Wielcy ludzie o wielkich sercach, bez których nie byłoby naszej teraźniejszości

Był jednym z najwybitniejszych ludzi swojej epoki nie tylko w Polsce. Wszechstronny naukowiec, autor wybitnych dzieł naukowych z różnych dziedzin życia. Stworzył system etyki i filozofii społecznej, który oparł na prawach i obowiązkach społecznych. To jeden z najświetniejszych autorów  Konstytucji 3 Maja. To on nakreślił zawarte w niej plany reformy  państwa, programy przebudowy społecznej i rozwoju Polski ? tak został scharakteryzowany Hugo Kołłątaj w dokumentalnym filmie z serii ?Serca polskie?.

Podkanclerz koronny był, jak mówili o nim współcześni,bezwzględny dla wrogów, szyderczy dla zdrajców i pełen szacunku dla mądrej służby ojczyźnie. Znany był z zadziorności, odwagi  i poczucia humoru. Kiedyś, gdy Rosjanie w dniach najgorętszych dla rozstrzygnięć dla Konstytucji, paraliżowali układ naprawczy upadającej ojczyzny, kazał przed pałacem ambasadora Rosji postawić model gilotyny, a jednemu z warszawskich  obdartusów ścinać głowy kukłom ludzi przekupionych przez Rosję. I rzeczywiście, sprawa stała się głośna na świecie ale nie za przyczyną „donoszenia” o tej prześmiewczej scenie, przygotowanej przez podkanclerza, mającej powstrzymać służalczych przeciwników reform, ale za sprawą Konstytucji. Ustawa Rządowa, czyli Konstytucja 3 Maja, była drugą na świecie, a pierwszą w Europie ustawą zasadniczą.

„Pozostała po nim pamiątka jaką jest reforma naszej Akademii Krakowskiej jak również inna, bardzo konkretna, zbudowane przez Kołłątaja gmachy dawnego tzw.  Kolegium Fizycznego. W tych  budynkach dokonywano wielkich odkryć jak choćby pod koniec XIX wieku, gdy Olszewski z Wróblewskim skroplili w tym gmachu po raz pierwszy w dziejach świata powietrze. Te budynki nadal służą uniwersytetowi tak jak służy naszej teraźniejszości cały spadek duchowy po Hugonie Kołłątaju – opowiada w filmie profesor Franciszek Ziejka”.

Inaczej niż podkanclerz koronny zachowuje się prezydent Warszawy. Co za konkretna budowla  zostanie po rządach   pani Prezydent? Chyba nieco pisaku z  plaży, którą w nagrodę za dyscyplinę urzędniczą szykuje mieszkańcom na ulicy, przed Pałacem Kultury. To tak na otarcie łez  dla tych, których 25 – letnie rządy zmusiły do opuszczenia ?wygaszonych? miejsc pracy, zdewastowanych wsi i miast, domostw, kamienic, plaży nad rzekami i stawami, lasów i łąk ( a niektórych, wcześniej za PRL, przymusowo tam osiedlano ). Pozbawiono ich najwspanialszego dla kondycji fizycznej i duchowej, dla poczucia tożsamości i dumy,  kontaktu z naturalnym środowiskiem w którym wzrastali. No ale skoro Robert Krasowski w wywiadzie dla ?Kultury Liberalnej? powiedział, że miejscem wszelkiej idei jest śmietnik, liczy się zaś materia?inaczej niż profesor.

?Historia, idee, wartości, tożsamości, czyli sfera ducha, mają się znaleźć na śmietniku. Zostaje indywidualne, fizyczne bytowanie ludzkie, które ma być afirmowane we wszystkich swoich przejawach, pod warunkiem, że sprowadzają się one do materialnego wymiaru?. (z felietonu  Bronisława Wildsteina, Egzaltacja cynizmem, wSieci, ) .
Mamy więc w Warszawie bytowanie w piasku.  A opuszczone przez Polaków przybyłych do miasta ?za chlebem?, domostwa i kamienice zajmą ci, co je im zabrali, albo narajeni przez nich kupcy.  Hasło ?wasze ulice nasze kamienice? wciąż aktualne.

Do beneficjentów tego przedwojennego hasła doszli lokalni kacykowie, o których w latach 90-tych w ?Polityce? pisała Pani Sędzina z Radomska. I pewnie  ich potomkowie. ?To nie byli protoplaści Piotrowskiego. Oni byli prostymi chłopakami ze wsi. Dostali buty, jedzenie i władzę do ręki ? i już im się w głowie przewróciło. Zapragnęli mieć to, z czym walczyli?. Tacy jak  Edward Chmielarz -komendant MO, Antoni Kucharski ? żołnierz Armii Ludowej, Edward Dawid ? pracownik tartaku, nadgorliwy wiejski aktywista, założyciel komórki ORMO. Wychodzili nocą , zabierali z domów byłych żołnierzy AK by rozstrzelać ich pod lasem, palili ich ciała w piecu,  a ja nie się nie mieściły to  je członkowali. Ich żony zabierały zawartość szaf i mieszkania. Rodziny zamordowanych skazane były na życie wśród morderców. I były przez nich szykanowane. Podobnie jak rodzina w filmie „Scena ciszy” w reżyserii Joshua Oppenheimera, reklamowanym aktualnie w warszawskim metrze.
A swoją drogą, czy wylegiwanie się w piasku , w środku betonowego miasta, pod liniami wysokiego napięcia, z nadajnikiem na szczycie pałacu a może innymi jeszcze instalacjami nie szkodzi zdrowiu?

Bożena Ratter