Psy na smyczy, nad Wartą?

W sobotę rozmawiałem z miłą właścicielką labradora. Skarżyła się że w centrum nie ma gdzie wyprowadzać pieska. Nie ma miejsc dla psów, jedyne takie na Placu Wielkopolskim jest za małe.
Kiedy idzie nad Wartę i spuszcza ze smyczy swojego pupila zachowując ostrożność (nikogo w pobliżu nie ma), drży czy nie dostanie mandatu.
Policja upomina, że nie wolno spuszczać psa ze smyczy gdyż może stanowić zagrożenie.
Jeżeli nikogo w pobliżu nie ma poza właścicielem?
To jedna informacja. Inna: są policjanci którzy instruują: można spuszczać psa gdy nie ma nikogo w pobliżu i właściciel jest przekonany o bezpieczeństwie osób trzecich na podstawie obserwacji.
Ja oczywiście jestem za tym, aby dbać o bezpieczeństwo mieszkańców, jednak dlaczego dotyczy to tak naprawdę pań z niegroźnymi psami?
Stosunkowo niegroźnymi – wiemy że labradory, nie należą raczej do agresywnych ras.
Kiedyś widziałem policjantów omijających szerokim łukiem dobrze zbudowanego mężczyznę idącego z dobermanem bez smyczy.
I to zrozumiałe – nie chcieli być pogryzieni. Stwierdzili pewnie że nie opłaca się takiego instruować za cenę urazu mechanicznego ciała od zębów owego pieska.
Lepiej pouczać lub wystawiać mandaty właścicielom z „bezpiecznymi” psami…
Tymczasem miejsca dla wyprowadzania psów nadal nie ma…

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.