Kultowe animacje SF kontra japońska manga

Zachwycamy się realizacją „Władcy Pierścieni” z przed ostatnich kilku lat. Kto jednak pamięta o wersji animowanej Ralpha Bakashiego? Czy też kultowy „Heavy Metal”. W animacjach obecnie dominującą rolę odgrywa manga i różne jej odmiany. Japońskie mity wciskają się na siłę do naszej kultury. To co obserwuję zdumiewa mnie i zasmuca…

Dlaczego?
Po prostu: manga to wytwór zupełnie innej kultury bazującej na innych wartościach i zupełnie innym punkcie widzenia. Jej fascynację mogę zrozumieć jedynie na bazie fascynacji czymś obcym, niezrozumiałym. W kategoriach estetycznych sama forma, kreska są zupełnie dla nas niewyczuwalne mentalnie. Sposób rysowania ledwie szkicujący, kiczowaty, rodzaj animacji, wydłużone sceny statyczne, niejako mające tworzyć napięcie, a tak naprawdę zwiększające zażenowanie co do szczegółów, odsłaniające niedociągnięcia (konwencyjne i owszem, ale brzydkie), to totalna porażka. Dlaczego tak wielu zajmuje się rysowaniem tych potworków? Czy wynika to z prostoty? I nieumiejętności rysowania metodą klasyczną? Możliwe…
Filmy, też treściowo są obce naszej kulturze, wręcz wrogie. Nawiązują do mitologii japońskiej wytworu zupełnie dla europejczyka niepojętego. Wersja porno: hentai zupełnie odbiega od standardów ludzkich stosunków intymnych ogólnie przyjmowanych w krajach Europy. Wykrzywione twarze, wybałuszone oczy, monotonne powtarzalne ruchy, perwersje…
Cóż w tym jest?
Tymczasem też w pewnym sensie awangardowe pozycje SF jakimi są wymienione przeze mnie pozycje Bakashiego „Władca Pierścieni”, czy też np wydany u nas na płycie VCD „Płomień i Lód” cechują się klasyczną animacją z niewątpliwie ciekawym rozwiązaniem wplątania przebitek z filmu fabularnego, obrazów upiorów pierścienia podkreślającego ich „inność”, zło… To daje doskonałe efekty. Film ten do tej pory jest moim jednym z ulubionych w tej tematyce.
Z kolei „Heavy Metal” to swoistego rodzaju awangardowa opowieść o naszej rzeczywistości wbudowanej w fabułę SF. Rysunek tutaj różni się od poprzednio omawianego „Władcy…”. Niemniej jest równie intrygujący, z fragmentami przerażającą muzyką. Natchnienie i inspiracja to magazyn SF „Heavy Metal” wydawany na licencji francuskiego „Metal Hurlant”. Cała historia. Warto zaglądać do tych może trochę zapomnianych, ale jakże ekscytujących i naszych tradycji animacyjnych i rysunkowych. Można też napomknąć o doskonałej serii Rosińskiego „Thorgal”. Czy nasza młoda artystyczna elita rysunkowa zahaczyła chociażby o tych klasyków komiksu?
Oby…, to daje szerszą perspektywę, nie tylko spojrzenie na tak mocno dziś promowaną japońską obcą kulturę rysunku…

Piotrek

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.