy miasta. I tylko oni ponoszą odpowiedzialność za to co dzieje się na ulicach. Eskalację przemocy, a także oficjalne namawianie do udziału w protestach.
Tymczasem pod katedrą grupa wiernych broni dostępu do kościoła, poprzednio: wdarcie się na mszę św, atak cegłami, poranienie obrońców.



Warto też wspomnieć o dziwnej postawie niektórych funkcjonariuszy porządku, są rejestrowane zachowania świadczące o subiektywnym podejściu do protestów. Ci funkcjonariusze którzy tak się zachowują zapominają że pełniąc swoją służbę zobowiązali się do ochrony społeczeństwa i nie mają najmniejszego prawa do działań mogących zagrozić społeczności miasta Poznania czy innych miast. Przejawiając oznaki sympatii staja po stronie anarchii, nieładu i nieporządku. Powinni odejść ze służby. To zaszczytna służba w obronie zwykłego obywatela – a nie zabawa we własne rozgrywanie sympatii i antypatii.
Przykład karygodny namawiania do demonstracji urzędnika miejskiego (co na to mieszkańcy, gdy urzędnicy zamiast pracą mają zajmować się protestami?):
Link do informacji medialnej o wydarzeniach w Poznaniu na ul Fredry: