Czyżby genialny plan Jarosława Kaczyńskiego?

Poniżej prezentuję tekst nadesłany przez znajomego dziennikarza społecznego znanego wszystkim odwiedzającym strony Interii, posługującego się pseudonimem „Analityk”:

Czyżby genialny plan Jarosława Kaczyńskiego?
Od pewnego czasu wydawało mi się, że żyję w jakimś matrixie. Wszystko, co dla mnie miało logiczny sens, interpretowane było przez środowiska związane z PiS zupełnie inaczej. Białe nie było białym, a czarne czarnym. Aż do dziś…
Jarosław Kaczyński po ogromnym osiągnięciu, jakim była nieznaczna przecież przegrana w wyborach prezydenckich, w których skupił wokół siebie również elektorat o poglądach umiarkowanych, nagle odrzuca tych wyborców i kieruje się tylko ku twardemu elektoratowi prawicowemu, katolicko-patriotycznemu, który od dawna głosował na PiS. Prawdą jest, że w uzyskaniu takiego wyniku pomogła rezygnacja Donalda Tuska z kandydowania na rzecz znacznie niżej notowanego Bronisława Komorowskiego, którego kampania wyborcza wcale przebojową nie była. Możliwe, że władze PO przychylały się do zdania Janusza Korwina Mikke, który twierdził, że trzeba Jarosławowi Kaczyńskiemu dać stanowisko prezydenta, gdzie będzie można go łatwo zneutralizować, gdyż w przeciwnym przypadku trzeba będzie go zniszczyć. Wyborcy jednak zadecydowali inaczej.
Trauma katastrofy
Sytuacja Jarosława Kaczyńskiego po katastrofie pod Smoleńskiem była tragiczna. Nie tylko ginie w niej jego brat bliźniak, ale również wiele osób, które znał, ufał im i z nimi współpracował od dawna. Choćby Przemysław Gosiewski, z którym współpracował od czasów Telegrafu, czyli początku lat 90-tych. Dodatkowo część winy moralnej za tę katastrofę ponosi właśnie kierownictwo PiS, z czego Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, w wielu wypowiedziach szukając wszędzie winy, tylko nie u siebie. To przecież kierownictwo PiS przygotowało listę osób zaproszonych. Do przewiezienia tych osób zgodnie z przepisami potrzeba było wysłać około 8 samolotów, na co podatnika z pewnością stać nie było. Jak w jednym z wywiadów powiedział gen. Czempiński, przepisy NATO mówią precyzyjnie: Każdy z dowódców wojsk powinien lecieć niezależnym samolotem. A było ich sześciu. Do tego dwóch prezydentów, kilku dyrektorów ważnych instytucji państwowych, jak choćby banku centralnego. Gdy już raz drastycznie złamano przepisy bezpieczeństwa, nie wolno było podejmować bardzo ryzykownego lądowania we mgle. Przecież zarówno kontroler na lotnisku, jak i załoga polskiego Jaka mówiły, że warunki są bardzo trudne, wręcz nie pozwalają na lądowanie tego typu samolotem na tak słabo przygotowanym lotnisku. Jednak na pokładzie samolotu podjęto inną i to bardzo ryzykowną, a w konsekwencji tragiczną decyzję.
Rząd pasywny w sprawie katastrofy
Nie raz zastanawiałem się, czy rząd robi dobrze, odsuwając się od śledztwa w sprawie katastrofy, pozostawiając to powołanym do tego w kraju instytucjom, i wydaje mi się, że zrobił dobrze. Donald Tusk mógłby wprawdzie stanąć na czele komisji, ale każde jego działanie byłoby okrzyknięte jako próba tuszowania sprawy. Przecież po dziś dzień wielu jest przekonanych, że katastrofa to wynik umowy Tusk-Putin. W każdym demokratycznym państwie takie sprawy ustalają powołane do tego urzędy, a nie politycy, i w Polsce też tak się dzieje. Przecież na sprawach lotnictwa zarówno Donald Tusk, jak i Antonii Macierewicz, Jarosław Kaczyński czy inni politycy znają się tak samo, czyli mają takie samo pojęcie jak większość obywateli. Mogą tylko mataczyć, a nic nie wyjaśnią.
Po pierwsze podważyć wiarygodność

Gigantyczną pracę podjęły media związane z międzynarodowym zakonem redemptorystów oraz prasa PiS. Praktycznie w każdym numerze Naszego Dziennika znajdowaliśmy sensacje podważające wiarygodność śledztwa. A to znaleziono skrzydło innego samolotu, który się zderzył z naszym tupolewem, po czym odleciał i wylądował gdzieś w Rosji. A to skrzydło tupolewa powinno ściąć drzewo i po tym samolot powinien bezpiecznie wylądować. A to po katastrofie jej ofiary dzwoniły do swoich bliskich. A to, że przed odlotem z silnika samolotu był wyciek, który się potem okazał wodą po umyciu samolotu. A to, że tylko badania wykonane na oryginalnych zapisach czarnych skrzynek mogą być wiarygodnym dowodem, choć nikt na świecie nie wykonuje prac na oryginalnych zapisach, aby przypadkowo ich nie zniszczyć. A to, że pocięcie wraku do transportu stanowi zniszczenie dowodów, bo eksperci nie poznają, które elementy były przecięte, a które zniszczone w czasie katastrofy. A to, że kontroler zmienia zeznania o widoczności, choć żadna z podawanych odległości nie zezwalała na lądowanie zgodnie z przepisami. Nieważne, jak bzdurne były te informacje, one działały. Podważały w odbiorze społecznym wiarygodność zespołów ludzi powołanych z urzędu, jak i ich wiedzy do wyjaśnienia tej katastrofy. Korzystano z faktu, że w trakcie badań zarówno komisji, jak i prokuratury wszystkie materiały dowodowe oraz wnioski są utajnione, i za złamanie tajemnicy grożą poważne sankcje. Tą ?pracą? zwolennicy teorii spiskowych uzyskali to, że w lutym po ogłoszeniu wyników prac komisji rosyjskich i polskich duża część rodaków w te wyniki po prostu nie uwierzy.
Przychodzą wybory samorządowe

Tak jak należało się spodziewać, największym przegranym tych wyborów jest PiS. Jarosława Kaczyńskiego w zasadzie (chyba?) te wybory mało interesowały. Większość jego wypowiedzi na wiecach nastawione było na konsolidowanie partii, nakreślanie przyszłości mającej podbudować wiarę w ostateczne zwycięstwo po tylu przegranych wyborach, a nie rozwiązywać problemy lokalne, które przecież były meritum tych wyborów. Ludzie wybrani w tych wyborach będą decydować o sprawach lokalnych, a nie ogólnokrajowych. Na działaniach przywództwa PiS skorzystały SLD i PSL. Te partie zwiększyły swoje posiadanie. PiS praktycznie przegrał większość miast, w wielu miejscach, gdzie nawet wygrał, nie będzie mógł rządzić bez zawiązania koalicji. I tu się rodzi główny problem, czy PiS jest zdolny do tworzenia koalicji? Na szczeblu lokalnym z pewnością tak, bo tam liczą się raczej związki międzyludzkie, lecz na szczeblu ogólnopolskim?
PiS partią niezdolną do koalicji?

Patrząc na dzisiejszą scenę polityczną, PiS jest niezdolny do koalicji z żadną partią w sejmie. PO? – nie trzeba uzasadniać, idea PO-PiSu już dawno umarła śmiercią naturalną. SLD? – Jarosław Kaczyński już dawno ten pomysł odrzucił. Dla PSL? zawodowego koalicjanta, byłaby to droga Samoobrony, również partii o zabarwieniu chłopskim. Więc czy PiS jest zdolny do koalicji?
Koń trojański Kaczyńskiego?
No właśnie, dziś, kiedy piszę te słowa, grupa posłów, którzy odeszli z PiS, założyła klub parlamentarny. Możliwe, że z grupy tej wyłoni się nowa partia. To właśnie ci ludzie w trakcie wyborów prezydenckich potrafili zdobyć zaufanie elektoratu bliższego środkowi sceny politycznej, który Jarosław Kaczyński, wydawałoby się, odrzucił. To oni są w stanie w najbliższych wyborach odebrać wyborców zarówno PO, jak i rosnącej na swarach ?PO-PiSowych? SLD.

Nigdy nie uwierzę, że Jarosław Kaczyński popadł w obłęd i chce zaprzepaścić swoją szansę zdobycia władzy. To jest zbyt zdolny, stanowczy, doświadczony i spragniony władzy polityk, aby mógł popełniać aż takie błędy.
Nowa partia, która prawdopodobnie wyłoni się z szeregów PiS, ma szanse zdobyć zaufanie wiecznych malkontentów ? tych niezadowolonych z dzisiejszych rządów, pamiętających SLD ich post PZPR-owską i post rywinowską przeszłość, również tych, co boją się Jarosława Kaczyńskiego przy władzy, a wreszcie tych, co od dawna poszukują nowej siły w polskiej polityce.
Partia ta będzie miała jeszcze jeden poważny atut wyborczy, przywódczyniami są kobiety, co w dzisiejszych czasach jest w polityce bardzo dobrze widziane, a Jarosławowi Kaczyńskiemu nie raz ten problem wytykano.

Nie można nie wspomnieć o jeszcze jednym plusie dla samego Jarosława Kaczyńskiego – przede wszystkim może to być jedyna partia, z którą PiS będzie zdolny do bezproblemowej koalicji. Żaden z odchodzących z PiS polityków tak w zasadzie nie zerwał z PiS, oni nadal deklarują swój sentyment do tej partii i kolegów, którzy tam zostali. Oni tylko zgłaszają drobne problemy w komunikacji wewnątrzpartyjnej i brak zgody na linię polityczną kierownictwa PiS. Jeżeli po tylu deklaracjach, że z Samoobroną koalicji nie będzie, Jarosław Kaczyński koalicję tę zawiązał, to jaka jest szansa, aby tak drobne problemy stanowiły przeszkodę w koalicji z nowo utworzoną partią? A jest to jedyna droga, która może doprowadzić Jarosława Kaczyńskiego do wygrania wyborów parlamentarnych i sięgnięcia po władzę w Polsce. Czy taka jest właśnie koncepcja polityczna Jarosława Kaczyńskiego? Zobaczymy. Dla mnie jest on zbyt zdolnym politykiem, aby z tego nie skorzystać, a fakty zaczynają zbyt dobrze pasować do siebie.

Analityk

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.