Rozmowy z obcokrajowcami.

W sobotę byliśmy w kinie. Po kinie dyskusja na temat filmu i nie tylko w okolicy Starego Rynku. Dużo młodzieży, obcokrajowców. Głównie ze wschodu. Po kilku godzinach dyskusji kolega zgłodniał podeszliśmy do jednej z jadłodajni w okolicy rynku. Kiedy kolega kupił już swoją porcje jedzenia, chciał gdzieś przysiąść by spokojnie zjeść. Miejsca był tylko dwa wolne. …

Siedziały dwie kobiety i mężczyzna przy stoliku – kolega grzecznie się spytał czy można i usiadł. Mężczyzna zaczął protestować – ż eoni tu w swoim gronie i nie chcą nikogo. Dodam, że to taka jadłodajnia na szybko – kupić, usiąść zjeść i do zobaczenia. Żadna restauracja. Warunki do rozmowy średnie. Chodziło o to żeby zjeść na siedząco. Nawet zresztą usiedliśmy na dwóch wolnych krzesłach, maksymalnie na narożniku z boczku, żeby nie przeszkadzać – ale jednak przeszkadzaliśmy…W czym? Siedzieli już nie jedząc.

Kolega zaprotestował, tłumacząc że przecież po to są te miejsca, wtedy usłyszał wysyczane prawie zdanie: – nie chcę mówić w twoim języku.

Ale jesteśmy w Polsce i tutaj mówi się po polsku – odpowiedział kolega.

Mężczyzna wstał nic nie mówiąc i wyszedł. Kobiety jeszcze chwile siedziały, gdy doszła moja żona one też wstały i wyszły. Trochę byliśmy zdziwieni tym zachowaniem. Nawet komentowaliśmy krótko, ale bez jakiegoś specjalnego przejęcia.

Nagle jedna z kobiet pojawiła się ponownie, podeszła do nas i pochyliła się złowrogo nad moim kolegą agresywnie mówiąc z silnym akcentem ukraińskim; – Szto tobie nie pasuje? Ee…? Szto?

Odwróciła się następnie i wyszła.

Rozumiem frustracja, późna pora, inne przyczyny – ale po co ta wroga reakcja? Skąd? Kolega tłumaczył że chcemy tylko zjeść, zresztą charakter miejsca był dostosowany do takiego „szybkiego jedzenia”, nie było potrzeby takiej reakcji ani ze strony owego mężczyzny.

Skąd biorą się takie zachowania? Skąd uprzedzenia i złe spojrzenia? Chcąc nie chcąc myśli same biegną w stronę przeszłości. Także inni moi znajomi mają doświadczenia nie pozytywne z zachowaniem i kulturą naszych wschodnich sąsiadów. To jest dziwne – z nimi jest tak, że albo jest wylewnie, sympatycznie i „aż do bólu” serdecznie, albo są to objawy czystej wrogości, aż czuć „w powietrzu”.

To inna kultura, cywilizacja, chciałoby się rzec: przecież to bracia Słowianie… ale jednak inni. Wschód czuć wyraźnie i to nie tylko ten sowiecki, ale ten prawdziwy – wschodni. Tatarski czy turecki. Setki lat wpływów zmieniają – i długo te wpływy zakorzenione w codzienne zachowania, w kulturę, w słownictwo trwają głęboko w duszy. Przekazywane z ojca na syna z matki na córkę tkwią jak zadra.

Jak to zmienić? Trzeba uczyć kultury – to nie jest błąd, czy jakaś celowa niechęć – trzeba tłumaczyć i wychowywać zaszczepiać inne postawy, inne standardy. To co powiedział kolega – jesteście teraz tutaj dostosujcie się, nauczcie się być takimi jak tutaj się jest.

To samo przeżywaliśmy my jeżdżąc do Niemiec. To my musieliśmy się podporządkować a nie Niemcy do nas. Warto może o tym pamiętać i umieć to egzekwować. Dla dobra naszego naszych dzieci i …ich też.

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.