„Autorzy raportu zastrzegają, że przeprowadzenie wodorowej rewolucji w transporcie wymaga wsparcia finansowego ze strony rządu i firm prywatnych sponsorujących badania nad nowymi silnikami i pojazdami.” – I to jest problem… szczególnie u nas.
Ale czytajmy dalej:
„Jak wyliczono, w latach 2008-2023 rząd USA powinien wydać na prace nad technologiami wodorowymi 55 mld dol. A sektor prywatny jeszcze dodatkowe 145 mld dol.”
Czyżby była jednak nadzieja na zmiany? Ceny niższe i do tego ekologicznie?
No cóż.
Nadzieja jest o ile tylko nie zablokują jej posiadacze ropy…
„Z szacunkowych danych raportu wynika, że przełom w produkcji i wykorzystywaniu pojazdów na wodór nastąpi około 2015 r. Wtedy te auta mogą mocno potanieć (choć ich produkcja powinna być nadal subsydiowana przez rząd). W 2023 r. cena zakupu auta i paliwa wodorowego powinna zrównać się z kosztami pojazdów na ropę. Potem ceny paliwowych ogniw wodorowych będą niższe od benzyny czy ropy.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z tym scenariuszem, w 2035 r. liczba samochodów na wodór gwałtownie wzrośnie do 60 mln sztuk. Jeszcze przed 2035 r. po drogach USA będzie jeździć ponad 200 mln aut na wodór, emitujących jedynie wodę i ciepło.”
Można jednak na tym zarabiać i u nas ponoć – przyszłość wkrada się tylnymi drzwiami? generatory wodoru
Kto to wie…
Źródło cytatu: Era aut na wodór