Nie, to nie jest jeszcze jeden z bardzo wielu materiałów w necie o katastrofie w Smoleńsku. To wspomnienie o zmarłym w listopadzie zeszłego roku na zapalenie płuc komiku kinowym Leslie Nielsenie.
Trochę informacji biograficznych: Urodził się 11 lutego 1926 roku w Reginie (Saskatchewan) W Kanadzie. Ojciec wychowywał go w kulcie „silnej ręki”. Matka z pochodzenia Walijka, starała się tonować ojca. Jednak nie udawało się jej to za dobrze. W końcu aby uniknąć jednej z kar, młody Leslie posunął się do kłamstwa, które doprowadziło go do wczesnego rozpoczęcia kariery aktorskiej.
Jego dorobek jest imponujący ponad 50 kinowych pozycji (w tym ekranizacja klasyki SF „Zakazana Planeta”).
i wiele produkcji filmowych i serialowych dla TV.
Trzykrotnie rozwiedziony, ze swoją ostatnią czwartą żoną Barbaree Earl Nielsen, aktorką wziął ślub w 2001 roku i był z nią, aż do do swojej śmierci 28 listopada zeszłego roku.
Jeden z jego braci piastował stanowisko wicepremiera w rządzie kanadyjskim.
Będziemy chyba na zawsze pamiętać go jako niesfornego, zawadiackiego policjanta z serii: „Naga Broń” Franka Drebina. Film ten wywiódł się z krótkiej serii (sześć półgodzinnych odcinków) TV pod tytułem „Police Squad” charakteryzującej się wręcz absurdalnymi, paranoidalnymi gagami. Seria ta była swego czasu emitowana w TVP w latach 90-tych. Ma wielu zwolenników, również na portalu społecznościowym Facebook jest konto jej miłośników i wielbicieli. Nie doczekała się jednak wydania na DVD w Polsce. Szkoda.
Leslie Nielsen grał również w pamiętnych humoreskach dotyczących lotnictwa pasażerskiego „Czy Leci z Nami Pilot”, „Spokojnie to Tylko Awaria”. U Mela Brooksa zagrał rolę Drakuli w parodii; „Dracula Wampiry bez zębów”, grał też Świętego Mikołaja w ciepłych komediach familijnych: „Spisku w Boże Narodzenie” i „Walnięty Święty”.
Jest wiele filmów, które dzięki jego osobie i specyficznej trochę flegmatycznej grze, dostarczały nam niezapomnianych, wesołych przeżyć. Wzbudzały łzy śmiechu i radość, która ostatnio dość rzadko ma powody uzewnętrzniać się, i jeszcze rzadziej obserwuję ją wśród sfrustrowanych ludzi przemykających ulicami.
Zabrakło osoby, która w swoim fachu komika potrafiła chociaż na chwilę zmienić nasze przeżywanie na tym łez padole w jedną wielką wesołość i „odjazd” w salwach śmiechu z jego gagów..
Dla mnie osobiście Leslie Nielsen był ważnym dostarczycielem odskoczni od rzeczywistości. Czasami bardzo trafnie parodiując głupotę i małostkowość wielu ludzi na tym świecie, kurczowo trzymających się tylko tego co można zdobyć, lub kim można być wywyższając się ponad innych. Doskonale czuł absurd świata. I umiał to pokazać.
Kiedy dowiedziałem się w listopadzie o jego śmierci, poczułem jakby jakiś etap mojego przeżywania życia na tym świecie, się zakończył. Postanowiłem chociaż w takiej postaci, krótkiego materiału napisanego powyżej, oddać hołd jego dokonaniom, jakże miłym dla ciała i duszy i może trochę heroicznym, zatrzymania tej chwili wesołości, pośród zmagań z doczesnością i materializmem świata. Może właśnie ta chwila radości powinna być najważniejsza i nam towarzyszyć zdecydowanie częściej w życiu. Może dzięki temu potrafilibyśmy się na tyle odstresować, aby być milszymi w stosunku do innych ludzi, tak samo jak my zmagających się z rzeczywistością…
Piotrek