Piractwo Legalne? Jak to rozumieć….

Ostatnio w gronie znajomych poruszaliśmy temat piratowania nagrań. Czy to muzycznych czy filmowych. Kwestie „Torrentów”, ?chomików?, „Pirat Bay” i tym podobnych. Wnioski jakie się nasuwały przynajmniej mi były relatywne. Tak samo jak nasze zdanie, a raczej jego mnogość w tym temacie? BO cóż to jest piractwo?

Wszystko zależy od tego gdzie mieszkamy, a więc jakiemu prawu jesteśmy podporządkowani. W Szwecji jest inaczej, w USA również, a i odmiennie jest w Chinach.
Zdania są podzielone.
Koszty płyt CD zawsze mocno mnie martwiły. Niektóre wypowiedzi artystów również.
W końcu odżegnywanie się od piractwa i koszenie wysokich tantiem, jest raczej w jaskrawej sprzeczności z? – a no tak, z czym??
Z pozyskiwaniem nowych odbiorców swojej własnej sztuki. Może to oznaczać tylko jedno:
Bardziej twórcy zależy na kasie niż na swojej twórczości.
Ceny płyt są nieziemskie zupełnie nieadekwatne nie tylko czasami do twórczości, ale również i do całej reszty.
Tą całą resztą jest przemysł. Kto jakie marże bierze? I o co w tym wszystkim chodzi. Koszt płyty CD jakieś 12 lat temu wynosił (produkcja) o ile mnie pamięć nie myli około 9 groszy.
Wyprodukowanie okładki nawet doliczając do tego pracę grafika (czasami żenującą) to może około 1 zł ( z czego większość to honorarium grafika, bo przecież nie koszt wydruku a tym bardziej materiału- papieru). Reszta to pośrednicy miedzy artystą a odbiorcą ? włączając w to mniej lub więcej artysty?
I stąd robi się 40, 50 czy i więcej złotych. TO tak samo jak swego czasu z Cyfrą plus. Gdyby nie wysokie ceny abonamentu to, kto by zajmował się piractwem? Ale przecież pośrednicy muszą wziąć swoje.
Wszędzie ci pośrednicy, i ich pośrednicy i tych również?.
Świat roi się od wykorzystujących sytuację handlowców, z głową na karku?
A my cierpimy.

Oczywiście są Prawa Autorskie. Bezcenne ? własność. Do produktu intelektualnego.
I tutaj zacytuję koleżankę: ?Ukradli mi kilkadziesiąt oryginalnych płyt, bo tylko takie kupuję ? jestem uczciwa ? taki mam korzeń moralny, wiara w Boga wartości ? prawo ludzkie.
Moralnie uznając to za uzasadnione ?ściągnęłam? sobie kopie tych kradzionych płyt. Moralnie czuję, że miałam do tego prawo- zapłaciłam w końcu za nie kiedyś.?

Drugi przykład:
?Miałem wypożyczalnię. Płaciłem za licencje organom powołanym do tego ? 2 -3 tys. Kupowałem tylko płyty z licencjami do wypożyczania. Czy mam prawo zrobić sobie kopie zapasowe? I użytkować je PRYWATNIE nawet po sprzedaży oryginałów??

Inny przykład:
?Miałem ponad tysiąc płyt CD. Skopiowałem je. Były to oryginały, które następnie odsprzedałem. Teraz użytkuję te kopie. Prawnie czy bezprawnie??

I tak można w nieskończoność. Systemy wymiany plików opierają się na dobrowolności.
Pytanie tylko czy pliki wymieniane są (jedno z zagadnień) własnością udostępniającego? Czy też kopią kopii z NETU?
Tak jak w pierwszym przypadku byłoby dla mnie jeszcze zrozumiałe- w końcu pożyczamy sobie nawzajem różne rzeczy (definicja pożyczania w wirtualnym świecie musi ulec zmianie),
To, kiedy pożyczamy coś, co ukradliśmy- to w końcu i tak jesteśmy złodziejami?.(?)
Ale kto się tym przejmuje.
Z drugiej strony koncerny zarabiają krocie?. I co żal mi ma być tych molochów?
Pomijam też kwestię jakości poszczególnych produktów?

Z tego też wypływa taka końcowa sentencja (gdyż w sprawie piractwa naprawdę trudno będzie znaleźć konsensus- przynajmniej ja tak uważam) ?

Może najlepszym rozwiązaniem byłoby płacenie według twórczości- i grafika i tych, którzy tworzą muzykę czy film. Zgodnie z subiektywnym odczuciem odbiorcy ? zaraz po obejrzeniu czy wysłuchaniu płyty. Bez całego tego marketingu pierwotnego ? który zachęca nas wybranymi scenami do pójścia do kina i obejrzenia gniotu czy tez wysłuchania mocno średniej płyty?.

Najlepszy probierz to cena na rynku wtórnym? (wykluczając oczywiście aspekt piractwa)?

Obawiam się jednak ż e wielu twórców by nie przetrwało takiej weryfikacji?.

TO może tyle przemyśleń?

Pozdrawiam

Duch997