Takie właśnie sobie zadaję pytanie. Zadaję to pytanie też historykom i władzom miasta. Odpowiedź w prostej linii nasuwa się sama; nikt nie chce kultywować narodu polskiego jego etosu jako narodu przeznaczonego do eksterminacji. Narodu niepokornego, narodu, który podjął walkę z dwoma najokrutniejszymi reżimami XX wieku, faszystowskim i sowieckim. Za to miał być zniszczony przez jednych w obozach koncentracyjnych, a przez drugich w gułagach na dalekiej Syberii.
Ta pamięć niestety ma zostać zatarta, zapomniana, rozmieniona na drobne. Naród nasz nie może być wychowywany w kulcie ofiar hekatomby, chyba z ma to służyć obcym interesom tak jak obecnie uporczywe nagłaśnianie zakazanej kiedyś informacji o tragedii i zbrodni katyńskiej.
Powód: walka z „odwiecznym” wrogiem: Rosją. Dlaczego cudzysłów? Ponieważ pryz takim położeniu geopolitycznym jakie ma Polska w zasadzie naszym odwiecznym wrogiem są wszystkie państwa nas otaczające. Oczywiście też w cudzysłowie. Chodzi o węzły komunikacyjne, najkrótszą drogę ze wschodu na zachód, do południowego wybrzeża Bałtyku. Oczywiście jest to duże przejaskrawienie nazywanie naszych sąsiadów odwiecznym wrogiem. Używam tego określenia aby zaprotestować w pewnym sensie przeciw niemu. Jeżeli Rosja ma być nazywana tym określeniem to konsekwentnie nazywajmy też w ten sposób inne państwa.
Tłumacząc powód.
Lub też nie używajmy owego określenia wcale.
Wracając do KL Warschau i obecnej likwidacji jego śladów.
Komu ma na tym zależeć? Po wygaśnięciu „zimnej wojny” i rozpadzie ZSRR, mimo wszystko nie ustała rywalizacja między USA a Rosją. A arena międzynarodowa w Europie nadal jest dla tych państw ważna. Jesteśmy po prostu wykorzystywani i manewrowani przez jednych lub drugich. I jako naród, który jest spójny i zachowuje jedność, jest monolitem, jesteśmy niewygodni dla obu tych sił.
Zbyt wielka siła tkwi w naszej niezależności, chęci do samostanowienia, samodecydowania, wolności… Jest to nie na rękę zbyt wielu. Nie tylko tym, których chce nam się obecnie za wszelką cenę wmówić. Przede wszystkim kładąc NACISK na Rosję.
Nie ma równowagi w rozpatrywaniu „zagrożeń” zewnętrznych. Zagrożeń rozumianych już zupełnie inaczej niż w XX wieku. Obecnie działa to na zupełnie innych zasadach zdecydowanie bardziej finezyjnie. Zniewolenie ekonomiczne, polityczne, destrukcja sił witalnych narodu. depolonizacja, działania niezauważalne lecz drążące jak woda kamień…
W tym kontekście pozostawienie pamiątek po KL Warschau stanowiłoby zbyt wielkie zagrożenie.
Ponieważ sam w sobie obóz powstał, aby zdławić opór narodu niepokornego. I to jest problem. A także powód dla którego należało usunąć wszelkie jego pozostałości i pamiątki.
Ponadto „konkurencja” w postaci innych KL na terenie Polski nie mogła być
tak nieefektywna, obozy inne powstałe generalnie na wsiach, w wygodnych miejscach komunikacyjnych- węzłach miały za zadanie eksterminacje różnych grup etnicznych w różnych miejscach z różnym nasileniem.
W przypadku KL Warschau symbolem samym w sobie był fakt zbudowania obozu w mieście stolicy. Dla zniszczenia i pognębienia całego narodu. Także dlatego ze było to wygodne rozwiązanie, przygotowanie do ostatecznej eksterminacji narodu niepokornego.
Teraz pod pozorem akcji miejskich (poszerz przestrzeń miejską – zapomnij o historii narodu) i inwestycji budowlanych dla potrzeb miasta, usuwa się ostatnie tragiczne ślady przeszłości.
„Naród bez historii przestaje być narodem”
Czy takie motto obecnie przyświeca osobom odpowiedzialnym za destrukcję śladów po obozie KL Warschau?
Piotrek
Link
zaraz się okaże, że dzięki propagandzie solidarnościowej jedyne kojarzone przez społeczeństwo powstanie będzie w getcie warszawskim, o powstaniu zorganizowanym przez „siły reakcji”, tak znienawidzone przez środowiska ubecko-solidarnościowe należy zapewne zapomnieć, tak samo KL Warschau jest dla towarzyszy z solidarności niewygodny, bo wiadomo, teraz oficjalnie tylko jedną nację mordowano podczas wojny, a Polacy, no cóż, do poprawiania historii służą takie „wielkopomne dzieła” jak „Sąsiedzi” czy „Złote żniwa” ulubionego „historyka” solidaruchów, które zapewne obecna ludowy komisarz edukacji z nadania „nocnej zmiany” wprowadzi jako obowiązkowe lektury, albo nawet podręczniki do historii
o samym KL Warschau, nie mówiąc o skali dokonywanego tam ludobójstwa mało kto wie, bez odesłania do źródeł nawet nie chcą uwierzyć, a kiedy obecne działania „nocnej zmiany” zakończą się, po istnieniu obozu nie zostanie nawet ślad, wystarczy tylko spalić niewygodne książki i mamy temat zamknięty, w końcu zbrodnie katyńską przemilczało się skutecznie kilkadziesiąt lat, z KL Warschau będzie podobnie, i o tyle łatwiej, że wojenne pokolenie jest już na wymarciu, niedługo nie będzie nawet komu protestować przeciw zakłamaniu historii
w tym roku mieliśmy już przykłady bezkarnego opluwania powstańców warszawskich przez czołowych polityków PO, z KL Warschau towarzysze z PO jak widać poszli o krok dalej, usuwają ślady istnienia tego koszmarnego obozu, likwidują dowody zbrodni niemieckich, czy też późniejszych na tym samym terenie komunistycznych