Pisarz Science Fiction Philip K. Dick

(foto powyżej – okładka biografii pisarza)

„Moje życie jest dokładnie takie jak fabuła dowolnej z moich powieści albo opowiadań”
1978r

Czy to rodzaj motto, czy skarga?

Tego się nie dowiemy, gdyż autor tych słów nie żyje od 1982 roku. Niezwykły, nierozumiany przez większość swoich rodaków pisarz SF Philip Kindred Dick urodzony w 16 grudnia 1928 roku wraz ze swoją jednojajową siostrą bliźniaczką Jane Charlotte. Jane zmarła 26 stycznia. To zaważyło w dużym stopniu na odbiorze rzeczywistości przez Dicka. Udowodnione powiązania bliźniąt jednojajowych w jego przypadku stały się pustką. Uczuciem braku. Wyrastał w nim, jednocześnie odróżniając się od swoich rówieśników zdolnościami i wrażliwością.

Poszukiwanie i wątpliwość.

Pisarz, który zawsze chciał tworzyć literaturę klasyczną, a SF miało być dla niego nurtem pobocznym. Sprzedający płyty winylowe w małym kalifornijskim sklepiku, żyjący własnym światem, „bożymi inwazjami”, pytaniami o prawdziwość egzystencji. Tłumionymi pragnieniami miłości, która przecież jest taka trudna. I poszukiwaniem dawno nie żyjącej siostry. Odnajdywał ją w sobie.
Poprzez wszystkie te poszukiwania przebijała się choroba, astma i leki na nią, również narkotyczne, uznane wtedy za jedyny sposób na tą chorobę. Czy to uczyniło wyłom? Spowodowało, że sięgnął do poza – świadomości? Zaczął czuć się jak nie w tym czasie? Nie w tym miejscu?

Na pewno miało to wpływ. Brak siostry, i wiele innych czynników, które w naszej życiowej drodze stanęły na linii losu w taki sposób, że wykreowały nas takimi, a nie innymi. W tym przypadku [Dicka] szczęśliwie dla nas „czytaczy” SF. Gdyby stało się inaczej nie byłoby „Ubika” czy też filmowej wersji jednej z minipowieści Dicka:”Do Androids Dream of Electric Sheep?”. Filmu o tytule „Blade Runner”. Sam Dick będąc zaproszonym na przedpremierowy pokaz (do premiery nie doczekał) ocenił bardzo dobrze ekranizowaną wersję swojej twórczości.

Pamiętam i nie zapomnę mój pierwszy raz, pierwsze spotkanie z filmem. Rok 1985. Ciemne pomieszczenie w sali 206-208 Zamku Wilhelma, obecnie centrum kultury w Poznaniu. Przegląd w klubie filmu SF „Nostromo”. Tłumaczenie bez mała symultaniczne, obraz na telewizorze z magnetowidu… Nastrój i klimat filmu urzekły mnie. Odurzyły i obezwładniły. Reżyseria Ridleya Scotta, muzyka Vangelisa tworząca dodatkową atmosferę, plejada gwiazd min. Harrison Ford, czy Daryl Hannah, a w roli demonicznego Roy-Batty: Rutger Hauer… Wszystkie sceny w ponurym mroku. Deszcz. Brak światła. Wielopłaszczyznowość fabuły, wątek sensacyjny; pościg za zbiegłymi cyborgami, drugi; głębszy, poszukiwanie ratunku – lekarstwa na przedłużenie kończącego się niespodziewanie życia, pragnienie każdej jego uciekającej chwili za wszelką cenę, skazane na przegraną. Inny wątek; beznadziejność egzystencji…, ale też i samotność człowieka. Opuszczone ulice, budynki, futurystyczne obrazy; unoszące się w półmroku, jękliwe nawoływania japońskich gejszy zachęcających z ekranów do opuszczenia skażonej Ziemi i zamieszkania w koloniach pozaziemskich. Szperacze, ostre szpice światła nerwowo przeszukujące opuszczone zakątki mieniące się iskrami w strugach deszczu.
Sceny kulminacyjne walki androida Roy-Batty z Deckartem, i krótki monolog umierającej maszyny, która w ostatniej chwili uratowała swojego prześladowcę w imię samej wartości życia:
„Widziałem rzeczy w które wy ludzie nie uwierzylibyście. Atak statków w ogniu zza krawędzi Oriona, Widziałem wiązki promieni kosmicznych mieniące się w mroku w pobliżu Bramy Tannhausera, wszystkie te chwile…, zostaną stracone…, w czasie…, jak łzy w deszczu…Czas umierać.”*
Ginąca maszyna w ostatnim tchnieniu sztucznego życia rozluźnia dłoń, w której trzymała białego gołębia, ten zaś ulatuje w górę. Alegoria duszy? Został zbawiony? Trafił do nieba maszyn w swoim ostatecznym, ludzkim odruchu miłosierdzia?

Tyle treści, tyle przekazów, komunikatów, ukrytych…w osnowie filmu. Komunikatów, które są tworzone w umyśle odbiorcy. Może i nawet niezamierzone przez twórcę filmu. Lecz przez jego dzieło wywołane. Przebija się jedna. Samotność człowieka, i chęć zmiany tego stanu. Nieosiągalna. [Nieosiągalna?]
A jednak…- katalizatorem do takiej wizji była twórczość Dicka.
Film oszołomił mnie, pamiętam ten stan. Odrętwienie, zastanowienie, rezygnacja? Krótka chwila, może pragnienie pozbycia się uciążliwej egzystencji…, dalszych trudów. Bo czymże jest przedzieranie się przez życie w obliczu, takich wyzwań. Poszukiwania sensu, celu i BYCIA. Jeden z szeregu katalizatorów na mojej drodze, który doprowadził do wykształcenia się takiej, a nie innej wrażliwości. Mojego „ja”.
Częściowo za przyczyną Dicka. Tego co chciał lub nie, powiedzieć w tym co spisywał.

„Ubik” ? czytany przeze mnie wcześniej. Jeszcze w szkole podstawowej. Niesamowite ilustracje z pierwszego wydania, graficzne. Nastrój. Rozpad. I dezorientacja. Gdzie się dzieje. Co jest, a co nie rzeczywistością? Obsesja dickowska przewijająca się przez jego twórczość, realność świata? Istnieje czy nie? Może całe moje życie to wyobrażenie jakiegoś superkomputera? Może wszystko jest doskonale zaprogramowane, oszukane? Co jest realnością? Co nią nie jest?

Tego typu rozważania oczywiście na bazie naszego empirycznego doświadczenia nie do końca są racjonalne, chociaż przecież istniały poglądy filozoficzne zakładające podobne rozwiązania. Żyjemy w świecie, który uważamy za realny mocą naszego doświadczenia. Takie jest założenie.
Dick jednak zwraca nam uwagę na różnorodność, pewnego rodzaju nierealność czynów, wszystko co robimy ma swoją inercję, zostawia ślad jak ruch ręką w gęstej mgle. Twórczość tego autora pobudza zmysły do analizy, skłania do refleksji. Jak mówi w przedmowie do jego biografii ten kto czyta Dicka wie jedno że natrafił na coś niezwykłego i nieznanego ? co oznacza: nie jest to coś z czym do tej pory się spotkaliśmy, i raczej się nie spotkamy z czymś takim. Czy to wentyl bezpieczeństwa przeciwko temu co siedziało w nim w środku jak zapewne chciałby sklasyfikować Freud? Że pisanie było ujściem agresji pierwotnych instynktów dzięki rozumowym działaniom zamienionym w słowa wywołujące określone odczucia i u piszącego i czytającego? A może jednak był to artystyczna projekcja, wysublimowana, napisana odmiennym językiem kogoś kto widział świat w taki a nie inny sposób. Bez podtekstów mówiących o potrzebie wyładowania agresji ujściu zła. Pesymistycznej wizji freudowskiej psychoanalizy. Która w efekcie nie ostała się w rozważaniach specjalistów. Skłaniam się do opcji potrzeby tworzenia. Chęci przekazania czegoś czytelnikowi, mniej więcej tak jak ja teraz próbuję wam zakomunikować moje zainteresowanie literaturą Dicka, ponieważ jest w niej pewnego rodzaju miejsce, ukryte dla oka, i rozumu i (jak podejrzewam autora), czytającego. Możemy go dotknąć jedynie odczuciami, uczuciowością, podświadomym odczuciem wrażenia CZEGOŚ co porusza takie struny umysłu i jaźni, że odczuwamy pewien niepokój, i dezorientację. Zostaje wyciągnięty rąbek czegoś na światło dnia, co jest ukryte w każdym z nas, na tyle sposobów ilu nas jest, i zawsze jest to coś innego, czego poszukiwania dawno niektórzy zarzucili, inni nie uświadamiają sobie go, jeszcze inni próbują od czasu do czasu, a ci nieliczni drażą temat, zresztą w większości przypadków i tak zbaczając na manowce. Cóż to jest? Cel życia? Być czy mieć? Poszukiwanie swojego ja? Dokąd idę? Po co jestem? Kim jestem? Dlaczego jestem? Czy inni są mi potrzebni, abym osiągnął „nirwanę”? A może tylko ja sam to potrafię? Może też wszystko jest snem?

Pytaniami, które obrazują problem widziany w sposób złożony i całkowicie subiektywny dla każdego z nas mógłbym zapełnić wiele stron. I każdy pytania te interpretowały po swojemu. Chociaż słowa je opisujące byłyby te same. To jest problem z komunikacją. Może dlatego sposób Dicka okazał się tak genialny. Tam nie znajdziemy niczego co nas chociażby przybliża do definicji rozumienia sensu istnienia poszczególnego z tych zadanych powyżej pytań. Może uznaje on że nie ma sensu zadawanie ich w jakiejkolwiek formie? Sam fakt uświadomienia sobie istnienia jakiejś esencji pytania IDEI super-pytania niezdefiniowanego jest kluczem do jego … niezadania.
Ponieważ, przecież: czy znajdziemy na nie odpowiedź?

Twórczość Dicka uświadamia (być może) nam, że jest coś, co jest, niewypowiedziane, i nie do wypowiedzenia, opisania słownego i właśnie też tą „niewerbowalność”, „niewypowiadalność”, brak modelu opisu, tego czegoś – też nam uświadamia. Zarazem pamiętajmy, że każdy z nas widzi to inaczej, po swojemu.
Na drodze wzajemnej wymiany doświadczeń na ten temat może zbliżymy się do jakiegoś jak nam będzie się wydawało konsensusu. Ale w tym przypadku jedynym konsensusem jest jego brak na płaszczyźnie komunikacji werbalnej. Musimy posłużyć się odczuciami, które nie tyle opiszemy, ile opiszemy ich wrażenia jakie zrobiło na nas ulotne odbicie powstałe po nie wypowiedzianym poczuciu zagubienia, prawie zrozumienia, niezrozumienia, niepojęcia, zatracenia sensu i wątku. Ponieważ i takie wrażenia się pojawiają. przy czytaniu Dicka.
A także, jak pisałem wyżej odnosi się wrażenie poszukiwania i pewnej ogólnej wątpliwości…
Poszukiwanie kogo/czego?
Boga, Stwórcy, Istoty.
Swojego indywidualnego bytu, który ma „coś” do zrobienia.
Kor-relacji z Bogiem.
Dick szukał po swojemu. Często negując, a także znajdując alternatywę dla swojej negacji jak i świata zewnętrznego.
TO nie wszystko co chciałbym powiedzieć o Dicku i jego twórczości.
Jednak nie wszystko da się łatwo opisać. Ubrać w słowa. Czasami zostają wrażenie, uczucia, pewne mgliste domniemania też.
Odbiór każdego z was będzie inny. Dlaczego? Ponieważ, jeżeli dobrze się wczytacie dostrzeżecie samych siebie, swoje myśli, swoje poszukiwania, swoje odkrycia czy wątpliwości… Czytanie gotowych definicji ubranych w przejrzyste ciągi logicznych tez i uprawomocnień daje nam złudzenie wiarygodności. Nigdy jednak nie wiemy, czy nie dokona się jakiś przewrót kopernikański.

Jeżeli ktoś się nie zgadza z takim rozumowaniem, to musiałby zanegować i ów przewrót jak i wiele innych takich pomniejszych wydarzeń w historii nauki. Nie wiem, czy nie lepiej jednak poruszać się w sferze mgły i niepewności. Lub poczucia wyczuwania Czegoś, co jest tuż tuż…, prawie na granicy rozumienia i czujemy, że to jest to.., aczkolwiek…: jak by To opisać? Czym? Gestami ? Słowami? Czynami? Dlatego istotą będzie środek komunikacji. Jeżeli ktoś kiedykolwiek w przyszłości dokona wynalazku przekazywania myśli od jednego do drugiego człowieka złamie Barierę.
Przestaniemy wtedy być sami.
Tak jak sam był Dick z przeżywaniem „bożych inwazji”, a my teraz, czytając słowa przez niego zapisane zaledwie tylko dzielimy otoczkę werbalną przeżyć Autora i nic więcej…
Jednakże może dobre i to…

Piotr 

ps
Jest to pisarz, który robił na mnie w tamtym czasie duże wrażenie, stąd w eseju znaleźliście bardzo osobiste wątki, co do jego ludzkich zachowań zapewne były mocno stymulowane przez nadużywanie różnych środków psychotropowych i nie tylko, i tutaj pytanie: gdyby ich nie nadużywał powstałyby te wszystkie utwory czy nie? I jak by wyglądały – jeżeli jednak by się pojawiły? Inne pytanie, do nieżyjącego pisarza: czy warto było? Warto było tak eksperymentować? Czy to co po sobie zostawił w jakiś sposób spłaca dług tego kim był gdy żył? I co robił – też innym? Mamy jedno życie – jak je przeżyjemy zależy tylko od nas, – może dzięki Dickowi niektórzy z nas to dostrzegą? A może nie…

Filmografia wg utworów Dicka:

Blade Runner (1982)

Pamięć Absolutna (1990)

Tajemnica Syriusza (1995)

Impostor (2001)

Raport mniejszości (2002)

Natural City (2003)

Zapłata (2003)

Przez ciemne zwierciadło (2006)

Next (2007)

Blade Runner 2049 (2017)

Pamięć absolutna (2012) – wersja druga

inne: https://m.filmweb.pl/person/Philip+K.+Dick-430490/filmography 


*-tłum. własne z „Blade Runner” (I’ve…seen things.. you people wouldn’t believe. Attak ships on fire off the shoulder of Orion. I watched C-beams…glitter in the dark near the Tannhauser Gate. All those… moments will be lost…in time… like tears…in the rain… Time …to die.”)

Filmweb – Philip K. Dick

Autor

Piotrek

Cóż, ten świat nie zawsze działa według norm, które zakładasz,że istnieją...? Co jest dobre co złe? Czy lepiej milczeć na ten temat, czy mówić? Zdecydujcie sami, ja już podjąłem decyzję.

2 komentarze do “Pisarz Science Fiction Philip K. Dick”

  1. „Czy jestem człowiekiem, czy tylko zaprogramowano mnie w taki sposób aby mi się wydawało?” – IMPOSTOR

Możliwość komentowania została wyłączona.