Tekst nadesłany na adres mailowy:
” „Swoboda” na Wołyniu na sesji Rady Obwodowej (wojewódzkiej) doprowadziła do uzyskania poparcia przez Radę zapytania skierowanego przeciwko upamiętnianiu ofiar banderowskiego ludobójstwa
Nacjonaliści z partii „Swoboda”, z dumą nazywający siebie „banderowcami”, którzy pomimo protestów Kresowian całkiem niedawno tak gościnnie byli podejmowani przez niektórych radnych miasta Krakowa (mówiono o wspólnym kopaniu piłki i brataniu się z banderowcami przy piwie), znowu podejmują wrogie wobec Polaków działania.
Przedstawiciel „swobodowców” – banderowców – radny Oleś Byk 8 lipca 2011 roku podczas sesji Wołyńskiej Rady Obwodowej wniósł pod obrady tak zwane zapytanie obywatelskie w imieniu (jako przedstawiciel) frakcji „Swobody”.
Uwaga – Rada w głosowaniu poparła wnioski zawarte w zapytaniu. Można przypuszczać, że banderowcy będą starali się przeszkadzać w upamiętnianiu i w ekshumacjach.
Warto zapoznać się z fragmentami tekstu banderowców, skierowanego do Borysa Klimczuka, odpowiednika polskiego wojewody na Wołyniu, ponieważ wielu obywateli Polski miewa złudzenia, że ksenofobia i narodowo – socjalistyczna ideologia Swobody jest skierowana przeciwko Rosji, a nie przeciwko Polsce.
„Ostatnio w naszym obwodzie (województwie) odbywają się wydarzenia, które wymagają szczególnej oceny i właściwej reakcji ze strony władzy, organów porządku publicznego i społeczeństwa.
W ciągu ostatnich kilku lat na terenach Zachodniej Ukrainy, w tym także na Wołyniu, rozwinęły aktywną działalność różne polskie organizacje społeczne, które, bez wątpliwości, są wspierane przez organy państwowe sąsiedniego państwa. Celem działalności tych organizacji jest poszukiwanie miejsc masowych pochówków i stawianie pomników poległym w polsko – ukraińskim konflikcie lat 1943 – 44 Polakom.
Szanować poległych należy, ale należy także prawidłowo i obiektywnie ocenić przyczyny tych bardzo smutnych wydarzeń międzynarodowego konfliktu. Specyfika tego zagadnienia wymaga od ukraińskiej społeczności i władzy szczególnej uwagi.
Tymczasem stawianie przez Polaków pomników na terenie Wołynia nabrało systematycznego i niekontrolowanego przez nasze państwo charakteru. I tak w wielu wioskach Iwanickiego, Włodzimiersko-Wołyńskiego Lubomelskiego i innych rejonów (powiatów) nie wiadomo kiedy, jak i za czyim pozwoleniem postawiono pomniki z polskimi napisami.
Informacja, umieszczona na tych pomnikach nie była uzgadniana ze stroną ukraińską. Ponadto, zdaniem fachowców, w wielu wypadkach nie jest ona rzetelna.
[…]
Ta miejscowość (Sahryń) w rzeczywistości stał się obiektem politycznych manipulacji ze strony Polski. Obiecując perspektywę odsłonięcia w tej wsi tablicy poświęconej Ukraińcom, poległym z rąk polskich szowinistów, Polacy, grając na czas, domagają się od władzy ukraińskiej wciąż nowych i nowych pomników Polaków, poległych w czasie II Wojny Światowej.
[…]
Na podstawie powyższego, proszę o udzielenie informacji:
– o ilości pomników ofiar ukraińsko – polskiego konfliktu z lat 1943 – 44 na terytorium Wołynia;
– o miejscu ich lokalizacji;
– o tym, kto, kiedy i na jakiej podstawie dawał pozwolenia na postawienie tych pomników;
– o tym, czy uzgadniano informację, zamieszczoną na tych pomnikach, z odpowiednimi instytucjami Ukrainy.
Proszę także:
– o roztoczenie należytej kontroli nad działalnością polskich organizacji społecznych na terytorium Wołynia,
– o obowiązkowe reagowanie na te działania,
– o zobowiązanie organów władzy państwowej podczas podejmowania decyzji na temat uwieczniania pamięci poległych w polsko – ukraińskim konflikcie lat 1943 – 44 do stosowania zasady adekwatności w stosunkach z polską stroną.”
Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, pan Byk żąda, aby udzielać zgody na postawienie jednego pomnika zamordowanym Polakom tylko wtedy, gdy równocześnie jeden pomnik zostanie postawiony dla Ukraińców. Czyli – pomnik za pomnik. ”
Uznałem go za idealny aby pokazać kuriozalne widzenie rzeczywistości przez członków partii „Swoboda”. Tutaj nie ma już nawet relatywizmu, a wprost wyrównanie ofiar.
Tylko jak to idzie…? Załóżmy że z tak zwanych odwetów (nielegalnych bo zabronionych przez dowództwo AK), zginęło około 4-5 tys. ofiar (głównie zastrzelonych, nie torturowanych jak w przypadku ofiar UPA), do naszych jak podaje ostatnio Ewa Siemaszko 131 tys. (szacunkowo około 200 tys.) jedna ich ofiara, na załóżmy 50 naszych, to równa się: 1:1 ?
Nie liczymy przy tym pomordowanych Ukraińców przez UPA, jak szacował nieżyjący już dr Poliszczuk: około 80 tysięcy…
Czy to nie jest Przesada, jeżeli nie błąd patrząc kategoriami matematyki???
Piotrek