Szczególnie kotami. Wczoraj znalazłem pod blokiem martwego kota. Nie wiem czy przyczyną był sam mróz, ale na pewno współodpowiedzialnym.
Pamiętajmy o zwierzętach na zewnątrz. Temperatura dziś rano: -16 stopni Celsjusza. Nasza kotka nie zdecydowała się wyjść nawet na balkon…
Leżał na śniegu tuż przy osiedlowej dróżce -chodniku, nie ruszał się, i jak stwierdziłem po chwili nie oddychał. Kotka ostrożnie wsadziłem do kartonowego pudła, zaniosłem do miejsca gdzie urzęduje dozorczyni, potem – powiadomiłem przedstawicielkę (którą znam) administracji osiedla. Otrzymałem odpowiedź że przyjedzie pracownik deratyzacji. Nie wiem czy mimo wszystko nie powinien dotrzeć ktoś z kontroli weterynaryjnej, aby sprawdzić czy nie była to jakaś groźna zakaźna choroba zwierzęca mogąca się roznosić na inne zwierzęta?
Znalazłem materiał w którym jest informacja o tym co należy robić z padłymi zwierzętami i jakie przepisy to regulują:
i jeszcze jeden link wyjaśniający te kwestie:



Szkoda zwierząt – szczególnie kotów, to one pilnują (i to dosłownie) aby nie zalała nas zaraza gryzoni w miastach (głównie szczurów). Pamiętajmy o tym. U nas na osiedlu mają budki. Ale czy to wystarczy?